- Byłaś kiedyś na siłowni krasnoludku? - zapytał Edward
- Jako krasnoludek nigdy nie byłam
- A jako nasza siostra?
- Też nie
Zrobiło mi się ciepło na sercu.
On mnie nazwał swoją siostrą!
Ogarnij się. Boże. Nie zachowuj się jak jakiś dziwak
- Dobrze, w takim razie nauczymy cię wszystkiego. Co chcesz porobić? Nogi? Ramiona? Cardio?
- Ja chyba po prostu na bieżnię pójdę. Dziękuję chłopaki. - uśmiechnęłam się nieśmiało
- W porządku. Będziemy obok, więc jakby coś, to... wiesz.
- Dobrze. - zaśmiałam się.
Ale oni są uroczy.
Weszłam na wspomniane wcześniej urządzenie i zaczęłam trucht.
Prawdę mówiąc chciałam wypróbować inne sprzęty, ale wolałam żeby chłopcy nie widzieli jak żałośnie będę się nimi obsługiwała, dlatego postanowiłam, że poczekam, aż oni wyjdą i wtedy skorzystam z całego wyposażenia.
Wiadomość że mamy siłownię dosłownie oświeciła mój przerażająco, ponury dzień.
Biegałam już półtorej godziny i wylewałam z siebie siódme poty, a chłopcy ciągle ukradkiem mi się przypatrywali.
Do cholery czemu oni nie mogą po ludzku wyjść. Przecież widzę, że zostają tu tylko ze względu na mnie.
Chciałam poprosić ich żeby wyszli, ale się wstydziłam.
Może pomyślą, że coś zepsuję?
Albo że coś kombinuję?
Obok mnie od pół godziny biegał na drugiej bieżni Conrad. Gdy zobaczył, że ledwo wyrabiam zszedł prędko ze swojej i chwycił mnie za jedną dłoń.
- Może już wystarczy, mała?
Czułam na ustach słone kropelki potu.
Conrad wyłączył urządzenie i powoli pomógł mi zejść.
Czułam się usatysfakcjonowana, ponieważ bieg spala rzeczywiście mnóstwo kalorii, a tylko na tym mi zależało. Miałam w dupie to czy zemdleję, umrę, czy zachoruję.
Po prostu chcę być szczupła!
Cóż... tak czy siak nie zrekompensował mi zjedzonych kalorii, ale lepszy rydz niż nic.
- To co wracamy? - zapytał David
- Możecie wracać, ja jeszcze zostanę.
- A co chcesz robić?
- Chciałam jeszcze chwilkę poćwiczyć.
- Już wystarczy. Byłaś długo na bieżni. Chyba nie chcesz mieć zakwasów jutro. Poza tym prawie zasłabłaś.
Kochałam zakwasy. Były dowodem na to, że ciężko pracowałam.
Uwielbiałam piekący ból w nogach. Dawało mi to poczucie, że zrobiłam wreszcie coś wystarczająco dobrze.
- Nie no na prawdę, zostanę chwilkę jeszcze. Nie przejmujcie się mną.
Chłopcy popatrzyli się na siebie porozumiewawczo i zapytali, czy przypadkiem nie chciałabym pójść na basen.
- Macie tu nawet basen?
- No pewka. A jaki odwalony! Jak zobaczysz to zesrasz się z wrażenia. Mówię ci Sebastian włożył w niego kupę kasy, dlatego jest taki wykurwisty.
- Nie przeklinaj przy niej dzbanie, bo się nauczy. - szepnął mu do ucha David
Przewróciłam na to oczami
- Nie mam pięciu lat.
- Ale niewiele więcej, dlatego nie robi to nam większej różnicy.
Parsknęłam, udając obrażoną.
- Mam 16 lat, różnica jest wielka.
Edward podniósł jedną brew do góry, co wyglądało przezabawnie.
- Co z tego. Zawsze będziesz naszą małą dziewczynką.
Zignorowałam ostatnie zdanie i wzięłam butelkę wody w dłoń.
- Chodźmy, więc na ten wykurwisty basen.
- Hej, ty tak mówić nie możesz. Nie pozwalaj sobie, mała - odpowiedział lekko zirytowany Edward.
- Mówiłem kretynie, że się od ciebie nauczy. Małe dzieci od razu wszystko powtarzają.
- Słyszysz Hannah, nie możesz przeklinać. - skwitował Edward
- Brzydko wyglądasz, gdy przeklinasz - dopowiedział jeszcze Conrad
- Jejku, dobrze, przepraszam. - odparłam poddenerwowana.
Niestety jednym z moich charakterystycznych, niezbyt dobrych nawyków były często używane wulgaryzmy. No halo, musiałam jakoś powstrzymywać nabuzowane emocje.
Gdyby nie przekleństwa prawdopodobnie siedziałabym w więzieniu za morderstwo.
Zaraz, zaraz - na pewno nie byłoby to jedno morderstwo.
Gdybym miała liczyć. Zajebał... Zabiłabym już Conrada, Ojca, połowę osób ze szkoły - jebaniutcy, niech nie myślą, że ich to ominie.
Boże, o czym ja myślę. Naprawdę jestem jakaś niepoważna. Ogarnij się Hannah.
- No ja myślę. Takie słowa nie przystoją dziewczynkom.
Cicho prychnęłam.
Co to za różnica, czy mówi to chłopak czy dziewczyna.
Już pomijam sam fakt, że nazwał mnie "dziewczynką" jakbym była jakaś niedorozwinięta. Mam. 16. Lat.
Conrad powiedział, że idzie na imprezę po czym się z nami pożegnał.
Basen faktycznie robił wrażenie.
W zasadzie można było to nazwać małym aquaparkiem.
Duży basen z podgrzewaną wodą, 2 duże jacuzzi, plaża z leżakami, basen wewnętrzny ze zjeżdżalnią rurową, leżankami do masażu powietrznego, stanowiskami do masażu podwodnego, przeciwprądami, sztuczną rzeką i gejzerami. Były tam nawet sauny!
- Czy my na pewno jesteśmy rodzeństwem? Nie chcę sobie robić nadziei skoro potem mielibyście mnie stąd wyrzucić.
Chłopcy się zaśmiali i przytaknęli.
- Nie masz się czego obawiać. Nie pomylibyśmy ciebie z nikim innym. Nawet jeśli, jesteś zbyt urocza byśmy mogli cię stąd wyrzucić. - uśmiechnął się drwiąco David
- Masz kostium kąpielowy?
O kurwa. Nie ma chuja że im się w kostiumie pokażę.
- N...nie mam
- Chodź, załatwimy ci coś.
kurwa kurwa kurwa
David wziął mnie pod rękę, powiedział Edwardowi, żeby już się przebierał, a my coś mi ogarniemy.
- No mała, musimy iść do Sebastiana, bo wątpie, żebyśmy mieli damski kostium kąpielowy w domu.
Wyszliśmy ze strefy basenowej i przeszliśmy na ciemny korytarz.
Na samym, czarnym końcu były drzwi, których pilnowali dwoje faceci. Jednym z nich był mężczyzna, którego uderzyłam, gdy wymykałam się z całej posiadłości.
Zaczerwieniłam się na to wspomnienie.
- Gorąco ci? Bo czerwona jesteś?
- Nie. Jest w porządku.
- Co? Moje towarzystwo tak na ciebie oddziałuję? Miło mi to słyszeć. - odmruknął rozbawionym głosem David
- W twoich snach - zaśmiałam się
Wspomniany facet wpuścił nas do środka, gdzie czekał Sebastian w białej koszuli.
Dziwnie to mówić, ale był tak cholernie przystojny! Wiem, że to mój brat, ale jego atrakcyjność po prostu uderzała.
Gdyby nie był moim bratem miałabym czym zająć myśli w nocy przed snem...
Stop Hannah. Nie pozwalaj sobie. To twój brat kretynko.
- Coś się stało? - zapytał niskim głosem Sebastian.
Boże. Jeszcze ten jebany głos! Był tak seksowny, że mogłabym go słuchać godzinami.
KURWA co ty robisz Hannah. Spokojnie...
- Hannah nie ma kostiumu kąpielowego, a chcemy skorzystać z basenu.
Sebastianowi uniosły się kąciki ust. Z pewnością nie spodziewał się, że poruszymy tak błahy temat.
- Zamówię jej, a teraz niech pływa w ubraniach.
Miałam wrażenie, że moja twarz przybrała odcień purpury.
- Oddam ci pieniądze w najbliższym czasie. - powiedziałam.
Miałam świadomość, że moja portmonetka jest pusta, ale gdybym się postarała to z pewnością mogłabym zarobić kilka groszy...
- Han. Jesteśmy rodzeństwem. Nie musisz mi niczego oddawać
- Nie ma mowy! Nie pozwolę ci za siebie płacić.
- Hannah... powiedziałem nie.
Miał bardzo stanowczy głos przez co zaczęłam rozważać, czy na pewno dobrym pomysłem będzie kontynuacja tej dyskusji.
Lubię się z nimi przekomarzać. Decyzja jest oczywista.
- Trudno. Tak czy siak daliście mi już zdecydowanie za dużo. Potrafię za siebie zapłacić.
- Nawet nie masz pieniędzy, jak zamierzasz to zrobić?
- Z-zarobię - powiedziałam sama nie wierząc w swoje słowa
Sebastian się pohamował lecz widziałam rozbawione iskierki w jego zimnych oczach. Natomiast David wybuchł głośnym śmiechem.
- Ty?! Zarobisz?!
- Hannah, nie będziesz zarabiała. Skąd, drogie dziecko, wpadł ci do głowy tak głupi pomysł? Póki jesteś moją siostrą, co nie zmieni się w najbliższej przyszłości - nie będziesz zarabiała. Zrozumiano?
- Rozumiem - odparłam niechętnie
Na tym skończyła się nasza wymiana zdań, a ja razem z Davidem udaliśmy się potowarzyszyć Edwardowi w zabawie.
Chcieliśmy lecz zatrzymał mnie głos Sebastiana.
- Hannah, zostań. Chciałbym z tobą jeszcze porozmawiać.
C-co?
CZYTASZ
Niewidzialne łańcuchy
Romance"Gruba dziwka" - krzyknął ojciec. Można by pomyśleć, że nie powinnam się tym już przejmować. Przecież słyszałam to dzień w dzień od 16 lat. Lecz każdego dnia bolało tak samo mocno. Bałam się. Cholernie się bałam. Gdy do mojego pokoju wchodził On...