ROZDZIAŁ 6

3.4K 186 11
                                    

Rozdział 6
Przekręciłam się na drugi bok, ale od razu to pożałowałam, gdy poczułam jak promienie słońca uderzają na moją twarz i moje oczy. Westchnęłam. Zaczęłam macać podłogę poszukując moją komórkę, aż w końcu ja znalazłam. Wzięłam ją i odblokowałam, aby spojrzeć na godzinę. Na wyświetlaczu widziały 4 wielkie cyfry 09:58. Trochę mi się spało... Zrezygnowana wstałam i się rozciągnełam. Zdjęłam pościel z mojego łóżka, bo była już brudna, i nie tylko od nutelli, którą zawsze jem wieczorami. Wsadziłam poszewki do pralki wraz i innymi jasnymi ciuchami z kosza i nastawilam pranie. Na kołdrę nałożyłam świeżą pościel i pościeliłam łóżko. Z szafy wyjęłam jakieś szorty i luźną koszulkę, z komody bieliznę i pokierowałam się do łazienki, gdzie wzięłam orzeźwiający prysznic.
Po około 20 minutach znajdowałam się już ubrana i uczesana w kuchni, gdzie zaczęłam robić sobie śniadanie. Brudną miskę po płatkach wsadziłam do pełnej zmywarki, którą włączyłam. Uznałam, że trzeba posprzątać dzisiaj cały dom, bo już taki trochę syf się zrobił. Zaczęłam od góry. Wynioslam z mojego pokoju wszystkie brudne ciuchy, które rzuciłam na podłogę w łazience, a brudne naczynia wsadziłam do zlewu w kuchni. Pościerałam kurze i poszłam po odkurzacz. Wyrzuciłam śmieci, które były w śmietniku i zaczęłam odkurzać. Na koniec przeleciałam podłogę mopem i byłam zadowolona, że chociaż jedno pomieszczenie wygląda w miarę dobrze. Powtórzylam te czynności w każdym innym pokoju, a trochę ich było i zmęczona usiadłam na kanapę. Została mi jeszcze tylko kuchnia i łazienka. Spojrzałam na zegarek, 13:23. Dość szybko to zleciało. Poszłam do łazienki. Z pralki wyjęłam mokre pranie, które wywiesiłam na tarasie. Nastawilam kolejne, tym razem ciemne, w którym znajdowały się wczorajsze ubrania Luke'a. Umyłam wannę i podłogę, po czym szczęśliwa, że została mi tylko kuchnia, pokierowałam się do niej. Umyte naczynia pochowalam na miejsce i znowu zapełniłam zmywarkę, kolejnymi szklankami i talerzami. Pościerałam okruchy z blatu i mebli, pozamiatalalam podłogę i zmęczona opadalam na krzesło. Stwierdziłam, że czas na obiad, bo mój brzuch dawał swoje znaki burcząc. Wyjęłam z szafki makaron na spaghetti i go ugotowałam. Zrobiłam sos i po około 40 minutach siedziałam przy blacie mając przed nosem talerz z jedzeniem. Wzięłam widelec, na który nawinelam makaron i chciałam juz zjeść to, gdy usłyszałam, że ktoś przekręca kluczem zamek w moich drzwiach frontowych. Trochę się przestraszyłam, ale gdy tylko usłyszałam głos mojej przyjaciółki od razu się uspokoiłam. Zapomniałam, że przecież ona ma klucze od mojego domu i wchodzi do niego kiedy jej się to podoba. Trzeba to zmienić...

- Hej Rose! Dawno się nie widzieliśmy! Czemu się nie odzywałaś?- och, przepraszam, ale ja przynajmniej nie ruchałam się z twoim Zaynem.

- O hej Kate! Przepraszam, miałam dużo spraw na głowie. Wybaczysz?

- Zastanowię się. - powiedziała spokojnym głosem po czym rzuciła się na mnie ściskając mnie dość mocno.

- Udusisz mnie zaraz.- rzekłam, a ona w końcu mnie puściła.- No wiec co cie do mnie sprowadza?

- Kawa?

- Okey, tylko najpierw się przebiore.- zgodziłam się, bo zawsze gdy proponowała wspólną kawę miała coś ważnego do powiedzenia. A z resztą nie będę cały czas siedziała w domu, zwłaszcza, że są wakacje.

- - -

- No to co chcesz mi powiedzieć?- spytałam popijając moją ulubioną mrożoną czekoladę.

- No więc, hmmm... Od czego by tu zacząć....

- Od początku najlepiej.

- Gdyby to było takie łatwe.... No mniejsza, ale przysięgnij, że nie będziesz się na mnie denerwować i naszego stosunki się nie zmienią. Okey?

- No dobrze. -powiedziałam przygotowana na to, że może w końcu mi powie, że przestała się z Harrym, bo co innego miałaby mi powiedzieć?

- No to tak... Aha wysłuchaj mnie do końca i mi nie przerywaj.

- Oke.

- Zerwałam z Malikiem. Wiem, że może to cie akurat nie bardzo obchodzi, ale jest to związane z Harrym. Mianowicie przespalam się z nim. Teraz pewnie myślisz, że jestem zwykłą dziwką a nie przyjaciółką i nie dziwię ci się. Ale miałam powód, aby to zrobić. Może inaczej, Harry po prostu mnie do tego zmusił. Jak mozna zmusić do seksu? Sama nie wiem. Ale napewno nie robiłam tego, dlatego że na przykład mi się podoba. Bo tak nie jest. Dowiedziałam się, że Zayn i Harry założyli się, który pierwszy przeleci dziewczynę drugiego. Czyli wyszło na to, że Hazz wygrał. Ale wygrał oszustwem. Przed wczoraj do mnie zadzwonił, abym do niego przyszła. Nie wiem po co, mówił, że chce pogadać. Zaproponował mi coś do picia, wiec się zgodziłam, bo nie wiedziałam, że dał mi tam pigułkę gwałtu. I wtedy to się stało. Pewnie zastanawiasz się skąd to wiem, przecież powinnam zapomnieć. Powiedział mi to. Nie wiem czy mi wierzysz czy nie, ale tak było. Ogólnie dowiedziałam się, że ci dwaj debile są przyjaciółmi Willa. Tak, tego Willa. Mówię ci to, bo chcę żebyś wiedziała. Chcę, abyś zerwała kontakt z Harrym tak jak ja z Zaynem. Nie chcem, aby ci się coś stało. Zwłaszcza, że on wyszedł z więzienia i chce zemsty.

- Wiem, był u mnie wczoraj. Prawie mnie pobił. O tym, że pieprzyłaś się z Stylesem tez wiem, bo to widziałam, ale czekałam, aż w końcu ktoś się przyzna. Wybaczam ci to i nie tylko dlatego, że twoja wypowiedź brzmi dość sensownie, ale dlatego, że łączy nas bardzo dużo i nie chce aby popsuło się to przez tego chuja. Musze przyznać, że byłam na ciebie bardzo wkurwiona i pewna, że ci nie wybacze, ale... Ale ci wybaczam. Bo jesteś dla mnie jak siostra. Jak prawdziwa siostra. Nie to co Williams. On już od dawna nie jest moim bratem.

- Przykro mi.

- No nieważne. Może porozmawiamy o czymś innym?

- Hehe, okey. Aha Rose, ciesze się, że mi wierzysz. Kocham cie.

- Ja ciebie tez.

- - -

Wraz z Kate uznałysmy, ze idziemy dzisiaj do naszego ulubionego klubu na imprezę. Co prawda byłam zmęczona, bo po kawie poszłyśmy do galerii na zakupy, które trwały łochocho, to cieszyłam się, że spędzę czas z przyjaciółką. Nie wiem czy do końca mam jej wierzyć z tą pigułka gwałtu, ale za bardo ją kocham, by ją teraz stracić. Co innego Harry. On jest zwykłym chujem tak samo jak mój braciszek.
Obecnie szłam z Kate w stronę mojego domu, a lekki wiaterek muskał moją i jej skórę. Janes ( nazwisko Kate) była bardzo podjarana tym, że będzie ciocią. Tak, powiedziałam jej o ciąży. Trochę się zasmuciła, że ojcem będzie Styles... Na początku chciała wybić mi z głowy jej pomysł z imprezą, ale powiedziałam jej, że wszystko będzie dobrze, bo i tak pić nie bede i chce jeszcze korzystać z życia, jak nie mam wielkiego brzucha. Potem będą pieluchy i nie przespane noce.... Oczywiście, że cieszyłam się, że rodzina Green się powiększy, ale na samą myśl chociażby o porodzie przechodziły mnie dreszcze. Mam nadzieję, że sobie poradzę jako samotna matka, chociaż jak to powiedziała Kate Jaka samotna matka! Co ty pierdolisz! Przecież ja będę ojcem, przynajmniej dopóki nie znajdziesz sobie chłopaka, który będzie zasługiwał na Twoją miłość, a ja już zadbam o to, aby nieodpowiedni facet nawet na ciebie nie spojrzał! to chyba nie mam się o co martwić, bo ona zawsze mi pomoże. Za to ją kocham.

Skręcałysmy właśnie na ulicę do mojego domu, gdy do naszych uszu dotarły syreny policyjne. Dziwne, bo mieszkam na dość spokojnej ulicy, a policja przyjeżdża tutaj raz na ruski rok. Pewnie jadą gdzie indziej i po prostu muszą tędy przejechać, albo kogoś gonią akurat tą drogą. Spojrzałam na przyjaciółkę tak samo jak ona na mnie i obdarowując się wzajemnie zdziwiony spojrzeniem, wzruszylysmy ramionami i ruszyłyśmy w dalszą drogę. Byłyśmy juz obok mojego domku, gdy opadła mi szczeka, jak zobaczyłam pod nim policję i karetkę, i rozbite okno... Co do chuja i kurwy nędzy się tu stało?!
-
-
-
Miał być przed wczoraj, ale nie miałam jak dodać, dodałam wczoraj, ale się nie opublikował -,- wiec dodaje teraz ;)
Milej Soboty!
Aledra

**** you! // L. Hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz