Rozdział 41

277 29 7
                                    

Abella

Maurizio ukrył mnie w takim miejscu, że nikt mnie nie znajdzie. W tamtej chwili potrzebowałam samotności. Wiem, że może zachowuje się jak dziecko ale nie dam rady widzieć się z Marco przez cały czas bo wiem, że szybko mu ulegnę. Nie po tym jak powiedział mi, że mnie kocha. Niby chcę mu w to wierzyć ale jednak nie mogę, póki tego nie udowodni. Nie uwierzę mu już na słowo. Wiem, że niczego sobie nie obiecywaliśmy i moje zachowanie jest naganne, ale potrzebuję pobyć sama ze sobą i pomyśleć. Jednak nie ukrywam tego, że boję się o nich. O nich wszystkich.

- Abella gdybyś czegoś potrzebowała tutaj masz telefon i numer do osoby, która przyniesie ci wszystko. Oczywiście nie jesteś tutaj więźniem, możesz sama wychodzić.

- Dzięki Maurizio za wszystko.

- Nie masz za co dziękować. Przemyśl sobie wszystko i jak będziesz gotowa to wróć albo skontaktuj się ze mną.

- Mam jeszcze jedną prośbę.

- Nie powiem nikomu gdzie jesteś.

- Tego jestem pewna, nie boje się o to.

- A więc o co chodzi?

- Informuj mnie o wszystkim.

Maurizio popatrzył się na mnie, uchylił lekko usta i chciał coś powiedzieć jednak się powstrzymała przez chwilę. Zrobił drugie podejście i dopierio z jego ust wydobył się dźwięk.

- Chciałaś spokoju i odpoczynku.

- I go dostałam ale nie oznacza to, że nie martwię się o nich. Muszę być na bieżąco gdyby mnie potrzebowali. Ty będziesz ze wszystkim na bieżąco. Jednen się dowie, przekaże to drugiemu ale do ciebie też to dotrze.

- Zgoda niech będzie. Skoro tego właśnie chcesz będę informował cię o wszystkim. Jednakże nie uważam aby był to dobry pomysł.

- Będzie najlepszym jaki wymyśliłam.

Maurizio pożegnał się ze mną, a ja zaczęłam nic nie robić. Jednak cały czas w mojej głowie był Marco. Chciałam wiedzieć jak się czuje, czy przejął się tym, że nie wróciłam. Głupia zakochana idiotka ze mnie jest. Jednak wiem, że nie mogę pozwolić aby miłość do niego zawładnęła całym moim światem, to dlatego potrzebuję w tej chwili równowagi. Nie ważne jakbym chciała to nie zmienię tego jakimi genami jestem obciążona. Boję się tego, że mogłabym się w pewnym momencie stać się jak swój biologiczny ojciec.

Dni mijały wiem, że i Marco próbuje mnie znaleźć jak i Bartek od Artura. Jednak doskonale wiedzą, że nie znajdą mnie. Dużo spaceruje, głównie nocą aby za bardzo nie rzucać się w oczy. Maurizio przekazuje mi wszystkie informacje na bieżącą zarówno o nich wszystkich jak i o Marco. Mówi, że stara się bardzo aby naprawić to co zdążył zepsuć. Ponoć nie stoi już twardo za Wiktorią. Jednak część mnie wierzy w to, ale druga ostrzega mnie przed nim. Wiem o podejrzeniach Artura odnośnie porwanych dzieci. Z nudów zaczęłam logować się na takie strony gdzie można takie dziecko kupić.

Jednak to nie było takie proste zadanie. Wiem o śmierci ojca i brata Wiktorii i o tym, że teraz ona jest przynętą bo nie wiedzą czy jest taka niewinna. Jak dla mnie ona wcale nie jest taka niewinna. Jednakże czas pokaże czy się myliłam.

Rossi family secrets ( vol. 5) (+18) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz