Starałem skupić się na angielskim, ale naprawdę kiepsko mi to wychodziło. Moje myśli ciągle uciekały w stronę pewnego bruneta i nie ważne, jak bardzo starałem się ogarnąć, tak zwyczajnie nie potrafiłem.
Wczoraj czułem się... Naprawdę dobrze. I powodem mojego dobrego samopoczucia był nie kto inny, jak Matthew, co wcale nie powinno mnie dziwić, bo przyjaciele przecież często sprawiają, że ludzie mają lepszy humor, ale to, co czułem, nie było tylko „lepszym humorem". Właściwie to nawet nie wiem, jak to nazwać. Wczoraj przy Matthew czułem taki... Komfort. Zwyczajny komfort i pewność, że nic, co powiem lub zrobię nie zostanie w żaden sposób użyte przeciwko mnie. Czułem się tak bezpiecznie i tak spokojnie... Dawno nie czułem się w ten sposób przy drugiej osobie. Tak, miałem kiedyś dość bliską przyjaciółkę, przy której też czułem się komfortowo i swobodnie. No i, teraz był jeszcze Leo, który również znajdował się naprawdę wysoko w piramidzie osób, które lubię i przy nim też zawsze czułem się dobrze, ale przy Matthew... Przy nim te znajome uczucia stawały się zupełnie nowe. I to właśnie dlatego nie mogłem przestać o nim myśleć – musiałem dowiedzieć się, w jaki sposób sprawia, że to, co przecież dobrze znam robi się obce. To doprawdy zastanawiające.
Poczułem dziubnięcie w bok i drgnąłem przestraszony. Tak odleciałem, że nawet nie zauważyłem, że Leo mi się przyglądał.
Nie, to złe słowo. „Gapił się" pasuje bardziej.
Chłopak wcisnął mi do rąk karteczkę i kiwnął na nią znacząco. Zacząłem ją rozkładać, bo złożona była na sześć razy, a Leo wrócił do sprawiania wrażenia, że z uwagą słuchał pani Tuber. W rzeczywistości jednak doskonale zdawałem sobie sprawę, że co chwila na mnie zerka.
Liścik. No kto by się spodziewał.
O czym tak myślisz?
Wywróciłem oczami. Poważnie? Sięgnąłem po długopis i nabazgrałem szybką odpowiedź.
O tobie <3
Ledwo oddałem mu karteczkę, Leo już zabrał się za pisanie. Rzucił mi długie, dość zagadkowe spojrzenie, po czym wrócił do machania długopisem. Minęło kilkanaście sekund, zanim dostałem karteczkę z powrotem.
Zły adres. Ja nie mam dla ciebie jedzenia.
Znowu to robi. Znowu sugeruje, że mogę się komuś podobać. Spojrzałem na niego tak, żeby doskonale zdawał sobie sprawę, że mnie wkurzył, a on uśmiechnął się niewinnie. Co za człowiek...
Mimo mojej irytacji powróceniem do tematu, do którego chwilowo absolutnie nie miałem ochoty wracać, postanowiłem wykorzystać okazję i pomęczyć czarnowłosego o więcej szczegółów. Kto wie, może skoro tym razem to on zaczął ten temat, to powie mi coś więcej? Na przykład to, czy mówi poważnie czy tylko sobie żartuje? A najlepiej byłoby, gdyby zdradził mi, kim jest mój nieistniejący cichy wielbiciel.
Więc kto ma?
Zadzwonił dzwonek. Poważnie? W takiej chwili? Leo oczywiście zwinął karteczkę i wcisnął ją do swojego piórnika, a potem zaczął się jak gdyby nigdy nic pakować. Jak on tak może! Najpierw zaczyna jakiś temat, wywraca mój mózg do góry nogami, a potem nawet nie próbuje kryć się z tym, że nie ma zamiaru ponosić za to odpowiedzialności. Jeśli myśli, że tym razem również uda mu się wywinąć od tłumaczenia, to grubo się myli.
Wyszliśmy z sali, a ja od razu dziubnąłem go w żebra, na co podskoczył.
- Kto ma jedzenie? - zapytałem. - I nie mów, że nie możesz mi powiedzieć, bo sam zacząłeś ten temat, a ja nie znoszę ludzi, którzy zaczynają i nie kończą jakiegoś tematu. - dodałem, widząc, że chłopak wzdycha i otwiera usta.
CZYTASZ
After Met You × POPRAWIONE ×
Novela JuvenilAspołeczny Noah z wrodzoną niechęcią do ludzi ma przyjaciela, który należy do klasowej elity i ma od groma znajomych ekstrawertyków. Teraz to brzmi nie tylko egzotycznie, ale też strasznie! Noah kocha czytać i jak na razie nie czuje potrzeby, żeby...