Rozdział 5

306 27 2
                                    

Davide

Po przyjeździe do domu cały czas ogarniam bieżące sprawy. Gdzie do chuja podziewa się ten ojciec? Co się takiego stało, że postanowił sobie zrobić wakacje i do tego nie dając znaku życia. Normalnie cieszę się, że nie zaszczyca mnie swoją obecnością, ale z drugiej zaś strony wkurwia mnie to bo nie wiem co mam robić?

Siedzę w gabinecie ojca i próbuje znaleźć coś co pozwoliłoby mi znaleźć rozwiązanie na zniknięcie ojca. Jeśli porwali go ludzie Tommaso to źle myślą, że nam na nim zależy. Jeszcze dopłacimy jego ludziom za jego zabicie. Chyba, że faktycznie coś się stało z Domenico i dlatego zniknął. Moje myślenie przerywa dzwoniący telefon, który należy do ojca jako służbowy. Dość rzadko z niego korzysta bo praktycznie wszystko załatwia poprzez swój telefon, ale taki też istnieje. Nie wahałem się ani sekundy dłużej i odbieram go od razu.

- Tak słucham?

- Dzień dobry z kim rozmawiam?

- Davide Rossi, a ja z kim mam tą przyjemność?

- Roger Keller.

- Przepraszam ale nic mi to nie mówi.

- Mogę rozmawiać z twoim ojcem?

- W tej chwili jest to niemożliwe.

- Nie rozumiem?

- Jak na razie sam nie rozumiem co się dzieje. O co chodzi? Postaram się pomóc jak tylko będę mógł.

- Nie dotarł do mnie towar. Miał on być zaplanowany na wczoraj.

- Chwileczkę już to sprawdzę, co to miało być?

- Złożyłem zamówienie na dość sporą liczbę broni oraz waszego towaru. Macie najlepszy a nie chcemy rozprowadzać gówna. Zamówienie było na jakieś sto tysięcy. To nie są małe pieniądze, może robicie większe zamówienia nie wnikam w to ale nie dotrzymaliście warunków umowy.

- Przepraszam najmocniej. Ojciec wyjechał pospiesznie nie przekazując mi niczego. Oczywiście zajmuję się natychmiast tym zamówieniem i zmienimy cenę za usługę. Myślę, że 5% zniżki to będzie odpowiednia rekompensata za naszą niesubordynację?

- Myślę, że może pan dać większy upust, może 15%?

- To za dużo, mogę zgodzić się na co najwyżej 8%?

- Niech będzie 10% ale towar widzę jeszcze dzisiaj.

- Zgoda!

Pieprzony ojciec, wakacji zachciało mu się robić. Po skończonej rozmowie od razu wydałem dyspozycję tego zlecenia i to najszybciej jak jest to możliwe. Całe szczęście nie było problemów z towarem także przynajmniej tym nie muszę się martwić. Takich telefonów jak ten miałem jeszcze kilka. Ojciec ogólnie zaniedbał kilka zamówień co jest do niego niepodobne. Zawsze zamówienia dla klientów były dla niego priorytetem, więc co się z nim działo przez kilka wcześniejszych dni? Mogę myśleć i myśleć ale i tak nie wymyślę sensownej odpowiedzi. Jedynie ojciec będzie w stanie mi na te pytania odpowiedzieć ale niestety jego nie ma.

Ogarnięcie tych zaległych zamówień zajęło mi cały dzień. Szczerze mam już tego dość. Już miałem wychodzić kiedy telefon zaczął ponownie dzwonić. To niemożliwe, że pominąłem jakieś zaległe zamówienie. Sprawdziłem dokładnie i obdzwoniłem każdego komu zalegamy z zamówieniem. Oczywiście przeprosiłem i dałem upust tak jak wszystkim, przez to będziemy stratni ale nie stracimy klientów. To dlaczego ktoś znowu dzwoni? Podnoszę telefon i go odbieram.

Rossi family secrets ( vol. 5) (+18) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz