Rozdział 19

2K 49 4
                                    

Nasze zamówienie pojawiło się po niedługim czasie, a desery wyglądały tak apetycznie, że mogłam zjeść je wszystkie naraz.
Sebastian zamówił jakiś wytrawny deser, który idealnie komponował się z jego stylem bycia - poważny, a zarazem perfekcyjny.

Oczywistym podsumowaniem tego obiadu będą ogromne wyrzuty sumienia.
Już się tego bałam, ale w tej chwili chciałam po prostu nacieszyć się smakiem lodów z domieszką słonych precelków. 

Naprawdę, osoba, która wpadła na pomysł połączenia słodkiego ze słonym jest genialna. 

To była najpyszniejsza rzecz jaką kiedykolwiek zjadłam.

Gdy byłam u ojca, on mi nigdy nie pozwalał na tego typu żywność. 
Albo jadłam bardzo zdrowo, albo mogłam się pożegnać w ogóle z jedzeniem.

- Jak ci smakują, Hannah? - spytał Sebastian

- Hm? A lody są... bardzo smaczne - nie wiedzieć czemu zawsze, gdy jadłam w obecności jakiejś osoby, albo grupy osób czułam się okropnie. Jakby porównywali swoje posiłki do moich i oceniali ile jem. 

Tak czy siak zjadłam całą swoją porcję. 
Dobrze, że nie dali mi całego opakowania, tylko przełożyli trochę do eleganckiego naczynia. 
Gdyby dali mi całość to prawdopodobnie nie potrafiłabym się powstrzymać i zjadłabym wszystko za jednym razem.

A no właśnie. Po tym deserze, moi bracia poczęstowali mnie batonem i czekoladką.
Przecież nie byłabym sobą, gdybym odmówiła.
Zjadłam je jakby mnie głodzili, przez co najmniej dwa tygodnie... O ironio! Dokładnie tak było.

Skoro dali mi już dodatkowe słodycze, to nie mogłam sobie odpuścić. Wzięłam z szafki ptysie, opakowanie ptasiego mleczka oraz resztkę swoich lodów. Schowałam pod  oversizową koszulką i czekałam aż wszyscy znudzą się swoim towarzystwem.

Kiedy, każdy już miał pełny brzuch udaliśmy się do swoich pokoi. No właśnie... każdy - włącznie ze mną, miał pełny brzuch. Czułam się fa-ta-lnie, ale mimo wszystko wpierdoliłam całe ptasie mleczko, ptysie i opakowanie lodów.

ŻAŁOSNE!

Przejrzałam się w lustrze i zbladłam.

Matko Święta, przecież wyglądam jak w 8 miesiącu ciąży

Ja naprawdę tego nie chciałam, naprawdę nie lubiłam tego robić - nienawidziłam wkładać sobie dwóch palców do ust i wymuszać wymiotów

Co mam poradzić na to, że był to jedyny sposób na pozbycie się zjedzonych kalorii oraz zniwelowania (małej ilości, ale lepszy rydz niż nic) wyrzutów sumienia. 

Weszłam, więc do łazienki, przysiadłam naprzeciwko ubikacji i włożyłam środkowy oraz wskazujący palec do ust. Bałam się, że chłopcy usłyszą, jak wymiotuję, ale miałam to głęboko w du... nosie. Naprawdę nie mogłam wytrzymać. 

Raz,
dwa,
trzy

Do wody trafił dzisiejszy deser. Niestety nie cały. Za jednym razem nie mogłam pozbyć się wszystkiego.

Ową czynność wykonałam paręnaście razy i z załzawionymi oczami umyłam zęby.

Mój brzuch nadal był wzdęty i czułam się okropnie.

Głodówka przez dwa tygodnie powinna wystarczyć, by wrócić do poprzedniego stanu 

- Hannah, źle się czujesz? Wydawało mi się, że słyszałem jak wymiotujesz. - usłyszałam Dominica przez drzwi. 

Nadal byłam w łazience, dlatego Dominic musiał wejść do mojego pokoju

O KURWA KURWA KURWA JESTEM W DUPIE SZAREJ, CZARNEJ, WOŁOWEJ. 
BOŻE CO JA MAM POWIEDZIEĆ KURWA. 

- Nie, tylko mi flegma zalegała, dlatego musiałam przepłukać usta.

- Byłem przekonany, że wymiotujesz... Na pewno dobrze się czujesz? 

TAK KURWA ZAJEBIŚCIE SIĘ CZUJĘ. Najchętniej bym się zajebała przez to obrzydliwe jedzenie. Naprawdę nie wiem, czemu musiałam tyle wpierdolić. Gdy sobie to przypominam to przecież  nawet takie dobre nie było. Przysięgam, że nic nigdy więcej nie zjem, a dodatkowo wyjdę wieczorem pobiegać na 2 jebane godziny. 

- Tak, na pewno dobrze się czuję. Nie martw się.

- W porządku.

Rozpoznałam dźwięk zamykających się drzwi i odetchnęłam z ulgą.

Problem zażegnany. Niestety tylko jeden. Nadal muszę poradzić sobie z resztą jedzenia, która niemiłosiernie zalega mi w żołądku.
Może zjem surowego ziemniaka?
Albo proszek do pieczenia?
Może wodę z domieszką sody oczyszczonej?
Brzmi naprawdę przekonująco! 

Wyszłam z łazienki. Przynajmniej chciałam wyjść. 
Przypomniało mi się, że waga stoi pod umywalką, dlatego szybko ją wyciągnęłam, rozebrałam się do naga żeby ubrania nie dodawały mi znienawidzonych kilogramów i stanęłam na urządzeniu.

50,7
O matko jedyna
Czy to nie jest niesamowite, że w trakcie jednego dnia, można przytyć tak dużo?

5 kilogramów. Czułam się, jak gruby pasztet.
Warto dodać, że wcześniej ważyłam 45,6, miałam idealnie płaski brzuch i lekko wystające żebra.
Po wcześniejszej sylwetce nie było śladu.

Dobrze,
dzisiaj pobiegam,
zrobię dwa ćwiczenia na brzuch,
dwa na nogi,
dwa na ramiona i będzie dobrze.
Wezmę przy okazji jeśli znajdę leki przeczyszczające, ale boję się o nie zapytać chłopaków, ponieważ mogą zacząć podejrzewać. 
Czemu nie mogę być genetycznie chuda? 


Położyłam się na łóżko i czekałam. Czekałam aż wilgotne łzy popłyną po czerwonym z wściekłości policzku.
Niestety, nie chciały lecieć.

- Hannah, czy chcesz pójść z nami na siłownie? - usłyszałam przyjemny głos Davida zza drzwi 

To było jak objawienie, jak cud! Przecież dzięki siłowni mogłam spalić naprawdę masę kalorii.
Jedynym problemem był strój.
Nie było mowy o topie. Okropnie się w nich czułam, a na domiar złego moje naturalnie szerokie ramiona nie ułatwiały mi sprawy.

Zdecydowałam się na luźną koszulkę sportową oraz legginsy, które szczelnie zasłaniały każdy skrawek mojego ciała. 

Wyszłam z pokoju i razem z Davidem, Conradem i Edwardem udaliśmy się do najlepszego pomieszczenia w tym domu.
Nie miałam wątpliwości, że będę stałym użytkownikiem.

Jeśli można tak to nazwać, ponieważ nie wiem, czy użytkownikiem może być osoba, która chodzi na siłownie, czy jest to tylko przeznaczone do użytkowników internetowych...

Pomieszczenie było tak profesjonalne, że nie zdziwiłabym się, gdyby każdy członek rodziny miał swoją własną, najnowocześniejszą bieżnię. 

Gdy, dokładnie się przypatrzyłam, to zauważyłam, że bieżni jest 6, czyli dokładnie tyle ile jest nas.

Ta rodzina, nigdy nie przestanie mnie zadziwiać... 








Niewidzialne łańcuchyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz