Rozdział 23

2.1K 157 24
                                        

~ Lucas King ~

Moi upokorzeni rodzice wręcz uciekli z sali, a ja siedziałem tam i z dumą patrzyłem się w stronę sceny, gdzie stała Kate. Najchętniej wstałbym i zaczął klaskać na stojąco. Cholera zrobiła to i cieszę się z tego. Niby powinienem być wściekły, bo w końcu dokonała swojej zemsty. Ja jednak nie potrafię. Cieszę się z tego, bo to oznacza, że ojciec nie będzie miał już czym mnie zaszantażować.

- Lucas powinniśmy stąd wyjść i pójść do twoich rodziców. To jakaś wariatka, która nie ma wstydu skoro pierze brudy na takiej uroczystości.

- Bardzo dobrze zrobiła. Mojemu ojcu należało się to od dawna.

Caroline spojrzała się na mnie zdziwiona. Wiedziała, że nie układa mi się z rodzicami, ale nie znała powodu. Teraz ma czarno na białym o co przez te 5 lat walczę z ojcem.

- Ludzie się na nas patrzą. Chodźmy stąd.

- Chcesz to idź. Ja nie mam zamiaru się kryć w pokoju.

Już wystarczająco długo byłem tchórzem. Poza tym to nie ja mam się czego wstydzić, a mój ojciec. Skoro nie potrafi stawić czoła ludziom to najwidoczniej nie jest taki silny, za jakiego się podaje.

Caroline usiadła obok mnie i nie odzywała się już aż do zakończenia przemówienia Kate. Ja nie mogłem odebrać od niej oczu. Wyglądała zjawiskowo i przede wszystkim silnie. Nie była już tą słabą kobietą, która wtedy wystraszyła się mojego ojca i poddała. Zmieniła się i to jeszcze bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że muszę spróbować jeszcze raz o nią zawalczyć.

- Przepraszam was wszystkich za to prywatne pranie brudów. Mam nadzieję, że nie powstrzyma to was żeby wesprzeć nasz dzisiejszy cel. Pomóżcie nam stworzyć ośrodek dla tych najbiedniejszych, których nasz system zdrowotny nie rozpieszcza. Te osoby również zasługują na wsparcie i pomoc. Dziękuję.

Kate zakończyła swoje przemówienie, a wszyscy zgromadzeni goście podnieśli się ze swoich miejsc i zaczęli bić jej brawo. Ja oczywiście zrobiłem to samo. Jestem cholernie dumny, że odważyła się utrzeć nosa mojemu ojcu. Mam w dupie, że King Empire może przez to wiele stracić.

- Co ty wyprawiasz? - Caroline pociągnęła mnie za rękaw marynarki. - Bijesz jej brawo za to, że nas upokorzyła?

- Po pierwsze nie nas, a mojego ojca, a po drugie należało mu się za to wszystko co zrobił. Mój własny brat mnie nienawidzi przez niego.

Plus musiałem rozstać się z Kate i ożenić z tobą. Skazać się na bycie nieszczęśliwym z kimś kogo nigdy nie pokocham i zrezygnować z jedynej kobiety, którą kocham.

Spojrzałem się na stolik, przy którym siedziała i widziałem pełną satysfakcji minę Petera. Uśmiechał się triumfalnie w moją stronę.

Mój telefon zaczął wibrować w kieszeni marynarki. Sięgnąłem po niego i chciał po prostu wybuchnąć z ilości wiadomości jakie na niego przychodziły. Chyba wystąpienie Kate trafiło właśnie do sieci. Zaraz się zacznie lawina telefonów od naszych klientów. W sumie czego innego mogłem się spodziewać po takim oskarżeniu mojego ojca przy tyłu ludziach. Otworzyłem wiadomość od Isabelli, która nie przyleciała tutaj dzisiaj, ponieważ od rozwodu z Jacobem unika tego typu imprez.

Isabella:
Ma dziewczyna jaja, za to Ty żadnych skoro rzuciłeś ją żeby ożenić się z Caroline.

Isa nie przepada za Caroline. Niby ta jej nic nie zrobiła, ani nie powiedziała, ale jakoś tak jej nie lubi i tyle. W sumie nie tylko ona. Kevin mało co się do mnie odzywa. Choć on już ma powód do tego. Caroline raz w trakcie jakieś imprezy wygarnęła mu, że myśli tylko i wyłącznie fiutem i nie ma za grosz przyzwoitości. No i się obraził przez to też na mnie. Niby czasami rozmawiamy, ale nie jest to już tak, jak kiedyś.

Empire (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz