Rozdział 24

1.7K 48 5
                                    

Lekcja historii zakończyła się dosyć sprawnie, mimo dziwnych zachować Pana Friedricha.

Teraz miałam na głowie ważniejszą sprawę - musiałam tak wywalić śniadanie, by nikt tego nie zauważył.

- Alino,  pójdziesz ze mną do toalety?

- Oczywiście, miałam się zapytać ciebie o to samo. Chodź, pokażę ci gdzie jest.

Koleżanka zaprowadziła mnie do łazienki i po chwili siedziałam już w jednej z kabin.
Otworzyłam plecak, wyjęłam po cichu śniadaniówkę i wywaliłam zawartość do śmietnika.

Jaka ulga...

Spuściłam wodę i planowałam wyjść z kabiny, ale usłyszałam damskie głosy.

Może jestem suką, ale muszę posłuchać szkolnych plot. Warto się orientować co jest na czasie.

- Słyszałam, że siostra naszych szkolnych przystojniaczków przyjechała.

Ulala, zapowiada się ciekawie

- Ta, widziałam ją - odezwał się drugi głos

- I jaka jest?

- Japierdole weź. Dziwię się, że przyjęli ją pod swój dach.

- Aż tak źle?

- O boże, jest tragicznie. Serio, ona myśli, że skoro jej bracia są tacy popularni to też wszystkich będzie miała w garści.


- Ale rura. Byłam akurat, gdy wychodziła z auta Davida. Widziałaś jak ona wygląda?

- Hahaha, tak! Laska ewidentnie zapomniała, że o wygląd powinno się dbać!

- Ja bym się na jej miejscu wstydziła pokazywać. W ogóle bym nie wychodziła z domu z takim ryjem. - po chwili przerwy, kontynuowała - Ej, a co jeśli ona jest chora?

- Faktycznie, to nie jest normalne być taką grubą. Musi na coś chorować, bo aż trudno uwierzyć, że ktoś mógłby się aż tak roztyć.

- Pewnie chłopcy strasznie żałują, że ją znaleźli. Pomyśl, jak oni muszą się okropnie czuć! Spodziewali się ładnej laski a dostali taką... prukwę.

- Dosłownie całe życie ma usłane różami, każdy się przed nią kłania, ma wszystko czego chcę. Nas nie zaczaruje grube babsko.

Wyszłam z łazienki udając całkowicie spokojną i niewzruszoną.

Rzeczywistość mogłaby rozczarować...
W głowie aż mi się kotłowało od nadmiaru myśli.

Alina najwyraźniej musiała już wyjść, bo wszystkie kabiny były wolne, a oprócz tych dwóch fałszywych dwulicówek, nie było nikogo.

Popatrzyły się na mnie z przerażeniem wymalowanym na twarzy.

- Cóż... przypuszczam, że faktycznie bracia mogą być nią rozczarowani. - najpierw zrobiłam, potem myślałam.

*******

gruba,
gruba,
gruba...

To słowo odbijało się echem w moich uszach przez cały dzień.
Zostało pięć minut do końca lekcji, a następnie miała być przerwa obiadowa, której cholernie się bałam.
Sebastian uprzedzał mnie, że chłopcy będą mnie pilnowali z jedzeniem.

Jebany chuj

Wyjęłam telefon tak by nikt nie zauważył i odpaliłam "Tumblra"
Alina próbowała zajrzeć mi przez ramię, ale za przeproszeniem... niech się wypcha.
Dawno nie byłam tak załamana.

To znaczy wiedziałam, że byłam tłustą spasłą świnią, ale nie spodziewałam się, że ludzie mogli o tym gadać.
Na pewno zwracali uwagę na moją nieproporcjonalną figurę i czasami pewnie szeptali między sobą, ale nie sądziłam, że używają aż tak ostrych słów.

Według innych wyglądałam na chorą.
Byłam tak gruba, że ludzie na poważnie myśleli, czy nie mam pieprzonej, cholernej, jebanej choroby.

Przeklęłam cicho pod nosem, gdy w końcu zrozumiałam powagę sytuacji.

Czułam, że zbiera mi się na płacz.
Na dziki napad histerii i paniki.

Wyjęłam z plecaka butelkę wody i wychłeptałam połowę cieczy.

Potrzebowałam pójść na siłownię.
Potrzebowałam zrobić jakieś jebane, wykańczające do granic możliwości ćwiczenia.
Nie wiem kurwa.
Nawet jakiś jebany "Just dance" potańczyć.

Chciałam poczuć na ustach słony pot.
Chciałam poczuć zmęczenie.
Chciałam poczuć burczenie w brzuchu, a przez to pierdolone jedzenie, które zjadłam wczoraj coraz bardziej czułam się załamana swoim brakiem silnej woli.

Metafora "mieć motyle w brzuchu" nabrała nowego znaczenia. I uwierzcie mi, nie chodzi tu o miłość.

Po chuja to zjadłam. To nawet takie dobre nie było.

Chciałam by były trzy tygodnie później.
Gdy od dawna nic nie będę jadła.
Gdy będę miała idealnie płaski brzuch i lekko wystające żebra.
Gdy moje ramiona będą nienaturalnie chude, a pomiędzy udami będzie wyraźna przerwa.

Ten cały cyrk był przez dwie dziewczyny, które prawdopodobnie nie zdawały sobie sprawy z tego do czego właśnie doprowadziły.
Nie pomyślały o tym co mówią. Chociaż może pomyślały, ale nie przejmowały się tym, że słowa mają dla niektórych znaczenie - nie są puste...

Doprowadziły do cholernego ataku, który utwierdził mnie w przekonaniu, że jestem bezużytecznym problemem swoich braci, którzy wstydzą się mnie i nie chcą bym pokazywała się w ich towarzystwie.

Dobra tu nawet nie chodzi o moich braci. Mam ich w nosie. Chodzi o mnie...

Walona ze mnie egoistka.

Mimo że te laski były mi zupełnie nieznajome, ich słowa trafiły dwa razy mocniej do mojej głowy.
A dlaczego?
Dlatego, że mnie nie znały i nie mogły ocenić mnie ze względu na moją przeszłość.
Takie było ich pierwsze wrażenie, a jak już kiedyś wspominałam - pierwsze wrażenie jest najważniejsze.

Bliska mi osoba, zdając sobie sprawę z moich zaburzeń powiedziałaby, że jestem piękna, szczupła i idealna, bo nie chciałaby doprowadzić do rozwinięcia lub pogłębienia mojej choroby.

Tak, dzisiaj zdałam sobie sprawę, że w sumie dziewczyny miały rację. Jestem chora. Mam anoreksję.
Jest to choroba psychiczna, którym jednym ze skutków jest właśnie zmiana wyglądu.

Pozwólcie, że coś wam wytłumaczę...
Na początku chcemy schudnąć, powoli i zdrowo. Potem, gdy zauważamy, że cel osiągamy zbyt wolno, decydujemy się na bardziej radykalne środki - jemy mniej. Następnie wchodzą głodówki... Przecież jemy na tyle mało, że w sumie nie ma sensu jeść cokolwiek. One natomiast z każdym dniem są coraz prostsze i prostsze.
Bowiem pierwszy dzień jest najtrudniejszy. Z każdym kolejnym odczuwamy mniejszy głód.

Ah... a ta satysfakcja, gdy jest ci kurewsko zimno w środek letniego dnia... to jest coś za czym nie sposób nie tęsknić.

Nieziemsko mnie wkurwiają osoby, które uważają chude dziewczyny od razu za anorektyczki.

Nauczyciel tańca kiedyś tak powiedział, gdy razem z resztą tancerek robiłyśmy kółeczko, w którym mieliśmy kręcić się według układu.
"Dziewczyny, nie ściskajcie się tak. Przecież w takie małe szparki nawet anorektyczki milionowego stopnia, by się nie zmieściły"

A co ty chuju wiesz.

Gruba osoba też może mieć anoreksję, a dodatkowo przez wasze głupie pierdolenie duża część pięknych nastolatek, dojrzałych już kobiet i atrakcyjnych mężczyzn siedzi teraz przed lustrem walcząc z głodem i cichym głosem mówiącym, by nic nie jeść przez najbliższe dni bądź nawet tygodni.
Potem mamy napady, sięgamy po żyletki, powtarzając sobie, że był to ostatni raz.

W końcu zamęczamy się tym na... śmierć.

Zabrzmi to typowo, ale kurwa, śmierć w tamtej chwili wydaje się jedyną słuszną opcją.
Śmierć jest wybawieniem.
Uwolnieniem od potworów czających się w ciemności.
Uwolnieniem od ludzi.

Karą bądź nagrodą.

Niech ludzie myślą zanim coś kurwa mówią, bo jedno jebane słowo, może spowodować śmierć niejednej osoby, a pomoc od najbliższych nic już nie da.

kurwa

już nigdy, przenigdy nic nie włożę do ust.


********

"Ona sama mnie wybrała. Stwierdziła, że mam silną wolę, że dam radę. Osiągnę wszystko jeśli tylko zechce. Od tego czasu jesteśmy nierozłączne.
Ja i moja przyjaciółka, anoreksja."
Isabelle Caro
********

No i proszę, to koniec rozdziału 24.
Ma zdecydowanie inny charakter niż pozostałe, ale liczę, że wam się spodobał, a nawet jeśli nie (co z ubolewaniem uszanuję), to że zrozumieliście pewne kwestie.
Rozdział wstawię chyba pojutrze.
Muszę się pozbierać i ogarnąć gównoburze, dziko szalejącą w mojej głowie...

Miłego dnia, misie ❤️

Niewidzialne łańcuchyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz