Rozdział 8

9K 321 219
                                    

Byłam już na granicy snu, gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Z trudem otworzyłam zaspane oczy i spojrzałam na intruza. Do pokoju po cichu wszedł Tristan. Nasze spojrzenia się zderzyły. Moje ciało zalała fala gorąca. Dokładnie zlustrowałam go wzrokiem. Wyglądał już na spokojniejszego. Jego włosy były zmierzwione. Rękawy koszuli podwinął do łokci. W prawej dłoni trzymał opakowanie mrożonego groszku. Błękitnooki ruszył w moją stronę.

- To powinno pomóc na opuchliznę. – Głos miał zachrypnięty. Chciałam odebrać od niego opakowanie, ale nie pozwolił mi na to. – Ja się tym zajmę. – Ton jakim to powiedział był władczy, wręcz surowy.

Moment później mrożonka wylądowała na moim obitym policzku. Każdy ruch mężczyzny był delikatny, jakby bał się, że mnie skrzywdzi. Przymknęłam oczy. Dopiero, gdy wróciłam do pokoju odczułam ból całego ciała. Jutro powstaną okropne siniaki.

Hudson nie spuszczał ze mnie wzroku, odwzajemniłam mu się tym samym. Oboje milczeliśmy. Nie było niezręcznie. Pogrążeni w myślach. W ciągu kilku dni dużo się działo. Byłam już tym wszystkim zmęczona.

- Gdzie Danny? – Postanowiłam w końcu przerwać ciszę. Mój głos był słaby, ledwo słyszalny.

- Mój brat po niego przyjechał. – Pokiwałam głową, już chciałam się odezwać, ale mężczyzna zdążył się wtrącić. – Zostanie u niego kilka dni. Dopóki nie wydobrzejesz.

Chciałam go zobaczyć i mocno przytulić. Potrzebowałam tego. Jednak chłopiec mógłby się wystraszyć.

- Nie powinien mnie oglądać w tym stanie. – Tristan przytaknął. – Jednak powinien zostać w domu. – Gdy zauważyłam, że mężczyzna otwiera usta, aby coś powiedzieć, szybko dokończyłam. – Wezmę kilka dni wolnego. Mój tata przyjechał, zatrzymam się u niego w hotelu.

- Nie musisz..

- Danny dzisiaj był przerażony. Będzie cię potrzebował. – Przykryłam jego dłoń swoją. – Mi nic nie będzie. Będę bezpieczna.

Mężczyzna przez chwilę się nie odzywał. Był strasznie cichy, przybity. Chyba wolałam, gdy się wściekał. Ze złym Tristanem umiałam sobie poradzić. W końcu brunet westchnął.

- Zgoda. Jednak wolałbym mieć na ciebie oko. – Przewróciłam oczami. – Nie rób tak. Codziennie masz się meldować.

- Nie przesadzasz czasem? – Spytałam oniemiała.

- Nie. – Powiedział poważnie. – Mój ojciec jest nieobliczalny. Mogę pójść z tobą na policję.

- Na policję?

- Tak. Uważam, że powinnaś to zgłosić.

- To twój ojciec.. – Przerwał mi zanim zdążyłam dokończyć.

- To gnida. Nie powinien nawet pomyśleć o podniesieniu na ciebie ręki. – Jego szczęka znów była mocno zaciśnięta, jeszcze trochę, a straci wszystkie zęby. – Nie lubię, gdy ktoś krzywdzi to co moje. – Podkreślił ostatnie słowo.

Jego?

- Twoje? – Powinno było mnie zdenerwować to stwierdzenie, ale nic nie poradzę na to, że fala pożądania spłynęła po moim ciele!

- Jesteś moją pracownicą. – Naprostował.

Rozczarowałam się.

- Oh, no tak. – Powiedziałam próbując nie pokazać, że nie na takie stwierdzenie liczyłam.

- Powinnaś się położyć, jest już późno. Jutro porozmawiamy.

- Tak, jasne. – Odchrząknęłam. Mężczyzna chwilę mi się przyglądał. Wyglądał jakby coś rozważał. Nagle nachylił się w moją stronę i wyszeptał wprost do mojego ucha słowa, po których dzisiejszej nocy nie zasnęłam.

Odzyskam cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz