Rozdział 27

300 29 8
                                    

Davide

Niecierpliwie czekałem na Marco i Abelle. Wiedzą gdzie jest Domenico. Wielki kamień spadł mi z serca jak dowiedziałem się, że Domenico żyje i ma się dobrze. Ta niewiedza i strach o niego doprowadzały mnie do bezsilności. Ta wielka niemoc doprowadzała do paranoi i ciągłego oglądania się za siebie.

- Skarbie nie denerwuj się tak. Za chwilę będą u nas i dowiemy się gdzie on jest.

- Martwi mnie jedynie fakt, że Abella mi o tym powiedziała a nie Marco. Coś się musiało stać, tylko pytanie co to takiego?

- Jak przylecą to się dowiemy. - Marie skrzywiła się i głośno jęknęła.

- Dają popalić?

- O tak! Tak samo jak ich tato są za bardzo nakręcone.

- W końcu to moja krew. - Zaśmiałem się i pocałowałem Marie w czoło, a swoje ręce ułożyłem na jej brzuchu. Uwielbiam ten moment gdzie i ja czuję ich ruchy. To takie niesamowite jest przeżycie kiedy mogę poczuć swje dzieci, które są jeszcze w brzuchu. Tak bardzo ich kocham i mam nadzieję, że zanim się urodzą to pozbędziemy się całego zła tego świata, które nam zagraża. - Kocham was tak bardzo.

- A my ciebie.

Marie pocałowała mnie w usta i jak zawsze wszystkie zmartwienia przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Pół godziny później pod dom zajechał samochód, który przywiózł Marco i Abelle. Jak zobaczyłem swojego brata wiedziałem, że coś się stało. Wygląda tragicznie. Co się więc takiego stało? Przywitaliśmy się z nimi i usiedliśmy w salonie. Obserwuje Abelle i Marco i nie rozumiem co się dzieje między nimi? Z tego co wiem to byli razem, doszli do jakiegoś porozumienia, a teraz wyglądają jakby coś się stało czego nie można cofnąć.

- Czy któreś z was zacznie mówić? - Zapytałem się w końcu ich, bo żadno nie miało zamiaru zacząć tej rozmowy.

- Myślę, że to Marco musi wszystko  opowiedzieć bo ja wszystkich szczegółów nie znam. Przylecieliśmy z Maurizio już na scenę finałową.

To oni nie byli razem? Co ten kretyn znowu wymyślił? Jeśli ją skrzywdził sam przypierdolę mu w ryj. Może wtedy nauczy się i zrozumie, że to ona jest dla niego najlepsza. Na słowa Abelli Marco skrzywił się, robiąc minę jakby coś mu nie smakowało.

- Byliśmy na ślubie. - W końcu Marco zaczął a Abella przymknęła na chwilę oczy. - Artur się nie pojawiał, aż raczył się pojawić na totalnym kacu i po dużym spóźnieniu. Oświadczył, że żadnego ślubu nie będzie bo kocha inną.

- Nie pierdol, że Anne?

- Davide Artur się zmienił. Sama go nie poznaje ale dużo z nim rozmawiałam jak wyszliśmy z kościoła zanim poleciałam do domu. Anna go zmienia i to na lepsze.

- Jak Abella była z Arturem to ty kretynie gdzie byłeś w tym czasie? - Wiem gdzie. Domyślam się gdzie i z kim ten kretyn był i mam wielką ochotę mu zajebać. Gówniarz jeden, który nie rozumie jeszcze wszystkiego. Myślałem, że to on jest z nas wszystkich najmądrzejszy, a okazuje się, że jest najgłupszy. Marie położyła rękę na mojej abym się uspokoił. Tylko jak mam się uspokoić jak mam kretyna za brata?

- To był mój największy błąd. Zostawiłem Abelle, a wybiegłem za Wiktorią. Spędziliśmy noc...

- Skończ! Gówno mnie obchodzi co ty robiłeś z tą szmatą. Sory ale inaczej nie mogę jej nazwać. Dała ci dupy gdzie kilka godzin wcześniej miała wyjść za Artura? Gdzie ty masz oczy? Każdy mówi tobie jedno ale ty i tak wiesz swoje. Myślę, że teraz to zadowolony jesteś!

Rossi family secrets ( vol. 5) (+18) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz