Rozdział 30

3.9K 184 31
                                    

~ Lucas King ~

*** 3 miesiące później ***

To cud, że udało mi się wyjść z tego wszystkiego. W chwili, gdy uderzyliśmy z Caroline w te bariery to najbardziej bałem się nie śmierci, a tego, że zostawię Kate i Matthew. Tyle, co mój syn odzyskał swojego tatę, a już ponownie go straci. Do tego już nigdy nie mógłbym powiedzieć Kate, jak bardzo ją kocham. Moje dwie najważniejsze osoby.

- Gotowy? - Szepnąłem do Matthew, gdy weszliśmy do sypialni, gdzie spała jeszcze Kate. Matthew kiwną głową twierdząco. - Trzy, dwa, jeden... - Pochyliliśmy się nad nią i zaczęliśmy śpiewać. - Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam. - Kate otworzyła swoje oczy i spojrzała na nas zaskoczona. - Jeszcze raz, jeszcze raz niech żyje, żyje nam. A kto?!

- Mama!!! - Krzyknął ucieszony Matthew.

- Wow nie spodziewałam się takiej pobudki. - Powiedziała wyraźnie ucieszona.

- Wszystkiego najlepszego kochanie. Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczkę.

Przybliżyłem do niej niewielki tort, który trzymałem w jednej dłoni. Kate przez chwilę się zastanawiała i zaraz zdmuchnęła świeczkę.

- To dla ciebie mamusiu, ode mnie i od taty.

Matthew wyciągnął w jej stronę torebkę z prezentem, który dla niej kupiliśmy. W środku też była laurka, którą pomogłem mu wykonać. Kate wyciągnęła prezenty i na jej ustach pojawił się jeszcze większy uśmiech.

- Dziękuję wam. Laurka jest śliczna kochanie i naszyjnik również.

Odłożyłem tort na szafkę i obaj ją przytuliliśmy. Jestem tak cholernie szczęśliwy przy nich. Ostatnie pięć lat było koszmarem. Teraz w końcu wiem, że żyję. Odzyskałem Kate i zyskałem cudownego syna. Żałuję tylko tego, że nie mogłem być przy nim od samego początku. Nie mogłem wspierać Kate w trakcie ciąży, później przy porodzie i w ciągu jego czterech lat życia. Tego sobie nie wybaczę do końca życia.

- Co się dzieje Lucas? - Zapytała się mnie z troską Kate.

- Nic takiego kochanie. Myślę, jak wielkie szczęście mnie spotkało, że mam was oboje w swoim życiu.

Pochyliłem się i pocałowałem ją delikatnie w usta. Na coś bardziej namiętnego będzie musiała poczekać. Nie będę przecież tak ją całować przy Matthew.

- Mamo, a mogę już spróbować tego tortu? - Nasze wpatrywanie się w siebie przerwał Matthew, który już chciał zjeść kawałek tego małego torcika w kuchni. - Tata obiecał mi, że będziemy mogli go zjeść jak zaśpiewamy ci piosenkę, zdmuchniesz świeczkę i damy ci prezent.

Oboje z Kate wybuchnęliśmy śmiechem. Fakt powiedziałem tak właśnie przez to, że dobierał się do tego tortu już w kuchni. Matthew popatrzył się na nas jak na dziwaków, bo nie rozumiał z czego my się tak śmiejemy.

- Chodźmy na dół żeby Martha mogła go dla nas pokroić. - Powiedziała Kate i zaczęła się podnosić z łóżka.

Zarzuciła na siebie szlafrok i w trójkę zeszliśmy na dół do jadalni. Przyniosłem nóż i pokroiłem tort dla naszej trójki.

- Jedziesz dzisiaj do biura skarbie? - Zapytałem się jej, gdy już kończyliśmy śniadanie.

- Nie chce mi się, ale muszę. Odkąd Peter wyjechał do Chicago to praktycznie wszystko jest na mojej głowie. - Skrzywiła się lekko.

Empire (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz