Rozdział 10

2.6K 61 10
                                    

O japierdole, czyli jednak będą chcieli mnie zgwałcić.

Nie mogę się nie przyznać, że po usłyszeniu tego zdania automatycznie zrobiło mi się ciepło w żołądku.

Dlaczego? Nie wiem. Przecież to są nieznajomi faceci, którzy w dodatku mnie uprowadzili.

- Proszę, zostawcie mnie w spokoju... - krzyknęłam błagalnie - Nic wam nie zrobiłam. Chcę wrócić do domu do rodziny.

Lol, ja nawet nie mam rodziny, ale brawo Han, brnij dalej w to bagno, najwyżej się utopisz...

Popatrzyli się na mnie pytającym wzrokiem.

- Pobicie, molestowanie, gwałcenie,  głodzenie i prawdopodobnie wiele innych, o których nie mamy pojęcia. - wyszedł przed szereg również czarnowłosy chłopak tym razem z lodowatymi, niebieskimi, jak noc oczami. To był ten elegancik w garniturze... - To nazywasz rodziną Hannah? My byśmy cię tak nigdy nie potraktowali. Kurwa, zrozum, że jesteś dla nas niemalże tlenem! Bez ciebie ledwo sobie radziliśmy, a teraz, gdy w końcu jesteś, nasze życie znowu jakkolwiek się poukładało - zaczął podnosić ton.

Nie podobało mi się to.

Rozzłościłam go.

Przepraszam przepraszam przepraszam

Moje oczy chcąc nie chcąc zaszły łzami.

KURWA HANNAH NIE TERAZ PROSZĘ! ONI NA PEWNO COŚ CI ZROBIĄ, GDY SIĘ ROZRYCZYSZ JAK MAŁE DZIECKO.

- Słońce, nie płacz - odparł Edward - Nie skrzywdzimy cię. Jesteś dla nas najważniejsza, rozumiesz? - zaczął mnie gładzić po plecach na co mimowolnie się wzdrygnęłam.

Zauważył to, ale zamiast się odsunąć przystanął bliżej.

- Może jej w końcu powiemy? - rzekł Edward.

- Chwila, chcę jeszcze nacieszyć się chwilą, kiedy nas nie nienawidzi, albo przynajmniej nie nienawidzi nas tak, jak za chwilę będzie. - odparł dawniej wspomniany jegomość.

- W takim razie poprostu się jej przedstawmy. - wszyscy w zgodzie skinęli głowami

Edward miał jasnozielone oczy oraz czarne jak węgiel włosy. Od razu można było poznać, że jest typowym żartownisiem, który śmieje się z przedszkolankowych wyrazów typu 'kupa'.

Słodki

David, to ten, którego jako pierwszego poznałam w czarnej limuzynie, gdy mnie porwał. Miał również czarne włosy, niebieskie oczy i porcelanową cerę. Jego najbardziej się bałam. Nie byłam pewna do czego jest zdolny, po wstrzyknięciu mi fioletowej cieczy.

Tutaj grunt muszę wybadać

Nie umknęło mi uwadze, że wszyscy mężczyźni, a było ich pięciu mają czarne, gęste włosy, zupełnie, jak ja.

Następny był Sebastian - wcześniej wspomniany jegomość. Jego piegi były takie urocze, co zupełnie nie pasowało do jego charakteru. To był ten, który nazwał mnie cholernie piękną kobietą! Miał elegancko zaczesane włosy do tyłu oraz niebieskie lodowate spojrzenie.

Zupełnie jak Królowa Lodu!

Ale zaraz, to facet, więc musi być Królem Lodu.

Kolejny to Dominic. Miał takie ciepłe spojrzenie, że prawie się do niego uśmiechnęłam.
Na szczęście, w porę się opamiętałam.

Nie mogę tak szybko im się tu rozpłynąć.

On natomiast miał lekko brązowe jasne oczy.

Ostatni to Conrad. Nie żartuje. Miał imię po tym cholernym zboczeńcu. Miał zielone oczy, które były równie cudowne, jak oczy Edwarda. Był blady, jak trup, a włosy były lekko zakręcone. Pod oczami zauważyłam, ciemne doły, które sugerowały o dużej ilości nieprzespanych nocy.

Przypomina Timotheego Chalameta.

Wszyscy byliśmy do siebie zaskakująco podobni.

Coś mi się tu kurwa śmierdzi...

- J-jestem Ha-nnah. - odezwałam się cicho

- Wszyscy to wiemy... siostrzyczko.







Niewidzialne łańcuchyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz