Rozdział 29

9.1K 286 96
                                    

Tristan

Wyszedłem od jubilera, spoglądając na pudełeczko w moich dłoniach. Nasze obrączki były dzisiaj gotowe do odbioru. Całe szczęście, że zdążyli. W ostatnim czasie tyle się działo, że zapomnieliśmy o nich.

Wybrałem Emmie złotą z paseczkiem diamentów dookoła. Wewnątrz widniał napis: Na zawsze Twój, T. Natomiast narzeczona zdecydowała się na klasyczną złotą, nieco grubszą od jej z podobnym napisem: Na zawsze Twoja, E.

Byłem zachwycony efektem końcowym i byłem pewien, że Emmie również się spodobają.

Już za czterdzieści osiem godzin wcisnę jej obrączkę na palec. Uśmiechnąłem się pod nosem na tą myśl. Czułem się jak we śnie.

W drodze do apartamentu zahaczyłem o kwiaciarnie i kupiłem bukiet stu czerwonych róż mojej przyszłej żonie. Emma uwielbiała kwiaty i miałem zamiar codziennie je kupować. Do domku, w którym będziemy mieszkać podczas naszej podróży poślubnej kazałem wysłać tuzin kwiatów.

Mój telefon wydał z siebie charakterystyczny dźwięk, odłożyłem kwiaty na tylne siedzenie, a sam zająłem miejsce kierowcy. Wyciągnąłem komórkę i widząc nazwę kontaktu zacisnąłem usta w wąską kreskę.

Mój były teść od śmierci córki nie daje mi spokoju. Wydzwania do mnie z groźbami. Stracił córkę i mogę zrozumieć, że cierpi, ale ta sama córka chciała zabić moją narzeczoną i syna. Zasłużyła na samo piekło.

Zatrzymałem się na podziemnym parkingu. Opuściłem pojazd, a następnie wyciągnąłem kwiaty. Z uśmiechem skierowałem się do windy. Spojrzałem na zegarek, ponieważ wydawało mi się, że jedzie wolniej niż zwykle.

- Szybciej. – Mruknąłem do siebie. Chciałem już zobaczyć się z rodziną.

Gdy drzwi się otworzyły, wyskoczyłem z metalowej puszki jak porażony prądem. Z trudem udało mi się wygrzebać klucze z kieszeni i przekręcić zamek, ale nie chciałem dzwonić dzwonkiem.

- Zołzo! – Krzyknąłem na wejściu. Odkrzyknęła coś z kuchni, ale nie zrozumiałem. Pędem ruszyłem w tamtym kierunku.

- Czemu krzyczysz już na wejściu? – Spytała. Stała do mnie tyłem, krojąc warzywa na obiad. Czekałem, aż się odwróci. – Odezwiesz...

Urwała, gdy mnie zauważyła. Oczy rozszerzyła do wielkości piłek golfowych. Na jej twarz wpłynęły urocze rumieńce. Podszedłem bliżej, kładąc bukiet na blacie przed nią. Był większy od niej, więc wiedziałem, że nie da rady go utrzymać.

- Cześć. – Szepnąłem, muskając jej czoło.

- Są piękne. – Powiedziała, stanęła na palcach i złączyła nasze usta. Palce u dłoni zacisnęła na połach mojej marynarki. – Z jakiej to okazji?

- Czy muszę mieć okazję, żeby wręczyć mojej kobiecie kwiaty? – Uniosłem brew. – Pięknie wyglądasz.

- Daj spokój. – Machnęła ręką. Zlustrowałem jej strój. Miała na sobie moją koszulkę, która była o wiele za duża na nią, do tego moje ulubione czarne leginsy, które idealnie opinały jej pośladki. Włosy związała na czubku głowy chyba w koka. – Wyglądam tragicznie i mam tłuste włosy.

Pokręciłem głową.

- Zawsze wyglądasz pięknie, zołzo. – Położyłem dłonie na jej talii, przyciągając bliżej, aż zderzyła się z moim ciałem. – Poza tym lubię, gdy nosisz moje ubrania.

Zerknęła w dół na koszulkę.

- Znalazłam w szafie. Nie wiedziałam, że jesteś fanem Depeche Mode.

Odzyskam cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz