Rozdział 9

2.6K 62 1
                                    

Poszłam spać od razu po zważeniu się.
Mimo że spałam wcześniej, od razu zasnęłam.
Płakałam tak długo, że jedyne co mnie powstrzymywało przed dalszym wylewaniem łez było to, że się odwodnię...

Następnego dnia obudziłam się w promieniach słońca, które przyjemnie oświetlały cudowny pokój.
Momentalnie przypomniałam sobie wydarzenia z ostatnich dni i zszedł mi z twarzy ten durny uśmieszek.

-Widzę, że się obudziłaś - powiedział facet, otwierając drzwi. - Przyniosłem ci śniadanie.

Patrzyłam się na niego z przerażeniem. Może dodał tam trutki dla szczurów? Albo dał jakiś proszek do prania? W sumie porywacze prawdopodobnie będą chcieli mnie zgwałcić, dlatego jest tu środek usypiający. Jestem tego pewna.
Możliwe jeszcze, że dodali tam jaki....

-Czy możesz przestać snuć idiotyczne domysły? - warknął zirytowany

-D-d-dobrz-e prz-rzepraszam - mruknęłam

Mężczyzna położył talerz z trzema kanapkami, życząc mi smacznego.

-Nie bój się nas, nie ma czego. Fakt, porwaliśmy cię, ale to nie jest tak jak myślisz. Wytłumaczymy ci wszystko, gdy uspokoisz się i odważysz zejść na dół.

-Rozumiem - odparłam spuszczając wzrok na kanapki leżące na kołdrze

Po chwili usłyszałam dzwięk zamykanych drzwi.

Odetchnęłam z ulgą.
Cóż, takie życie introwertyka...

Cholera, ja przecież tych kanapek nie mogę zjeść... Od razu przytyję!

Wyrzuciłam kanapki do śmietnika i z powrotem usiadłam na łóżku.

A może by tak zejść na dół...
Przecież ten facet sam mnie zapewniał, że nic mi nie zrobi.
Ciągle jestem ciekawa kto tutaj jest i ile ich jest, bo ewidentnie słyszałam kilka głosów.

Dobra... raz kozie śmierć.

Otworzyłam niepewnie drzwi od swojego pokoju i wyjrzałam na korytarz.
Był szeroki oraz miał wysoki sufit.

Dziwne, że nawet korytarz może robić wrażenie.

Na ścianach wisiało kilka obrazów, przedstawiających cudne dzieła natury.

Wzięłam głęboki wdech i udałam się schodami na dół.
Wydawało mi się, że w kuchni nikogo nie ma, więc jakie było moje zdziwienie, gdy ujrzałam trzech mężczyzn szykujących sobie śniadanie, wesoło pogwizdując.

- O, księżniczka się obudziła - usłyszałam tuż obok ucha.
Gwałtownie się odwróciłam i spojrzałam na zielone tęczówki nieznajomego.

- Miło cię widzieć... Po tylu latach.

Co do chuja? Po wielu latach? Jakich kurwa latach?

Uniosłam znacząco brew, na co ten się uroczo zaśmiał.

- Co nie pamiętasz nas? Myszko, przecież byliśmy najważniejszymi osobami dla siebie - odpowiedział teatralnie udając, że się obraża

- Daj spokój Edward. Ten skurwysyn musiał nieźle jej namieszać w głowie - oznajmił inny chłopak

Każdy był tak nieziemsko przystojny, że zaczęłam się zastanawiać, czy nie przeniosłam się do jakiegoś pieprzonego filmu albo bajki.

Uważnie wszystkie tęczówki były skierowane w moją stronę. Lustrowali mnie spojrzeniem od góry do dołu.

Było mi tak niekomfortowo, że myślałam, że się zesram.

-Hannah, miło nam jest znowu cię zobaczyć. - rzekł czarnowłosy jegomość (miał na sobie garnitur, dlatego uważam, że "jegomość" idealnie pasuje do przedstawienia jego osoby)

- Ja naprawdę nie wiem, kim wy jesteście - odpowiedziałam ze skruchą.

Wszyscy westchnęli z wyraźnym smutkiem

Co się tu kurwa wyprawia?!

- Wyrosłaś. Już nie jesteś tamtą małą dziewczynką z dwoma warkoczykami i różowymi kokardami. Jesteś kobietą.
Cholernie piękną kobietą.








Niewidzialne łańcuchyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz