Właśnie zmywałam krew z rąk jak i noża w łazience. Obok mnie , w wannie leżał nieprzytomny chłopak , którego uratowałam na polanie , bez bluzy jak i koszulki , ponieważ mu ściągnęłam na potrzebe ,,operacji". Leży na kocu , a na kocu jest chyba z milion listków ręcznika papierowego , aby krew nie przesiąkało , a wrazie czego nie było mu zimno , bo zapewne nadal czuje. Koło niego są położone bandaże i za chwile go będę bandażowała. W mojej głowie nadal mam wspomnienia sprzed paru godzin. Ja właśnie pozbawiłam człowieka życia.
~~ ~~
Nóż był w połowie w ledwo przytomnym oraz mega pijanym turku , który w rękach trzymał sznur , aby mnie zaatakować. Wyciągnęłam z niego nóż , a ten padł bezwładnie na ziemie. Z miejsca ataku zaczęła sączyć się różowa krew , któa zaczęła lecieć z tempem bijącego serca. Mega zszokowana usłyszałam coś typu jakiegoś podnoszenie np jakiegoś stopnia , czy coś , ale zapewne to przez szok i stres , więc nie przejęłam się tym , a szczególnie przez to , bo usłyszałam jak pzoostała dwójka wraca. Bez zastanowienia wzięłam nieprzytomnego biało-włosego chłopaka za ramie i zaczęłam biec w strone mojego domu.
-Hej , wracaj tu chuju!
Słyszałam za sobą głos Nicka , zapewnie już zauważyli jego zniknięcie , oraz przyjaciela , który się wykrwawiał. Nie zwracałam na to uwagi , po prostu biegłam i byłam już przed torami. Tylko nad nimi przebiec i już będę mogła biec przez krzaki do domu. Kiedy przebiegałam przez nie , zauważyłam , że nadjeżdża pociąg , więc przyśpieszyłam. W ostatnim momencie , gdy byliśmy oddaleni o około metr , pociąg zaczął przejeżdżać torując drogę pseudo gangsterami. Chwila... Torując? Od kiedy ja rzucam takimi suchymi żartami słownymi?
-Ugh...
Usłyszałam od mojego towarzysza jak się próbuje wybudzić
-Shh , spokojnie , zaraz będziemy bezpieczni i się tobą zajme
Pobiegłam z nim w krzaki do mojego domu , wiedząc , że jeszcze 20-30 wagonów przejedzie nim będą mogli mnie dalej gonić
~~ ~~
Te wspomnienia ciagle powtarzały się w mojej głowie. Kiedy w końcu zmyłam z siebie krew , oraz z noża , zaczęłam bandażować człowieka. Na szczęście mama jest w pracy do 6 , więc do tego momentu nic nie będzie wiedziała. Na chwile sprawdziłam godzine , była 23:10 , czyli mam troche czasu. Plan jest taki , aby go zabandażować , zabrać bezpiecznie do mojego pokoju , następnie go położyć na moje łóżko i wyczyścić łazienke z potencjalnej krwi , wrazie czego aby nie została znaleziona dzięki ultra fioletowi.Kiedy skończyłam bandażować jego ręce , zaczęłam się dobierać do jego torsa.Zauważyłam wtedy , że na naszyjniku człowieka jest jakiś dziwny przycisk. Powinnam chyba tego nie tykać , więc bandażowałam go z ostrożnością , aby go nie poniszczyć , bo może jeszcze jakiś ważny być. Gdy w końcu skończyłam go bandażować , ponownie ubrałam na niego jegą góre , następnie poszłam do pokoju. tam odsłoniłam moje łóżko z kołdry. Wyciągnęłam z szafki czarny koc i powróciłam do łazienki. Ułożyłam koc koło wanny , następnie podeszłam do niej.Adrenalina po godzinach już mi zeszła , więc nie miałam tak wiele sił , aby go podnieść. Wpierw wzięłam go delikatnie za nogi i je wystawiłam za wanne. Po tym jak jego nogi zawisły poza zimnym białym stalem. Po kilku rozmyśleniach logicznych złapałam go pod pachy i pociągnęłam do siebie na krańcu zabudowanej wanny. Chłopak był na pozycji siedzącej , lekko pochylony do przodu , a włosy zasłaniały jego oczy. Ostatnim z ruchów , jakie musiałam podjąć to wzięcie go w stylu panny młodej , później usatwienie go na kocu i pociągnięcie do pokoju i położenie na moim łóżku. Policzyłam do trzech , następnie go szybko wzięłam , ale delikatnie podniosłam. Nie czułam tego przez adrenaline , ale teraz już wiem , że jak ma człowieka , jest bardzo letki. Jakby miał z 15-20 kilogramów. Z ostrożnością położyłam go na kocu. Wtedy usłyszałam kliknięcie. Spojrzałam na wisiorek człowieka. Guzik był odwrócony w strone jego klatki , co pewnie oznacza , że samoistnie się włączył. W pierwszym momencie nie wiedziałam co , ale po sekundzie odkryłam skutki tego. Wisiorek z kości samoistnie zaczął się zmieniać w jakąś ludzką głowę , a chłopak stawał się szkieletem. Wtedy mnie coś olśniło. Osobą , a raczej szkieleta , którego ocaliłam nazywa się sans z klasycznego Undertale , a przynajmniej tak sądze , po opowieściach Sary. Gdy zaczął się zmieniać , wzdrygnęłam się i powoli cofając do tyłu potknęłam się na własne nogi i walnęłam w kafelki tyłem głowy
-Hisss...
Syknełąm łapiąc się z tyłu głowy. Czułam jak z tyłu głowy , rośnie mi guz. Ok , zacznijmy od poczatku- zabiłam człowieka , uciekłam od gangsterów i właśnie zabandażowałam faceta , który umei zmieniać postać sansa. No jak to się kości nie trzyma. Co? Kości?! T.I stop. Powoli się do niego przeczołgałam wciąż nie dowieżając. To chyba jest jakiś sen , prawda? Delikatnie wziełąm brelok na wisiorku i go odwróciłam. Tak jak się spodziewałąm , guzik został wciśnięty przez niego. Odkliknęłam guzik , a ten zmienił się spowrotem na człowieka.
-Ja jebie...
Tylko tyle mogłam z siebie wykrztusić , kiedy coś innego sobie przypomniałam. Chyba już wczoraj , bo jest po północy wpadłam na nietypowego człowieka. Ciemna karnacja , heterochromia , czerwone okulary. Pamiętam , że Sara mi o nim wspominała , ale za cholere nie mogę sobie przypomnieć jego istnienia. Po prostu wiem , że tego na kogo wczoraj wpadłam też był szkieletem. Nie wiedziałam co czuje. Na pewno strach , na pewno zaskoczenie , ale i... satysfakcje. Ten świat nie jest taki nudny , jak Sara jęczała w szkole prawie codziennie. Usłyszałam majaczenie. Spojrzałam na sansa. No tak , leży na kocu , który jest na kafelkach. Wstałąm z lekkim pochyleniem , potem chwyciłam za końcówki koca , po czym uważając , aby głową nie walił o troche podniesione stopnie , szłam do pokoju. Gdy w końcu weszłyśmy do mojego pokoju , byłą godzina 2. Położyłam go na moim łóżku , przykryłam go kocem , a gdy miałam pewność , że nigdzie nie krwawi , ani nic , poszłam do kuchni i nastawiłam wody. Potrzebuje kawy , bo to nie będzie łatwe zadanie , wyczyścić ślady po krwi , a następnie na 9 do szkoły. Podczas grzania wody , zaczęłam się zastanawiać , jak ukryć jego istnienia. Wtedy dostałam kolejne olśnienie. A co jeśli... Sara jest w tej samej sytuacji niż ja?
C.D.N

CZYTASZ
Mój przyjaciel sans
De TodoWedług legend , pewien człowiek imieniem Nancy , dawno temu została zamknięta w multiversum. Nie wiadomo czemu , nie wiadomo jak. Wiadomo tylko , że po tym incydencie znienawidziła ludzi. Pewnego dnia wkurzyła się na nich do tego stopnia , że zapla...