9

15 5 2
                                        

Był to sans , siedział na moim łóżku i jadł na spokojnie tosta. Tost był polany po brzegi ketchupem i nieco kapał na talerz.Jego oczy tak jak podejrzewałam , były czarne z białymi źrenicami.Usłyszałam za sob pisk ala ,,ładowanie fangirl". Był to dosyć charakterystyczny pisk Sary , kiedy się podniecała się ulubionymi sansami. Przez ten pisk , sans zwórcł na mnie uwage i się uśmiechnął

-Cześć T (czyt na przykładzie- Emila/Em , Kornela/Korn , Maja/Maj itd) Dzięki za tosty są bardzo smaczne.

Obróciłam się do Sary. Wyglądała jakby miała eksplodować

-Sara...idź do kuchni , może po więcej ketchupu co? Od razu bryza lodówki dobrze ci zrobi

Zaproponowałam , wiedząc , że im dłużej zwlekam , tym większa szansa , że zacznie krzyczeć i stane się typową fangirl z jakich się śmiała na puk poku podczas przerw. Dziewczyna wzięła głeboki wdech

-Tak jest!

Rzekła, po czym się odwróciła i jak osoba z kacem (prostymi kolanami) szła w strone kuchni. Ja tymczasem zasiadłam na swoim łóżku koło Sansa. Nareszcie szansa na rozmowe z ofiarą

-Hej sans , jak się czujesz?

-Bardzo dobrze. WIdze , że też się znasz na Undertale huh?

Pokazałam mu ręką mniej więcj

-Znałam takie podstawowe podstawy , ale mam zamiar się zagłebiać tak dla bezpieczeństwa

Odparłam. Sans kiwnął potwierdzająco głową

-Dzięki za uratowanie mnie. Gdyby ie ty , pewnie przewracałbym się w grobie

Przez jego pun musiałam prychnąć z śmiechu. Suchy , ale zrozumiały

-Spoko... a powiedz , czego te oprychy od ciebie chciały?

Sans podrapał się za głowę

-Szczerze powiem... Spałem na ławce , kiedy mnie szturchneli i zaczęli mówić , że mam spadać z ich ławki piwnej. Kiedy odmówiłem , zaczęli mnie bić

-Ta , Ci debile lubią się bić bez powodu

STwierdziłam dając głowę na przód , zawiedziona. Mały niewinny gest , a już chcą zabijać innych. W końcu ja nie taka święta , zabiłam dla jego bezpieczeństwa człowieka.W tym momencie przyszzła Sara z ketchupem jednej dłoni , a w drugiej butelke ketchupu

-Trzymaj Sara , zimny z lodówki , ja jestem Sans i... uh...cholera...

Zatrzymała się i zaczęła się czerwienić przez błąd w imieniach. Szkielet się zaśmiał , następnie przyjął od niej

-Miło mi cię poznać Sans , też się tak nazywam

Sara siadła na podłodze i z śmiechem otworzyła pizze. Wyciągnęłam kawałek

-Też chcesz , czy po prostu skończysz tosta?

Spytałam

-Meh . zjem to i to , ale to później niż to

Stwierdził zatapiając zęby w pieczywie

-Jak tam chcesz

Powiedziałam sama zatapiając zęby w pizzuni [nazwa ulubionej pizzy]

-A powiedz T , co ci się stało w noge , że jesteś po części Mettatonem?

Spytał pokazując na moją orteze, Sara zaśmiała się z tej nazwy ,,Mettaton".

-Rozerwanie stawy skokowego

Rzekłam jedząc pizze

-Biologia , nigdy nie była moją dobrą stroną

-Ale anatomia już tak

Stwierdziłam , na co ten się zaśmiał. Ogólnie przez ostatnie 2 godziny , zajadaliśy się i rozmawialiśmy o wszystkim i niczym , przy czym sansn rzucał żartami , a Sara próbowała , aczkolwiek nieudolnie naśladowała. O 21 było już ciemno. Westchnełam

-Coś nie tak T.I?

SPytała Sara widząc moją twarz

-Nic , po prostu za godzine mama wraca i się boje , że może zobaczyć sansa. Wczoraj to był fart i dziś to był zwykły fart , że go nie widziała

Obawiam się. Sarze zabłysnęły jednak oczy

-Mogę przyjąć sansa do siebie. Ojciec jest w miesięcznej delegacji w Francji , a brat też jest wtajemniczony w sekret

Powiedziała uradowana

-Cóż uhm brzmi nieźle. Ale... musimy się spytać czy dla sansa jest to dobre rozwiązanie

Rzekłam patrząc na szkieleta , który bawił się naszyjnikiem. Patrząc na mnie opuścił go

-Czemu nie. I tak dla mnie każde miejsce jest nadawane do spania

Odparł wstając

-No to,....chyba idziemy

Powiedziałam również wstając. Sara wstała jako ostatnia z kartonem pizzy i kiwnęła potwierdzająco. Wyszliśmy z domu i po zakluczeniu go zaczęliśmy schodzić. Przynajmniej oni schodzili , ja walczyłam o życie , aby nie upaść. Szkielet na półpiętrze odwrócił się do mnie

-hej , pomóc troche?

-Przydałoby się

Ledwo po wypowiedzenie tego zaświeciłam się na niebiesko i zaczęłam delikatnie lewitować. Wraz jak sans schodził , ja się obniżałam. To było dosyć ciekawe przeżycie , a po twarzy Sary czuje , że bardzo chciała tak lewitować. Kiedy byliśmy na dole przed drzwiami bloku , postawił mnie

-Dzięki

-Spoko. Mettaton nie może się spocić , bo rdzą się pokryje

Wyszliśmy z bloku i zaczęliśmy iść pod apartament Sary. 5 minut drogi , ale rozmów nie było końca (-T.I , ~Sara , _Sans)

~Muszę tylko ci powiedzieć , że prócz mnie i brata , mieszka jeszcze szkielet

_mkay , a kto to taki?

-Doczepiam się do pytania , bo mi jeszcze nie powiedziałaś

~No tak. Jest to Dust!sans

-Mhm

_I jeszze cię nie skrzywdził?

~Nope

_Niespodziewane. Myślałem , że nadal morduje w waszym mieście

~Wyrzekł się ich w teori

-Ja serio muszę się tego poduczyć. Jak żeś go dorwała?

~Spadł mi do basenu

_Mieszkasz w blokowisku i posiadasz basen

-Basen na działce , działka wykupiona za domem

_WIele wyjaśnia

W końcu stanęliśmy pod jej blokiem

-Przyjde do was jutro , może też poznam twojego sansa

Powiedziałam Sarze robiąc pozegnalnego przytulasa

~Spoko. To widzimy się w szkole

_See ya

Oboje poszli do klatki schodowej , a ja wróciłam do siebie. DObra , przed snem musze przeczytać pare stron

C.D.N

Mój przyjaciel sansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz