Rozdział 4 //nie sprawdzony //
Staliśmy tak jeszcze przez chwilę przytulając się, aż mój oddech się wyrównał, przestałam płakać i ogólnie się uspokoiłam.
- Już okey?- spytał Luke, który naprawdę się o mnie martwił.
- Ym, tak...- odpowiedziałam lekko się uśmiechając.
- No chyba z tej kolekcji juz nic dzisiaj nie wyjdzie...
- Nie! Stój! Bardzo ci dziękuję za to co przed chwilą zrobiles iii... I z miłą chęcią pójdę z tobą na kolacje, i nie tylko dlatego, że jestem strasznie glodna- na moje ostatnie słowa chłopak zaczął się śmiać, a ja z nim.
- No nie odmowie. Ale musisz chyba trochę poprawić twój makijaż.- i znowu zaczęła się śmiać, a ja podeszłam do lustra. Oczy czerwone tak samo jak nos, a cała twarz w rozmazany kosmetykach, które wcześniej na siebie nałożyłam. Sama zaczęłam się śmiać na swój widok.
- A ty chyba musisz przebrać koszulkę, bo taka trochę mokra jest.- Hemmo spojrzał na swoją klatkę piersiową, na której była wielka plama wody, mianowicie mojej wody z oczu. - Wiesz może po prostu zostaniemy w domu, oglądaniem coś i zamówimy jakieś żarcie. Co ty na to?- nie wiem czy dobrze robie zapraszając go do domu, w którym i tak już jest, ale napewno będzie bezpieczniej, mianowicie nie spotkam mojego brata, a Luke mnie nigdzie nie wywiezie, s z resztą nie chce mi się znowu tracić czas na makijaż...
- Hmm... Interesująca propozycja, wiec się zgadzam, ale i tak dzisiejszy kolacja się odbędzie, tylko nie dzisiaj. Okey?
- No okey, okey. To poczekaj tutaj ja się pójdę ogarnąć. Zaraz przyjdę.
Pobiegłam szybko po schodach na górę, prawie się wyzwalając. Wpadłam do mojego pokoju i szybko zdjęłam spodnie, które przebrałam na dresy, zdjęłam koszulę i torebkę z mojego ramienia, wyjęłam z niej telefon i schowałam do kieszeni spodni. Weszłam do łazienki, w której umyłam moją twarz i wycierając ją, zeszłam na dół do Luke'a.
Ku mojemu zdziwieniu nie było go tam, gdzie go zostawiłam. Weszłam do kuchni, ale tam go też nie było. Ruszyłam w stronę salonu. Spostrzegłem tam Hemmings'a, który bez koszulki leżał na mojej kanapie i oglądał jakiś mecz w telewizji. Jasne, rozgość się, zachowuj się jak u siebie w domu...
Odchrząknełam, aby zwrócić jego uwagę. Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął.- Chodź.
- To może najpierw coś zamówimy?- zapytałam, bo w tej chwili nie obchodziła mnie jako klata, jego brzuch, po prostu jego ciało, które wyglądało zajebiście, teraz najbardziej chciałam jeść.
- Dobry pomysł, tez juz jestem głodny. - Wstał i podszedł do mnie- To może pizza? - Zaproponował, a ja się zgodziłam.- Hawajska?
- O, tak. Moja ulubiona.- na samą myśl o tej pizzy zrobiłam się jeszcze bardziej głodna.
- Moja tez.
Obecnie siedziałam na sofie razem z Lukiem i graliśmy w karty jedząc pizze i słuchając muzyki. Tak, z telewizorem się coś zjebało i z filmami nici...
- Ha! Wygrałam! Który to już raz? 14? Ale cienias z ciebie? Jesteś w czymś dobry?
- Oj jestem, jak chcesz mogę ci zaprezentować. Na tobie... - powiedział, a jego usta wykrzywily się w łobuzerski uśmiech.
- Nie koniecznie.
- Nie wiesz co tracisz. Ale nie długa sama będziesz prosić, abym cie pieprzył.
- Czekaj... Co? Ja? Hahaha chciałbyś.
- Coś czuje, ze to Ty chcesz.
- Tak, tak... Wmawiaj sobie, a ja idę do toalety.
CZYTASZ
**** you! // L. Hemmings ✔
Fanfiction- Hej kochanie! Czemu płaczesz koteczku? - Kochanie? Koteczku? Znamy się chłopie!? - Nie, ale możemy sie poznać... - Zapomnij. - Ja nie zapomnę i ty też nie.