ROZDZIAŁ 19

2.4K 129 9
                                    

Rozdział 19

Obudziłam się, gdy mój telefon dał o sobie znać. Niechętnie podniosłam swoje powieki, a z półki nocnej zabrałam swoją komórkę. Nie patrząc na wyświetlacz, odebrałam połączenie i przystawiłam urządzenie do ucha.

- Kurwa Rose, ty żyjesz?! Czy to ten debilny Luke odebrał?!- wykrzyczała Kate do słuchawki, przez co oddaliłam telefon od ucha, abym przez tą głupią dziewczynę nie oguchła.

- Tak to ja. Co jest?

- Co jest? Kurwa, martwiłam się! I zaraz u ciebie będę! Szykuj się mała! - oznajmiła, przez co westchnęłam. Nie miałam za bardzo ochoty na spotkanie. Na jakiekolwiek spotkanie. Nie chodzi tutaj o Kate, bo z nią mogę ciągle siedzieć i rozmawiać, a nawet spędzać z nią czas w ciszy, co u nas się rzadko zdarza. Ale teraz chce po prostu odpocząć.

Od wszystkiego.

- Mała to twoja pała. Z resztą Kate, nie mam ochoty. Źle się czuje. Może jutro, okey?- spytałam z nadzieją w głosie.

- Nope. Będę za dwadzieścia minut. To ważne. - chciałam jeszcze coś powiedzieć, i może przekonać ją, żeby tu nie przyjeżdżała, ale się rozłączyła. Jeszcze raz westchnęłam, po czym podniosłam się.

No prawie się podniosłam, bo coś mnie trzymało.

Obkręciłam głowę, a moim oczom ukazał się śpiący blondyn, które otulał mnie swoimi ramionami. Pamiętam, że jak przyjechaliśmy do domu, byłam bardzo zmęczona i wyczerpana. Nie miałam na nic siły, ani ochoty. Luke zaoferował, że zostanie ze mną, i choć tego nie okazywałam, w głębi duszy skakałam niczym mała dziewczynka, która dostała lizaka, albo jeszcze lepiej, dwa lizaki. Reszta przyjaciół pojechała do domu, zostawiając nas samych. Po mimo wczesnej pory, bo była dopiero chwila po południu, położyłam się spać. Nie umyłam się, nawet nie przebrałam, chciałam jak najszybciej znaleźć się w krainie Morfeusza. Przypuszczam, że Lucas, chwilę po mnie zrobił to co ja, i dlatego właśnie teraz śpi na moim łóżku, obok mnie i do tego się do mnie przytulając.

Próbowałam wyślizgnąć się jakoś z jego uścisku, aby go nie obudzić, co nie było wcale takie łatwe. Trzymał mnie dość mocno, co wcale nie pomagało. Nie chciałam go budzić, zwłaszcza jak miała zaraz przyjechać Kathy, a jeśli to naprawdę coś ważnego, to wolę z nią pogadać w cztery oczy. Z resztą niech sobie odpocznie.
Po chwili, nareszcie udało mi się wstać z łóżka. A co najważniejsze, nie obudziłam przy tym Hemmings'a. Chyba, że on po prostu udaje.
Podeszłam do szafy, z której wyjęłam jakieś legginsy i już nie co za mały cropp top, z komody wyjęłam bieliznę i udałam się do łazienki.
Zakluczowałam drzwi, aby nikt nie proszony, na przykład Luke, nie wszedł mi do pomieszczenia, w czasie gdy ja szybko wezmę prysznic. Bez trudu zdjęłam z siebie brudną, obdartą sukienkę, którą najprawdopodobniej wyrzucę, bo raczej już nigdzie w niej nie pójdę, bieliznę i weszłam do kabiny. Na moim ciele widniały liczne zadrapania i siniaki, które póki się nie zagoją, będą przypominały mi o tym wydarzeniu. Ciepła woda rozluźniła moje mięśnie, a ja przez chwilę mogłam w końcu odetchnąć.

Tak, cieplutki prysznic, tego mi było trzeba.

Ubrałam na siebie wcześniej wyznaczone ubranie, najpierw dokładnie susząc ciało. Mokre włosy spiełam w niechlujnego koka, a na twarz nałożyłam lekki makijaż. Raczej dzisiaj nigdzie nie pójdę, ale oszczędze widoku dla mojej przyjaciółki. Umyłam zęby i w czasie, gdy wychodziłam z łazienki, po domu rozbrzmił dzwonek. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 18:55, co oznaczało, że Janes już przyszła. Ucieszyłam się, że zdążyłam zrobić to wszystko, w tak krótkim czasie.

Otworzyłam drzwi, przez które weszła dziewczyna i rzuciła mi się na szyję. Odwzajemniłam uścisk, bo jednak cieszyłam się z jej obecności. Gdy się od siebie oderwałyśmy, dostrzegłam, że Kat ma czekoladowe włosy, które muszę przyznać, że do niej pasowały.

**** you! // L. Hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz