Umówiłem się z Matthew o czternastej pod warzywniakiem, pod którym spotkaliśmy się też przy pierwszym naszym wyjściu do Misi. Szczerze mówiąc, nie za bardzo chciało mi się czekać aż godzinę, bo z jakiegoś powodu spędzanie czasu z Matthew nagle stało się moją ulubioną czynnością, ale starałem się nie siedzieć przed zegarkiem i nie odliczać minut do umówionej godziny. Zamiast tego wróciłem do domu, włączyłem jakiś nudny paradokument i odgrzałem sobie wczorajszy obiad. Usiadłem przy stole i zająłem się przeglądaniem Instagrama.
Ostatnio zaczęło mi się wyświetlać naprawdę dużo kotków orientalnych. Mają takie śmieszne uszka, takie wielkie, i do tego tak fajnie miauczą. Ale nie chciałbym mieć takiego w domu. Są fajne, to prawda, ale... Ale trochę jednak nie za ładne. Moim zdaniem. I jest to tylko moje zdanie.
W pewnym momencie telefon zawibrował mi w dłoni, a na ekranie pojawiło się powiadomienie o nowej wiadomości. Kliknąłem w nie od razu.
Leo: Zobacz sobie co oznacza „the moon is beautiful isn't it" tylko szybko.
Zmarszczyłem brwi. Co to niby ma być? Powoli i niepewnie wszedłem w Google i wpisałem to, co kazał mi Leo. Dziwne, dziwne...
Jeszcze dziwniejszym okazało się znaczenie tych słów. Wpatrywałem się w literki, składające się na zdanie „... może oznaczać kocham cię..." jak debil, próbując połączyć kropki. Potrzebowałem chwili, żeby zrozumieć, co tak właściwie Leo ma na myśli i dlaczego w ogóle kazał mi to wygooglować. Myślałem i myślałem, i doszedłem do wniosku, że prędzej sobie mózg złamię niż wymyślę coś sensownego, więc postanowiłem wypytać o to wszystko czarnowłosego.
Noah: Co
Leo: Sprawdziłeś?
Zmarszczyłem brwi. Może mi się tylko wydawać, ale coś tu jest nie tak. Niemal czuję w kościach, że Leo zrobi mi w głowie jeszcze większy bałagan...
Noah: Tak. I nie mam pojęcia po co kazałeś mi to zrobić. O co chodzi?
Leo: Bądź cierpliwy, a będzie ci dane.
Tak, właśnie takiej odpowiedzi mogłem się spodziewać po Leo. Niezwiązanej z tematem, nie będącej nawet odpowiedzią na moje pytanie. Cały Leo...
***
Misia rzuciła się na jedzenie, jak za każdym razem, gdy tylko Matthew wywali zawartość saszety na malutki talerzyk. Sam brunet pogłaskał ją jeszcze, po czym dołączył do mnie na kamiennym klocu. Usiadł i westchnął.
- Krokiet jest coraz śmielszy. - zauważył, kiwając głową w stronę krzaków. Bury kociak odważył się zrobić dwa kroki w naszą stronę, choć wciąż zachowywał bezpieczną odległość. Kto wie, może kiedyś nadejdzie dzień, że pozwoli się pogłaskać.
Bądźmy cierpliwi, a będzie nam dane.
- W ogóle to moja mama się wkurzyła, jak się dowiedziała, że wyniosłem gitarę z domu. - powiedział nagle. Spojrzałem na niego i zrobiłem wielkie oczy, a on pokiwał z powagą głową. - No. Powiedziała, że była droga i nie mogę tak po prostu chodzić z nią po ulicy, bo może się zniszczyć. Albo ktoś mi ukradnie. - dodał i westchnął z rozbawieniem. - Nie wiem jak ty, Noah, ale ja myślę, że w biały dzień trudno by było ukraść gitarę komuś, kto niesie ją na plecach w pokrowcu.
Uśmiechnąłem się, sam właściwie nie wiem czemu. Po prostu... Matthew. Czy to nie jest wstarczający powód? A poza tym, jego tok myślenia ma w sumie sens, bo to tak, jakbyś próbował ukraść komuś plecak, tylko trochę większy. To nie jest takie łatwe. Ale mamy chyba już tak mają. Zawsze potrafią dorobić do jakiejś sytuacji mroczny scenariusz.
CZYTASZ
After Met You × POPRAWIONE ×
Ficção AdolescenteAspołeczny Noah z wrodzoną niechęcią do ludzi ma przyjaciela, który należy do klasowej elity i ma od groma znajomych ekstrawertyków. Teraz to brzmi nie tylko egzotycznie, ale też strasznie! Noah kocha czytać i jak na razie nie czuje potrzeby, żeby...