31: Uwielbienie do żab kluczem do prezentu

41 8 1
                                    

Umówiłem się z Matthew o szesnastej pod fontanną w centrum miasta. Czy przyszedłem na spotkanie całe piętnaście minut wcześniej? Być może. Jednak znaczyło to, że mogłem poświęcić ten czas na myślenie o brunecie. A było o czym myśleć.

Jego zachowanie było bardzo zastanawiające. Z początku sądziłem, że to była jednorazowa sytuacja czy coś w tym stylu, ale czwartek i piątek utwierdziły mnie, że jednak nie. Chłopak był dziwnie nerwowy i ciągle zamyślony. Miałem też wrażenie, że jakoś tak unika mojego wzroku. Przypominało mi to same początki naszej znajomości, kiedy ani on, ani ja nie potrafiliśmy spojrzeć na siebie dłużej niż dwie sekundy.

Tylko co było powodem jego zachowania teraz? Wciąż chodziło o „propozycję" Leo, czy może teraz przyczyna tego zagadkowego postępowania była zupełnie inna? Jeśli tak, to o co chodziło? I dlaczego żaden z nich nie chciał mi tego wyjaśnić?

Nie powiem, nie było to zbyt przyjemne uczucie, nawet jeśli to przecież całkowicie normalne, że Leo i Matthew mają przede mną jakieś „tajemnice". Co by nie było, to oni są najlepszymi przyjaciółmi. I może ja też jestem ich przyjacielem, ale kilka miesięcy znajomości nie może się równać z dziesięcioma latami. Ich więź jest po prostu zbyt silna, żebym mógł konkurować z którymkolwiek z nich o pozycję tego drugiego. No i, przecież ja sam też mam tajemnicę z nimi oboma; z Leo nie rozmawiałem na temat odkrywania mojej orientacji, za to Matthew nie usłyszał ode mnie żadnego słowa na temat mojego samookaleczania, o którym wie Leo. Tak to po prostu działa: jednym chcesz mówić o pewnych rzeczach, innym nie i na odwrót. Co nie zmienia faktu, że ta sytuacja sprawiła, że poczułem się trochę... Odsunięty.

Starałem się jednak nie poświęcać temu uczuciu zbyt wiele uwagi. Wiedziałem, jak może się to skończyć; smutkiem i żalem, i wyrzutami, że przecież się przyjaźnimy i jak oni w ogóle śmią mi czegoś nie powiedzieć. To nie był dobry tok myślenia i naprawdę nie chciałem się mu poddać.

- Hej.

Podskoczyłem w miejscu i odwróciłem się w stronę przybysza tak szybko, że coś strzeliło mi w szyi. Jęknąłem cicho i złapałem się za bolące miejsce, a na twarzy Matthew pojawił się niepokój.

- Hej. - odpowiedziałem, kiedy tępy ból ustąpił. - To gdzie idziemy? - zapytałem, widząc zmartwienie w oczach przyjaciela. Przesadzał, to już przecież ten wiek, że kości strzelają... Chciałem więc odwrócić jakoś jego uwagę od tej sytuacji. Nie było czym się martwić.

Brunet spojrzał na mnie tak, jakby nie za bardzo mi uwierzył, po czym westchnął i rozejrzał się.

- Nie wiem, może na bubble tea? Ostatnio chyba dodali nowy smak. - powiedział. Od razu się zgodziłem. Uwielbiałem ten napój, okej? A nowe smaki, choć nie zawsze lubiłem je próbować, wciąż czasem wiązały się z czymś ciekawym.

Skierowaliśmy się więc spacerkiem w stronę herbaciarni. Szliśmy powoli, w końcu nigdzie nam się nie spieszyło, i z początku towarzyszyła nam cisza. Po chwili jednak Matthew rozpoczął jakąś niezobowiązującą rozmowę o książkach i w ten sposób minęło nam te kilka minut, podczas których zdążyliśmy dojść do lokalu. Matthew przepuścił mnie w drzwiach, co nieco mnie zdziwiło, ale nie powiem, było całkiem miłe.

Stanęliśmy gdzieś z boku i przyjrzeliśmy się wiszącej nad kasami tablicy z menu.

- Ja wezmę sobie z liczi. - stwierdził chłopak. Pokiwałem głową i odnalazłem wzrokiem tabelkę ze specialami dnia i ich cenami.

Drogie to. Niedobrze...

- Ja chyba... Nie wiem. Co mi polecasz? - zapytałem, przenosząc wzrok na bruneta. Nie spodziewałem się, że on do tej pory również patrzył na mnie, ale kiedy tylko nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, spojrzał na tablicę z prędkością światła. Zmrużyłem podejrzliwie oczy.

After Met You × POPRAWIONE ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz