WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM! PRZECZYTAJ!
Miłego czytania kochani ;)
Rozdział 18
Luke's POV
- Kombinuj, kurwa.- mruknąłem do Ashton'a, gdy on po raz kolejny stwierdził, że nie może nic znaleźć. Wierzyłem w to, że mu się uda. Musiałem tak wierzyć. Musiało mu się udać.
- Próbuje.- odpowiedział spokojnie.
Właśnie, on jest taki spokojny, a we mnie się kurwa gotuje. Od wczoraj nie możemy nic znaleźć, a alkohol, który chłopacy mają ciągle w swoim organizmie, w ogóle nie pomaga. Nie mam pojęcia, gdzie teraz jest Rose, ale wiem, że nie jest bezpieczna. Jak jej się coś stanie, to sobie tego kurwa nie wybacze. Wiem, że to wszystko jest przeze mnie. To przeze mnie jest w tym gównie, i przeze mnie może teraz stać jej się krzywda. Kurwa, nie wiem czemu się aż tak nią przejmuje, bo to przecież zwykła dziewczyna.
Nie! To nie jest zwykła dziewczyna. Gdyby nią była, nie przejmował bym się tak bardzo, nie bał się o nią, nie cieszył się z jej każdego uśmiechu, nie spędzał z nią tyle czasu, nie uśmiechał bym się na jej widok, nie myślał o niej. Nie myślał o niej cały czas...
Kurwa, Hemmings! Ale się z ciebie teraz cipka zrobiła!
- Mam!- krzyknął Irwin, przy okazji zakłócając moje dotychczasowe myśli. Mimo to ucieszyłem się na to jedno słowo. Nawet bardzo się ucieszyłem.
- Na co kurwa czekasz?! Gadaj!- powiedziałem, wręcz krzyknęłam do niego, patrząc prosto w jego twarz.
---
Już po jakiś dziesięciu minutach siedzieliśmy w autach i ruszyliśmy w drogę. Ja wraz z Ash'em jechaliśmy w moim czarnym BMW, a Calum z Michael'em w porsche Hood'a. Docisnąłem pedał gazu, starając się jechać jak najszybciej potrafię. Nie obchodziły mnie żadne przepisy drogowe. Obchodziła mnie tylko ona. Rose...
Dzięki wskazówkom Ashton'a, który kierował mnie jak dojechać do naszego celu, po raptem piętnastu minutach parkowałem samochód przed starym opuszczonym budynkiem szpitalnym. Wysiedliśmy z auta podchodząc bliżej drzwi wejściowych, gdzie po chwili dołączyli do nas Cal z Clifford'em. Kiwneliśmy głowami i weszliśmy po cichu do środka. Stara podłoga zaczęła skrzypieć pod moim ciężarem, a nieprzyjemny zapach roznosił się po całym budynku. Czułem w nim alkohol, dym papierosowy jak i nikotyne. Stare, może dobre, może złe czasy...
Rozdzieliliśmy się z chłopakami, przez co obecnie kroku dotrzymywał mi Michael. Szliśmy znaleźć Will'a i nakopać mu do dupy, a reszta naszych przyjaciół szukała Rose. Mam tylko nadzieję, że nie jest za późno, i że te cioty nie nawalą.Kierowaliśmy się w stronę, gdzie zapach alkoholowy, i nie tylko, jak i różne hałasy były najbardziej intensywne. Staraliśmy się nie hałasować, ale przez starą podłogę, która skrzypiała z każdym naszym krokiem, nie było łatwo. Na szczęście przez jakąś głośno grającą muzykę, podłoże było najmniej słyszalne. Ciałami ocieraliśmy się o biało-zieloną ścianę, na której gdzieniegdzie kawałki farby odpadały. Chcieliśmy być niewidoczni, co nie miało dużego sensu, bo gdy tylko znajdziemy Williams'a i jego towarzystwo, napewno nie będziemy się ukrywać, a wręcz przeciwnie.
Po krótkim czasie znaleźliśmy się przed starymi, szarymi drzwiami, które były lekko uchylone. Słyszeliśmy, że w pomieszczeniu znajduje się pare osób, a w nich Will, któremu mam ochotę skopać dupę. Spojrzałem ostatni raz na Michael'a, a po chwili staliśmy razem w dość dużym pokoju. Ściany miały kolor wyblakłego żółtego, wisiały na nich jakieś plakaty, ale nie przyszedłem tu po to, aby myśleć o jakiś ścianach. Przyszedłem po to, aby rozmówić się z moim dawnym kolegą i najważniejsze, aby uratować Rosalie. Jednak to zadanie, muszą wykonać Calum i Ashton, w czasie gdy ja z niebieskowłosym zrobimy małą zadymę.
CZYTASZ
**** you! // L. Hemmings ✔
Fanfic- Hej kochanie! Czemu płaczesz koteczku? - Kochanie? Koteczku? Znamy się chłopie!? - Nie, ale możemy sie poznać... - Zapomnij. - Ja nie zapomnę i ty też nie.