Rozdział 9
Luke Hemmings... Musze przyznać, że... No właśnie, co ja mogę o nim przyznać? Jeśli chodzi o wygląd to zdecydowanie nic mu nie brakuje. Blond kosmyki włosów stojące w każdą stronę, bardzo umięśniona sylwetka i czarny kolczyk na dolnej wardze dodają mu mroku. Jednak czy on taki jest? Czy jest jakimś niebezpiecznym człowiekiem? Czy może w głębi serca jest dobrym nastolatkiem, a reszta to tylko pozory? Może chce, aby każdy uważał go za tak zwanego bad boy'a? Nie wiem... Znam go bardzo krótko, raptem trzy dni i ledwo co coś o nim wiem, ale widzę w nim dobro. Wydaje się być człowiekiem, który przeszedł dużo złego, dużo cierpień, które później sam komuś mógł zadawać, ale... Czy tak było? Czy wtedy na ulicy podszedł do mnie, bo byłam pierwszą lepszą dziewczyną? Może, jest jakimś kryminalistą, który pragnie mojej śmierci? Ale przecież mógłby to zrobić już dawno, chociażby jak był u mnie w domu. Ale po co miałby mnie zabijać? Przecież go nie znam. No właśnie, nie zam go... Nie wiem jakie ma zamiary wobec mnie, nie wiem czy mogę mu ufać... Wiem jak się nazywa i ile ma lat, ale kto powiedział, że to prawda? Och, Rose, za dużo filmów się naoglądałaś i twoja wyobraźnia teraz płata ci jakieś figle. Lucas to zwykły chłopak, może trochę tajemniczy... Dużo takich było już w twoim życiu i pewnie dużo będzie. To jest tylko nastolatek korzystający z życia. Tak jak ty... Odezwał się mój 'rozum'. W sumie racja, Lukey to chłopak, dla którego liczy się dobra zabawa i dziewczyny, z resztą tak jak każdy inny nastolatek. Dlaczego tak dramatyzuje? Ale jedno jest pewne, dopóki trochę się o nim nie dowiem, będę na niego uważała. Ostrożności nigdy dosyć, a z resztą nieznajomym się tak szybko nie ufa...- No to co?- wypowiedziane słowa zatrzymały chaos, który panował właśnie w mojej głowie. Nie zrozumiałam o co chodzi Luke'owi.
- Co co?- spytałam marszcząc czoło.
- Nie ufasz mi, bo nic o mnie nie wiesz, więc co chcesz wiedzieć?
- Hmm...- zamyśliłam się chwilę. Chcę wiedzieć o nim wszystko, ale jak jedniczesnie nie wiem co. - Masz jakieś rodzeństwo?- spytałam pierwsze lepsze pytanie, które przyszło mi do głowy. Hemmo spojrzał na mnie unosząc jedną brew i śmiejąc się przy tym.
- Wow... Tego pytania to się nie spodziewałem. Byłem pewien, że spytasz się co robię, że wyglądam tak zajebiście... Ale jak tak bardzo chcesz wiedzieć to mam siostrę.- uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam jego gest.- Coś jeszcze?
- Sama nie wiem...- westchnęłam. - Chciałabym wiedzieć o tobie wszystko. Twoją przeszłość, teraźniejszość jak i przyszłość. Dlaczego mnie zaczepiłes na ulicy? Skąd znasz Ashton'a? Kim on dla ciebie jest? Mieszkasz z rodzicami, sam czy jeszcze z kim innym? Uczysz się czy pracujesz? Jaki jest Twój ulubiony kolor, owoc, zespół muzyczny? Skąd masz mój numer, bo ci go nie podawałam, a ty wysłałeś mi sms'a? - pytania wyleciały z moich ust niczym samolot, najpierw wolno 'wystartowały', a po chwili już w swoim tempie, czasem przyspieszając.
- Łochocho, trochę dużo tego. - wziął do buzi kęsa szarlotki, popatrzył na mnie i spoważniał.- Naprawdę chcesz wszystko o mnie wiedzieć?- wzruszyłam ramionami mówiąc przy tym ciche tak. - No dobra. Mieszkam z kolegami, przyjaciółmi. Jednym z nich jest Irwin. Nie uczę się, już dawno rzuciłem szkołę. Również nie pracuje.- słuchałam w skupieniu jego monologu. Zdziwiłam się, że nigdzie nie pracuje i mieszka z przyjaciółmi, z czego on się utrzymuje? Zadałam mu te pytanie a on tylko pokręcił głową ze śmiechem.- Oh Rose, Rose... Każdy ma swoje sposoby na wszystko. Może tak jak ty odziedziczyłem dom i pieniądze po rodzicach?
- Skąd wiesz, że ja tak miałam?
- Mam swoje sposoby, kochanie. - puścił mi oczko. Dokończył swoje ciasto i kawę, wyjął z kieszeni spodni portfel i położył na stole odpowiednią sumę za swoje zamówienie.- Ja też mam parę spraw do załatwienia, ale spodziewaj się wieczorem gości, przygotuj się.- kąciki jego ust uniosły się do góry. Kolejny raz puścił mi oczko i opuścił lokal.
- Gości?- spytałam sama siebie. Czyli chyba przyjdzie z towarzystwem, bo on sam nie jest liczbą mnogą...
---
Siedziałam w salonie wsłuchując się się w jedną z nowszych piosenek Avicii The Nights. Rozmyślałam o moi życiu, moim bracie, mojej rodzinie, której nie mam... Nie to, że nie mam, ale nie utrzymuje żadnych kontaktów z nimi. Po co? Rodzice nie żyją, ciotka i wujek nie chcą mnie znać, bo myślą, że brałam udział w tym co zrobił Will. A prawdą jest, że o niczym nie wiedziałam. Bo przecież gdybym wiedziała, to zrobiła bym wszystko, aby to się nie stało.
Zaczęłam chodzić po pokoju obkręcając się i skacząc w rytm muzyki. Czas leciał mi dość dobrze, do czasu... W moim mieszkaniu rozległ się dźwięk pukania a wręcz dobijania się do drzwi. Zeszłam na dół, odgarnęłam włosy, które zleciały mi na twarz, podeszłam do miejsca hałasu. Otworzyłam lekko drzwi zaglądając na zewnątrz. Promienie słońca uderzyły o moją twarz, a ja dostrzegłam postać, która zasłaniała swoją twarz pięknym, czerwonymi różami. Zmarszczyłam brwi i czoło. Po chwili kwiaty zostały wręcz siła wsadzone mi do rąk, a jak zauważyłam mężczyzna wtargnął do mojego domu. Spojrzałam na włosy chłopaka. Brązowe loki oznajmiły mi, kto raczył mnie dziś odwiedzić. Harry...
- Ym, cześć?- powiedziałam, a Styles w końcu na mnie spojrzał.
- Rozbieraj się!- warknął w moją stronę. Wyglądał na wkurzononego, i to bardzo.
- Po co?- spytałam nie rozumiejąc jego rozkazu. Podeszłam do kuchni, z szafki wyjęłam jakiś wazon, do którego nalałam wodę i wsadziłam kwiaty.
- Zostaw te pierdolone kwiatki i się rozbieraj!- wykrzyczał nagle Harry, a ja prawie upusciłam dzbanek.
- Po co?!
- Mam ochotę cie pieprzyć, aż stracisz przytomność. Chce słyszeć, jak krzyczysz moje imię, gdy w ciebie wchodzę. Chce, żebyś dostała orgazm. Chce, żebym ja dostał orgazm. Chce Cię wziąść na blacie, na podłodze, na łóżku, gdziekolwiek. Wiec na co jeszcze czekasz? Ściągaj te dresy i pokazuj swoją cipkę.- rozkazał Harold podchodząc do mnie. Chciało mi się rzygać od samego patrzenia na niego.
- Spore wymagania...- westchnęłam. Poczułam jak jego dłoń łapie mój podbródek i skierowuje tak, abym spojrzała w zielone tęczówki Styles'a.
- Wiesz kochanie, lepiej je spełniaj, bo inaczej pogadamy i inaczej się pobawimy...
- Grozisz mi?- spytałam z pogardą. Nie bałam się go, ale świadomość, że jest on jakimś przyjacielem Will'a sprawiała u mnie dreszcze. Wiedziałam, że nic mi nie zrobi, w końcu noszę jego dziecko, ale on o tym nie wie i pewnie nawet gdyby wiedział, nie obchodziło by go to.
- Obiecuje.- syknął po czym wbił swoje wargi w moje. Nie oddawałam pocałunku, nie miałam na to ochoty, nie z nim. Poczułam jęk jego ręką wślizgneła się pod moją koszulkę. Czułam jak robi kółka na moim brzuchu idąc coraz wyżej, do moich piersi. Szybkim ruchem zamachnełam moją nogą, moje kolano uderzyło o krocze chłopaka. Harry zaczął krzyczeć, piszczeć, jakbym zrobiła mu nie wiadomo co.
- Ty suko!- wykrzyczał przez zaciśnięte zęby. Wstał trzymając się za obolałe miejsce, popatrzył na mnie przez czerwone oczy i rzucił się na mnie. Popchnął mnie a ja z impetem odbiłam się od ściany i upadłam na podłogę. Poczułam wielki ból w brzuchu. Zaczęłam wyć. Bałam się, wtedy naprawdę się bałam, ale nie o mnie tylko o moje dziecko. Usłyszałam jak Styles wyszedł trzaskając drzwiami. Chciałam jej stać, wziąść telefon i zadzwonić po Kate, ale nie miałam siły. Zaczęło mi się kręcić w głowie, brało mnie na wymioty. Zbyt gwałtownie wstałam, czego pożałowałam, bo straciłam przytomność.
-
-
-
Szczerze to rozdział nie szczególnie mi się podoba...
ZOSTAŁO 16 DNI!
Do następnego ;)
Aledra
CZYTASZ
**** you! // L. Hemmings ✔
Fanfic- Hej kochanie! Czemu płaczesz koteczku? - Kochanie? Koteczku? Znamy się chłopie!? - Nie, ale możemy sie poznać... - Zapomnij. - Ja nie zapomnę i ty też nie.