Rozdział 25: Blizny

151 24 10
                                    


[ 20 Maja 2044r. ]

Gdyby Izuku nie wiedział lepiej, pomyślałby że Toya robił mu to specjalnie.

Gdy Midoriya siedział tego popołudnia na kanapie, zapisując swoje myśli i plany na najbliższe miesiące w podręcznym brudnopisie, chłopiec ni z tego, ni z owego wpakował mu się na kolana, zarzucając swoje lekko pobliźnione ręce na jego ramiona, wtulając się ufnie w pierś starszego, nawet nie zdając sobie sprawy że ten drobny gest pobudził dolne partie ciała Izuku. A już tak długo wytrzymał o zdrowych myślach! Nie byłoby żadnego problemu gdyby na miejscu Toyi było jakiekolwiek inne dziecko, wtedy nic by się nie wydarzyło... Ale to był Toya Uemura, który sprawiał że Izuku w swoich własnych oczach uchodził za pedofila, co naprawdę nie najlepiej wpływało na jego i tak zaniżoną samoocenę. Izuku musiał wziąć kilka głębokich oddechów nim dał radę opanować swoje emocje, karcąc się za swoją wybujałą wyobraźnię, która niebezpiecznie zbliżała się do ostatecznej granicy. Najskrajniejszej, bezapelacyjnej, bezwzględnej, kategorycznie zakazanej granicy, której po prostu nie mógł przekroczyć. Za nic w świecie.

Pomijając swój wewnętrzny konflikt moralny, przytulił do siebie mocniej chłopca, nie wyobrażając sobie absolutnie niczego. Próbował zmusić swój mózg do zatrzymania swoich działań, aby choć raz mógł być normalny.

Oczywiście, nie wyszło.

- Czy dziś wypada nasza diagnoza, Ojcze? - Zapytał Toya, prawdopodobnie nieumyślnie dmuchając ciepłym powietrzem w szyję Midoriyi, przez co Izuku musiał z całej siły zacisnąć powieki. Bogowie, czym tak zgrzeszyłem? Zadał sobie to pytanie w myślach, doskonale wiedząc że jego ciało jest zbyt wrażliwe na takie doznania. Czy bezpiecznie mógł uznać że był po prostu dziwny?

- Tak, skarbie. - Potwierdził. - Najpierw obejrzymy ciebie, dobrze? - Postanowił dziewiętnastolatek, wstając i sadzając chłopca na kanapie a samemu uklęknął przed nim, powoli zdejmując jego t-shirt, aby obejrzeć jego klatkę piersiową i dowiedzieć się w jakim jest stanie. Musiał monitorować stan ran, których pojawiania się Endeavor najwyraźniej nie zauważał.

Pod materiałem, na miękkiej mlecznobiałej skórze, zastał zalążek tego, co w przyszłości będzie pokrywało niemal połowę ciała Toyi. Mianowicie blizny po poparzeniach błękitnym ogniem, które rozciągały się od dolnej części szyi przez bark aż po prawy nadgarstek, delikatnie wchodząc na brodę, przechodząc również dokładnie przez środek talii Toyi i lewy łokieć. Blizny pod powiekami jeszcze nie zaczęły się pojawiać, choć Izuku domyślał się że to tylko kwestia czasu. Skrzywił się, wytężając wzrok. Blizny stopniowo z bladego różu przybierały odcień bardziej fioletowy, naprawdę słabo widoczny, jednak nadal wyróżniający się na tle pozostałej skóry. Miał też wrażenie że za każdym razem jak je widział zajmowały coraz większą powierzchnię. Izuku nie miał informacji na temat tego czy blizny oryginalnego Dabiego również tak się rozwijały, czy miał je od momentu w którym uciekł z domu i dokonał samozapłonu, czy może zaczęły się pojawiać gdy stał się nastolatkiem bliżej dorosłości, jednak obawiał się o możliwy ból jaki trening metazdolności może chłopcu przynieść. Oczywiście, mając wcześniej do czynienia ze starszą wersją białowłosego dziesięciolatka przed nim Izuku mógł mieć pewność że sobie poradzi, jednak nie był w stanie powiedzieć ile oryginalny Dabi wycierpiał nim stał się prawą ręką Shigarakiego Tomury. Uemura mógł mu jedynie pomóc przez to przejść.

Jego jedynym pocieszeniem było to, że ogólnie Toya był zdrowy.

Izuku odsunął do siebie nieprzyjemne myśli o przyszłości, kładąc własną dłoń na kolanie Toyi, widząc jak ten przygląda się pozostałościom po starych walkach, które odznaczały się na nierównej fakturze jego ramion. Blizny były wyznacznikiem tego co udało im się przeżyć a ból był tym, co ich łączyło. Mieliśmy popieprzone życie, pomyślał, z lekkim wahaniem opierając głowę o nogi białowłosego, chcąc pobyć w tej pozycji choć przez chwilę. Nachylony, z zamkniętymi oczami, dzięki czemu mógł zignorować cały wszechświat, nawet jeśli trwało to tylko kilka minut. Brakowało mu kogoś z kim mógł tak po prostu posiedzieć w niczym niezmąconej ciszy, i choć wiedział że takiego zadania nie powierza się dziecku, to z przyjemnością odrzucił od siebie wszelkie wewnętrzne protesty. Tylko ten jeden raz... Prawie zamruczał gdy drobne palce chłopca zanurzyły się w jego włosach, delikatnie je przeczesując.

(1) FALLEN || VillainDeku/DabiDeku AU - Timetravel [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz