Rozdział 3

8.3K 299 173
                                    

Leżąc w łóżku, analizowałam wczorajszą kłótnie Hudsonów. Nie brzmieli jak kochające się małżeństwo. Raczej wyglądało na to, że Tristan jej nienawidzi.

Było to dla mnie zaskoczeniem. Blair siedem lat temu przekonywała mnie, że są ze sobą szczęśliwi.

Mogła kłamać, ale to nie tłumaczy porwania Danny'ego. Wszystko zaczęło się gmatwać. Im dłużej tutaj jestem, mam coraz większy mętlik w głowie.

Zachowanie Danny'ego również stanowi dla mnie zagadkę. Gdy Tristan powiedział, że podejrzewają u niego spektrum autyzmu, byłam przygotowana na inne zachowanie chłopca. Tylko im dłużej spędzamy razem czas, dochodzę do wniosku, że problem tkwi w czymś innym. Danny otwiera się na mnie. Jego zachowanie jest inne niż na początku.

Jednak unika kontaktów z innymi dziećmi oraz osobami. Z tego co zauważyłam to tylko przy Tristanie jest bardziej otwarty.

Chcę pomóc synowi i za wszelką cenę dowiem się co jest granę.

Zerknęłam na zegarek i zauważyłam, że dochodzi szósta. Postanowiłam się przygotować i zaparzyć kawę.

Mam dzisiaj wolny dzień, ale nie planuję nic. W głębi duszy mam nadzieję, że uda mi się spędzić z Dannym trochę czasu.

Zwlekłam się z łóżka i udałam się w stronę łazienki, aby przeprowadzić poranną toaletę.

Po dwudziestu minutach nalewałam już kawę do kubka. Usiadłam na stołku i przy blacie i zatraciłam się w swoich myślach.

Jestem w Nowym Jorku już od kilku dni, jednak nadal nie zdobyłam żadnych potrzebnych informacji, które pomogłyby mi w odwecie. Westchnęłam i ukryłam twarz w dłoniach.

Do moich uszu dobiegł odgłos potężnie stawianych kroków. Poderwałam głowę, a przede mną ukazała się pasywna sylwetka Tristana. Zlustrowałam mężczyznę wzrokiem. Miał na sobie czarne jeansy i czarny T-shirt. Jego włosy były potargane od częstego przeczesywania ich.

- Dzień dobry.

- Dzień dobry, Panno Smith. – Burknął pod nosem. Widocznie po wczorajszej kłótni z żoną, humor mu nie dopisywał.

- Kawy ? – Zaproponowałam uprzejmie.

- Jeżeli to dla Pani nie problem. – Wstałam i zabrałam się za przygotowywanie napoju.

Musisz zdobyć jego zaufanie.

Przypomniałam sobie słowa Joe'go. Nałożyłam na twarz pogodny uśmiech i odwróciłam się do błękitnookiego z kubkiem parującej kawy. Położyłam ją przed nim, a mężczyzna podziękował mi.

Siedzieliśmy w ciszy, pogrążeni we własnych myślach. Tristan co jakiś czas zerkał w moim kierunku, kiedy myślał, że nie widzę. Wyglądał jakby walczył sam ze sobą.

- Pani Smith. – Westchnął ciężko. – Jak zakładam, słyszała Pani moją wczorajszą kłótnię z żoną. – Odchrząknął. – Chciałbym przeprosić. Nie powinna być Pani tego światkiem. To już więcej się nie powtórzy.

- Rozumiem. Małżonkowie się czasem kłócą. – Odparłam obojętnie.

- Z Blair nie ma ani jednego dnia bez kłótni. – Stwierdził sam do siebie. Tristan się wyprostował i spojrzał prosto w moje oczy. Wpatrywał się w nie intensywnie, próbując zajrzeć w głąb mojej duszy. – Przepraszam również za słowa mojej żony o Pani. Poniosło ją.

- To prawda. – Przyznałam. Nie miałam zamiaru kłamać. Blair Hudson nie miała prawa mnie obrażać. Mężczyzna pokiwał nieznacznie głową. Przez chwilę na jego twarzy zauważyłam przebłysk wstydu. – Zapomnijmy o tym.

Odzyskam cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz