Rozdział 6

311 29 1
                                    

Marco

Zaraz po wyjeździe Otavii i Rodrigo oraz Marie i Davide, Ignacy zarządzał aby Wiktoria wyprowadziła się z domu. Póki Artura nie ma on nie chce jej widzieć na oczy. Żal mi się jej zrobiło ale przecież nie stanę za nią. O nie tym razem! Wybrała sama to niech teraz weźmie konsekwencje na swoje barki. Dziękowałem za to Ignacemu bo od razu inna atmosfera zrobiła się jak w domu zabrakło Wiki.

W dalszym ciągu kocham ją i wątpię abym kiedyś przestał, lecz nie zmuszę jej do bycia ze mną. Muszę nauczyć się z tym żyć . Jedziemy wszyscy do szpitala bo właśnie dzwonił Ignacy, że Artur się wybudził. Był w śpiączce przez trzy dni. Szczerze to się cieszę bo wreszcie wrócimy do domu. W szpitalu jest Ignacy z Zuzą, a my w trójkę właśnie jedziemy.

- To teraz wy wyjedziecie? - Zapytała się nas Monika smutnym głosem.

- Monia będziemy się odwiedzać, przecież wiesz o tym. - Uśmiechnąłem się do niej patrząc w lusterko aby widziała mój gest.

- Fajnie było mieć was oboje cały czas dla siebie.

Kocham ją jak siostrę ale czasami opadają mi ręce. Nie chcę i nie mogę być z nimi cały czas, a ona chyba tego nie rozumie.

- Wakacje dobiegają końca, a sama wiesz, że jesteśmy też potrzebni Otavii i Rodrigo. - Abella zaczęła mnie bronić bo widzi po mnie, że nie chcę jej ranić, a za bardzo nie umiem dobrać słów aby nie zrobiło się jej przykro.

- Wiem to.

Spojrzałem z wdzięcznością na Abelle, która jedynie uśmiechnęła się do mnie. Wiem, że Monika chciałaby abyśmy zostali ale jest to niemożliwe. Po pierwsze pomyśli sobie, że my z Abellą naprawdę jesteśmy razem, gdzie wcale tak nie jest. Po drugie nie wytrzymam z Wiktorią w jednym domu. Już ją ledwo toleruje. A po trzecie i tak chce wracać do domu, do Włoch. Oczywiście nikt o tym jeszcze nie wie.

Zaparkowałem przed szpitalem i w trójkę wyszliśmy z samochodu. Weszliśmy na jego oddział, na którym leży Artur i weszliśmy przez dobrze znane nam już drzwi. Oczywiście i Wiktoria musiała tutaj być. Wygląda na przejętą całą tą sytuacją, nic na to nie poradzę, że jest mi jej żal. Mimo tego jak mnie skrzywdziła nie chcę aby cierpiała. Głupi jestem wiem o tym, ale nie umiem być całkowicie obojętny w jej stosunku. Przywitaliśmy się ze wszystkimi i stoimy z Abellą przy drzwiach. Wzrok Artura przeniósł się na nas.

- Czy mogę porozmawiać z Marco i Abellą? - Powiedział Artur patrząc się na wszystkich aby wyszli.

- Będziemy braciszku na zewnątrz, nie pozabijajcie się tutaj. - Powiedział Monika wychodząc pierwsza. Za nią i resta wyszła.

- Chcę wam podziękować. - Chyba ledwo te słowa przeszły przez jego gardło.

No to tego się nie spodziewałem.

- Nie masz za co.

- Mam Marco i wszyscy o tym wiemy. Gdyby nie wy to już mnie pewnie nie byłoby na tym świecie. Drugi raz ratujesz mi życie.

- Jesteśmy braćmi, ale całe życie nie będę tego robił.

Dałem nacisk na ostatnie słowa. Niech się zastanowi nad swoimi czynami, czy warto jest wszystko tak poświęcać w imię czego? Powiększenia terenu? Jak będzie brnął w to dalej, wtedy go nie uratuje.

Rossi family secrets ( vol. 5) (+18) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz