12

12 4 0
                                        

Stoje przed drzwiami. Moje serce bije jak szalone , a dłoń leży na klamce. Chce nacisnąć , aby wejść do środka. Ale... boje się też. Co jesli będzie kłótnia? Co jeśli mnie w agresji uderzy? Jest bardzo sfustrowana przez te fale przypadków. Wziełam głęboki wdech. Samoobrona się zalicza , prawda? Obronie innych? Ale jak jej to wytłumaczyć , żeby w miare uwierzyła? Wyciągnęłam druga dłoń i wzięłam głęboki wdech. Druga zakryła pierwszą i mocno pociągnęłam. Drzwi otworzyły się gwałtownie , przez co ja prawie spadłam. Po uspokojeniu w miare swojego serca i utrzymaniu równowagi zamknęłam drzwi

-jesteś. Podejdź do kuchni

Odparła rodzicielka z bezemocyjnym głosem. Chłodnym wręcz. jak wilk zbliżający się do zwierzyny , zbliżyłam się do framugi drzwi do kuchni i wyjżałam zza nich. Siedziała ona na swoim ulubionym krześle i paliła papierosa. Od zawsze mówiła , że jest zakaz palenia w tym domu. Mam przejebane. Zerknęła na mnie i mi pokazała palcem , abym stanęła przed nią. Połknęłam niewidzialną gule i z nogami jak z waty zaczęłam iść do mamy. jej wzrok był okropny- była w furii i mieszanym szoku.

-powiedz mi młoda damo... co robiłaś dnia 23 maja przed północą?

Spytała się jak na jakimś przesłuchaniu. Starałam się jak najbardziej zachować kamienną twarz , ale pot spływający po policzku i plecach mnie mógł zdradzić

-Byłam w domu i spałam

Stwierdziłam. jej mimika się nie zmieniła

-A kto to potwierdzi?

No kurde demon spod łóżka , wiesz?

-Nikt. W końcu byłam sama w domu

Kobieta będąc około 2-3 dekady starsza de mnie podniosła się i pokazała foliowy worek. W nim był mój długopis z moim imieniem. Zrobiło mi się bardziej gorąco. Czułąm jak z jej oczu coś paruje. Jakby energia nienawiści.

-A czy wiesz co to jest?

Zgrzytała zębami. Język zaczął mi z strachu uciekać do tyłu

- n-no nie. A-A w-wiesz , ż-że j-jest dużo T-T.I na ś-świecie? Hehe

Zaśmiałam się nerwowo. Kobieta rzuciła metalowym piskiem na podłoge robiąc huk. Cholera , chyba już po mnie

-Nie okłamuj mnie Carlson! Znalazłam to na miejscu zbrodni , nim technik to zauważył. Mówiłam ci , abyś nie nosiła takich rzeczy w kieszeniach. Jaki był twj motyw?! Wiesz w jak poważnych tarapatach jesteś młoda panno?!

Czułam , że do moich oczu napływały łzy. Czas na wyznanie 90% prawdy

-O-On chciał zaatakować m-mnie i n-nieprzytomnego poszkodowanego. M-Musiałam coś z-zrobić. Prosze , ja nie chciałam... Nie wydaj mnie

Zaczęłam łkać. Co by tata teraz powiedział , gdyby tu by był? Obroniłby mnie? Postawiłby się za mamą? Nie wiem. Nie widziałam niczego. Łzy lecące po oczach nie pozwalały na cokolwiek. Odchyliłam naprzód głowe i schowałam twarz w dłonie. Poczułam jak dłonie łagodnie spoczęły na barkach. Spojrzałam spod włosów na rodzicielke mjego wzrostu. Patrzyła na mnie chłodno , ale też z nutką...empatii

-T.I... oczywiście , że cię nie wydam. W końcu te oprychy prześladowały ludzi przez lata. Rozumiem twoją motywacje

Uśmiechnęła się do mnie lekko , ale cieple. Ona naprawde się zmieniła. Mimo iż jest ciągle zapracowana i rzadko kiedy się widzimy , to naprawde o mnie dba. Wiem jak jest jej ciężko i jest mi z tym źle. Może zaczne szukać weekendowej pracy , aby wesprzeć budżet. Te myśli później. Przytuliłam się do niej i odetchnęłam z ulgą. Poczułąm jak klepie mnie p plecach pocieszająco. W końcu od niej odeszłam i cofnęłam się o krok

Mój przyjaciel sansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz