17: Ostateczne starcie z matematyką

47 7 1
                                    

Ten weekend był wyjątkowo nieprzyjemny. Nie dość, że byłem zły na tatę, bo nie chciał kupić mi książki tylko dlatego, że poruszała naprawdę poważne tematy, to jeszcze nie miałem książki, którą bardzo chciałem przeczytać, a jak wróciłem do domu to pokłóciłem się z mamą i męczyło mnie poczucie winy, chociaż nie zrobiłem nic aż tak strasznego. Powiedziałem jej tylko, że irytuje mnie jej obecność, kiedy chcę być sam, i to ona zaczęła dramatyzować. W dodatku okazało się, że w niedzielę coś wypadło Matthew i się nie spotkaliśmy. A ja tak bardzo chciałem zobaczyć, jak gra...

Jakby tego było mało, nie mogłem przestać myśleć o swojej orientacji. Do tej pory nie myślałem o tym praktycznie w ogóle, po prostu akceptując fakt, że mogę jednak nie być w stu procentach hetero, ale w ostatnim czasie coraz więcej się nad tym zastanawiam. To męczące i irytujące, bo z każdą kolejną chwilą w mojej głowie pojawia się tylko więcej pytań, na które za nic nie mogę znaleźć odpowiedzi.

Jednak dzisiaj nie mogłem pozwolić sobie na zły humor. Był poniedziałek, dwudziesty siódmy kwietnia, a na ostatniej lekcji był sprawdzian z matematyki. I pewna osoba potrzebowała mojego wsparcia.

- Jezu, przecież ja nic nie umiem. - jęknął Leo i wcisnął twarz w swój zeszyt. Chciałem, żeby przed sprawdzianem przypomniał sobie najważniejsze wzory i sposoby rozwiązywania zadań, ale wtedy czarnowłosy najwyraźniej zaczął panikować. Nie dziwię mu się, w końcu od tej oceny zależy niemal wszystko. Jednak mógłby się trochę ogarnąć. Jest przecież dużym chłopakiem, da sobie radę.

- Spokojnie, Leo. Musisz się po prostu skupić. - Matthew ułożył dłoń na ramieniu czarnowłosego i pomasował je uspokajająco. Brunet skończył lekcje godzinę przed nami i teraz przyszedł do nas wesprzeć Leo. To bardzo miło z jego strony, że poświęca swój czas wolny dla przyjaciela.

Wyjąłem telefon z kieszeni i sprawdziłem godzinę. Zostało nam tylko siedem minut przerwy i naprawdę byłbym spokojniejszy, gdyby czarnowłosy faktycznie zdążył powtórzyć sobie najważniejsze rzeczy przed sprawdzianem. Kto wie, może akurat będzie zadanie z wykorzystaniem wzoru, do którego jeszcze nie doszliśmy?

Oczywiście, że ja też się stresowałem. Nie tym, jak ja sam napiszę ten sprawdzian, ale jak pójdzie Leo. W końcu byłem jego korepetytorem, nauczycielem i zależało mi na tym, żeby moje nauki przyniosły pozytywne efekty. Jeszcze nigdy nie pomagałem nikomu na tak zaawansowanym poziomie, okej? Dla mnie to też były nerwy.

Leo odłożył zeszyt na parapet. Zaczął czytać definicje tych wszystkich działań, elementów i wzorów, które na pewno mu się przydadzą na sprawdzianie. Miał przy tym minę jakby działa mu się krzywda, ale nie zamierzałem go oceniać. Cóż, nie każdemu matematyka przychodzi tak łatwo, jak mi, a stres może człowieka wykończyć... Nie chciałem dodatkowo rozpraszać go moim intensywnym spojrzeniem, więc przeniosłem wzrok na Matthew.

To był błąd. Brunet już patrzył na mnie i mógłbym przysiądz, że prawie złamałem sobie szyję, kiedy z prędkością światła odwracałem głowę w stronę okna. Chyba nie ma gorszego uczucia niż zostanie przyłapanym na patrzeniu się na kogoś. A przynajmniej dla mnie. Nigdy nie patrzę na ludzi, kiedy wiem, że oni wiedzą, że patrzę. To po prostu zbyt niezręczne i niekomfortowe.

A teraz Matthew mógł doskonale zobaczyć, że na niego patrzyłem. Oczywiście! Przecież sam patrzył na mnie. To stresuje mnie jeszcze bardziej. Niech sobie patrzy jak chce, byle tylko nie zbyt intensywnie i tak, żebym nie zauważył. Naprawdę nie lubię wiedzieć, że ktoś na mnie patrzy.

***

Siedzenie obok Leo było dość... Rozpraszające. Chłopak ciągle się wiercił i stukał palcami w ławkę. I może nie wydawał przy tym żadnych głośnych dźwięków, ale trudno było mi się skupić, kiedy tuż obok mnie o sekundę wykonywane były gwałtowne ruchy.

After Met You × POPRAWIONE ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz