Rozdział 1

904 35 17
                                    

Domenico

Ciemność!

Mroczna, samotna, pozbawiająca energii ciemność. Otacza mnie ciemność i  jedna wielka pustka. Niczego tutaj nie ma ani nikogo. Jestem sam pomiędzy nie wiem nawet czym. Nie ma stąd wyjścia ani ucieczki. Wiem bo próbowałam stąd wyjść.

Czasami w tej ciemności słyszę czyjeś głosy ale nie umiem skojarzyć do kogo one należą. Nie wiem kim jestem i gdzie jestem. Nie wiem co się stało i co doprowadziło do tego, że jestem w tej ciemności. Może to kara za to jaki byłem? A może tak właśnie ma wyglądać moje życie?

Nie raz chciałem się poddać. Nie raz chciałem ze sobą skończyć. Tylko jak skończyć ze sobą kiedy nie ma czym się zabić? Nie potrzebuję jedzenia, nie potrzebuję picia, nie potrzebuję ruchu ani snu. Niczego nie potrzebuję, a jednak żyje. Jakim cudem? I właściwie kim jestem skoro nie potrzebuję niczego?

Otaczająca mnie była ze mną przez dłuższy czas. W sumie ciężko jest mi określić przez jaki czas. Tutaj czas płynie zupełnie inaczej. Nie wiem czy minęły miesiące, lata, a może tylko godziny? Zacząłem przyzwyczajać się do tej ciemności, ale ona w końcu zniknęła. Sam nie wierzyłem w to co widzę. Zaczęły pojawiać się inne miejsca. Byłem nad wielkim wodospadem ale nie wiem czy jest to moją wyobraźnią czy faktem z życia. Przecież w głowie mam jedną wielką pustkę. Podobała mi się ta zmiana. Nie było już ciemności lecz piękne widoki. Tylko ile można zachwycać się czymś czego tak naprawdę nie ma? Stoję na górze tego wodospadu. Teraz mam możliwość skończyć ze sobą. Skoro nie jest to moja wyobraźnią, to z chwilą kiedy skocze, to umrę. Zrobiłem krok w przód i leciałem. Czułem jak zbieram na prędkości, jak błogo się czuję bo czuję się wolny?

Za chwilę wszystko się skończy. Skończą się moje cierpienia i lęki. Nie boje się. Coś mówi we mnie, że nie trzeba bać się śmierci. Powinniśmy bać się życia. Wpadłem do wody z dużą siłą. Zaparło mi dech w piersi, którą po chwili zaczęło rozrywać. Ból był ogromny, a ja nawet nie drgnąłem, czuję jak blisko jest mój upragniony koniec. Zamknąłem oczy i widzę twarz. Piękną twarz blondynki i jej cudowny śmiech. Na jej widok moje serce aż się raduję. Nie wiem kim ona jest i dlaczego czuję, że jest dla mnie ważna. Jednak w dalszym ciągu nie robię nic. Woda przepełnia moje płuca, a ja żegnam się z życiem, widząc po raz ostatni tajemniczą blondynkę.

********

Otwieram raptownie oczy i głęboki wdech, znów otacza mnie ciemność. Ta cholerna ciemność, która wysysa z ciebie życie. Czyli nie umarłem? Dlaczego więc czułem ten ból? Dlaczego czułem, że odchodzę? Czy już tak zawsze będzie?

Nie wiem ile dni minęło, a może to były tylko godziny od mojej próby samobójczej. Wiem, że widziałem czyjąś twarz, ale nie mogę sobie jej przypomnieć. Jedynie co pamiętam to śmiech. Piękny śmiech, dzięki któremu postanowiłem walczyć i nie poddawać się! Przecież i tak nie mam wyjścia. Nie zabije siebie, więc dla tego uśmiechu zacznę walczyć.


Nie wiem kim byłem i kim jestem. Nic nie wiem o swoim życiu. Nie wiem nawet jak się nazywam, ale chcę usłyszeć jeszcze raz ten śmiech. Może ta osoba czeka na mnie, a ja jestem zawieszony między światami? Wiem, że to głupie ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. Może jestem w swoim osobistym piekle? I kto wie może i mi się należało, ale zrobię wszystko aby być lepszy. Dla niej! Czuję, że warto!

Na samo wspomnienie jej śmiechu otacza mnie dziwne uczucie ciepła. Tak jakby zapalił się płomień, który chce aby zaczął się palić bardziej. Czuję, że jest dla mnie ważna. A skoro jest dla mnie ważna to i ja muszę być dla niej ważny.

Rossi family secrets ( vol. 5) (+18) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz