30: Dziwne

46 7 0
                                    

Oczywiście nie obeszło się bez pytań mamy, a później bez wysłuchania długiego wykładu na temat wiadomo jaki, ale jakoś to przeżyłem. Miałem już za sobą rozmowę z wychowawczynią i, szczerze mówiąc, wierzyłem, że nie będę musiał przerabiać tego samego ze szkolną panią pedagog. A ta świadomość była jakoś tak uspokajająca.

W końcu, tak naprawdę najgorsze mam za sobą. Teraz zostało mi już tylko zmierzyć się z wrednymi uczniami, którzy kochają plotkować i gnoić innych, ale przynajmniej nie będę musiał martwić się, kiedy jakiś nauczyciel wezwie mnie do siebie. A z rówieśnikami o wiele łatwiej jest sobie poradzić niż z dorosłymi.

Środa zaczęła się spokojnie. Leo nie zadawał żadnych pytań, Matthew zachowywał się normalnie, tylko może szeptów i krzywych spojrzeń trochę przybyło. Nie powiem, było to stresujące, ale moi przyjaciele na każdej przerwie skutecznie odwracali moją uwagę od innych. I byłem im za to wdzięczny.

Teraz na przykład, mogłem sobie pooglądać istną komedię, i to za darmo. Siedzieliśmy we trójkę przy jednym z kilku stolików na korytarzu na parterze. Delektowałem się moim kokosowym batonikiem, jednocześnie próbując się nie śmiać, patrząc na Leo i Matthew. Od dwóch minut robili zawody w siłowaniu się na ręce. Ustaliliśmy, że jeśli Leo wygra, Matthew zgłasza swoje uczestnictwo w Szkolnym Mam Talent, za to jeśli to brunet pokona swojego przeciwnika, Leo będzie musiał zjeść całe opakowanie gruszkowego jogurtu (którego nienawidzi z całego serca). Od całych dwóch minut, teraz już nawet trzech, żaden z nich ani trochę nie przybliżył się do zwycięstwa, za to na ich twarzach, oprócz woli walki, pojawiło się również zmęczenie.

- Wiesz co, Matthew? - zaczął nagle Leo, posyłając brunetowi naprawdę wkurzone spojrzenie. - Mam dla ciebie propozycję.

- Nie obchodzą mnie twoje propozycje. - odparł chłopak. Przez następną chwilę znów było cicho i obaj skupili się na tym, by jednak wygrać, ale nie trwało to długo.

- Nie, czekaj, stop. - zarządził Leo, zabierając rękę. Dostał od naszej dwójki pytające spojrzenia, ale zupełnie je zignorował, nachylając się do ucha Matthew i szepcząc coś, czego w żaden sposób nie mogłem dosłyszeć. Fuknąłem obrażony i zająłem się pożeraniem mojego batonika.

Przyglądałem się, jak wyraz twarzy Matthew powoli się zmienia. Ze zmęczonego i skupionego na zwycięstwie przeszedł w pełen niezrozumienia, a już po chwili policzki chłopaka oblały się szkarłatnym rumieńcem, a on sam cofnął się gwałtownie, rzucając oburzonym „nie ma mowy!". Naprawdę chciałbym wiedzieć, co zaproponował mu Leo...

- Oj weź. - jęknął czarnowłosy. - To o wiele lepsza nagroda niż patrzenie na moje cierpienie.

Brunet wciąż nie wydawał się przekonany. Zerknął na mnie, jednak widząc, że ja również patrzę na niego, szybko spuścił wzrok. Zmrużyłem podejrzliwie oczy. Leo westchnął i uśmiechnął się przebiegle.

- To może zapytajmy Noaha, co on o tym sądzi...

- Nie!

Teraz już nic nie rozumiałem i chyba nawet nie chciałem rozumieć. Skończyłem jeść batonika i zgniotłem folijkę, wrzucając ją do bocznej kieszonki mojego plecaka.

- Sądzę, że na następnej przerwie nie będzie chciało wam się siłować, więc dobrze będzie, jeśli zrobicie to teraz. Macie jeszcze pięć minut. - mruknąłem, sprawdzając godzinę na telefonie. Leo uśmiechnął się zwycięsko, podczas gdy Matthew jęknął boleśnie, ale obaj ponownie złapali się za ręce. Rzuciłem „start" i znów zaczęli się siłować.

Naprawdę bardzo chciałbym wiedzieć, co Leo powiedział Matthew...

Oglądałem ich pojedynek w ciszy, nie chcąc przypadkiem rozproszyć jednego z nich i zostać później uznanym za powód nieuczciwego zwycięstwa tego drugiego. Przez chwilę nie działo się nic ciekawego, ale w pewnym momencie Leo zaczął chyba trochę przegrywać.

After Met You × POPRAWIONE ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz