ROZDZIAŁ 8

3.2K 172 8
                                    

Rozdział 8
Popijajałam właśnie moją kawę czekając na informacje od Luke'a. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd wziął te wszystkie dane. Dostałam jedynie od niego smsa, że wszystko wie i, żebyśmy spotkali się w Imagine. Dlatego teraz siedzę w kawiarni przy oknie i wypatruje chłopaka. Musze przyznać, że mimo porannej godziny w małej kawiarence przebywa naprawdę dużo osób. Beżowe ściany, na których wiszą obrazy głównie z kawą, drewniane stoły i krzesła a także miła obsługa zachęcają do przebywania w tym miejscu. Panuje tutaj miła i spokojna atmosfera, zdala od jakichkolwiek krzyków, kłótni i innych hałasów. Można tutaj rozmyślać odrabiać lekcje, czytać gazetę, pracować przed laptopem albo po prostu rozmyślać o swoim życiu. Nagle dzwonek zamocowany na białym suficie zaczął dzwonić, co oznaczało nowego klienta. Przez drzwi wszedli dwaj młodzi mężczyźni. Rozpoznałam w jednym Luke'a, ale nie miałam pojęcia kto mu towarzyszy, ale muszę przyznać, że już gdzieś widziałam tą blond czuprynę. Lucas rozglądał się po kawiarence, aż jego wzrok spostrzegł moją osobę. Łokciem szturchnął swojego kumpla, którego wzrok skierowany był w zupełnie inną stronę. Obaj spojrzeli na mnie po czym ruszyli w moją stronę. Przywitali się zwykłym szczerym uśmiechem i usiedli naprzeciwko mnie. Od razu pojawiła się koło nas kelnerka i z wielkim uśmiechem malowanym na jej twarzy zapisała w notesu zamówienie chłopców. Nie wzięli nic nadzwyczajnego, zwykłą małą czarną kawe dla każdego. Po chwili sympatyczna dziewczyna powróciła do nas z napojami. Powiedziała serdecznie proszę i tak jak szybko przyszła tak też się oddaliła. Spojrzałam na Hemmings'a i osobę siedzącą obok niego, której imienia nie znałam. Chłopcy zaczęli pić swoje kawy w ciszy. Zastanawiałam się kiedy w końcu powiedzą mi co się dowiedzieli o wczorajszym wydarzeniu i kiedy Luke przedstawi mi swojego przyjaciela. Westchnęłam i sama się przedstawiłam.

- Jestem Rose Green. - powiedziałam uśmiechając się i podając rękę nieznanemu.

- Wiem.- odpowiedział chłopak i podał mi swoją dłoń ściskając ją serdecznie a ja zmarszczyłam brwi. - Ashton Iwin. Miło mi.

- Mi również. - powiedziałam posyłając mu kolejny uśmiech, który odezajemnił.

- Dobra przejdźmy do rzeczy. Ty czy ja?- spytał poważny Ashton patrząc w niebieskie tęczówki Luke'a.

- Możesz ty.- odpowiedział a jego wzrok powędrował w okno.

- No to tak...- westchnął po czym kontynuował.- Zaczęło się od tego, że twój brat zaczął dobijać się do twoich drzwi. Walił, krzyczał, był zdenerwowany, że nikt mu nie otwierał. No w sumie nie miał kto, bo nie było Cię w domu. Temu wszystkiemu z okna przyglądała się nijaka Maria Vik, która później zadzwoniła po psiarnie. Will zszedł ze schodów znajdujących się przed twoją chatą i zaczął chodzić w kółko. Ta jakaś Maria zadzwoniła po psy, gdy Williams zaczął przystawiać się do jakiegoś przechodnia. Zaczął go szturchnać, aż przerobiło się to w bujke. Po chwili przyjechała policja, a wkurwiony tym faktem twój brat, wziął jakiegoś kamienia i rzucił w Twoje okno. Musze przyznać, że albo miał dużo siły, albo ta szyba była bardzo stara i po prostu nie wytrzymała uderzenia i pękła. Sądzę, że ta druga wersja jest bardziej prawdopodobna. Gliny go złapały nie tylko dlatego, że rozwalił okno, ale za wcześniejszą bujke z przechodzącym facetem i późniejszą z policjantem.- oznajmił mi Irwin i wziął łyka swojej kawy. Mój mózg zaczął analizować jego monolog. Zastanawiało mnie jedno, skąd on wie, że Will jest moim bratem i skąd zna jego imię? I w ogóle skąd on to wszystko wie? Bez większego zastanowienia zadałam mu te pytania.

- Mam swoje sposoby.- odpowiedział po czym ulotnił się, tłumacząc, że ma jakieś ważne sprawy do załatwienia. Zapłacić za kawę, którą wcześniej szybko wypil i mówiąc krótkie nara wyszedł z Imagine, bo tak nazywała się kawiarnia. Luke nadal wytrwale patrzył w okno nie zwracając żadnej uwagi na wszystko co się działo wokół. Zaczęłam wymyślać historie po co Will się do mnie dobijał? Co on ode mnie chce? Nie rozumie, że po tym ze zrobił nie chcę go znać?

- Przepraszam, chciałoby państwo coś jeszcze zamówić?- miły głos kelnerki dostał się do mojej głowy zwracając przy tym moją jak i Luke'a uwagę. Zwykłym, ale szczerym uśmiechem odmówiłam zamówienia, a Lucas wręcz przeciwnie.

- A co mi polecasz?- spytał ukazując swoje śnieżnobiałe zęby.

- Hmmm...- zamyśliła się rudowłosa dziewczyna.- To zależy czy chcesz coś do jedzenia czy picia?

- Może do jedzenia. Jakiś deser czy coś?

- Z ciast polecam szarlotkę. A z deserów... Może jakiś puchar lodowy czy coś w ten desant?- zaproponowała Emi. Znaczy takie imię widziało na przypince, która trzymała się na jej białej koszuli.

- Skuszę się na tą szarlotkę.- uśmiechnął się Hemmings, na co kelnerka odezajemniła jego gest i pokierowała się w stronę lady. Widziałam jak szybko i starannie nakłada na talerz dość duży kawał ciasta. Jakoś go jeszcze udekorowała i znów powędrowała do naszego stolika.

- Proszę.- podarowała chłopakowi talerz a on podziękował uśmiechem.- Pani napewno nic nie chce?- zapytała na co moje konciki ust się uniosły.

- Poproszę to samo.- szerzej się uśmiechnęłam a ruda dziewczyna pokiwała głową i się od nas oddaliła. Po chwili również ja dostałam ciasto przed nos. Usłyszałam cich smacznego od Emi, a chwilę później i od Luke'a.

- Dzięki i wzajemnie.- spokojne słowa wyleciały z moich ust, do których po chwili włożyłem kawałek jak się okazało przepysznego smakołyku. Jedliśmy w ciszy jakbyśmy bali się, że jakiekolwiek słowo grozi śmiercią.

- Skąd Ashton miał te wszystkie informacje? - spytałam, bo nurciło mnie to pytanie, a panująca między nami cisza stawała się zbyt napięta.

- Ma swoje sposoby.- odpowiedział Luke nawet na mnie nie spoglądając. Miałam nadzieję, że jakoś jaśniej się wyrazi, ale on tylko powtórzył słowa swojego kolegi.- Wierzysz mu w to?- spytał, tym razem jego tęczówki zaczęły przyglądać się moim jakby tam szukały odpowiedzi. Musze przyznać, że jego pytanie mnie zdziwiło. Szczerze to nie wiem czy mu wierzę, nawet się nad tym nie zastanawiałam. Uznałam, że to co mówi jest prawdą, ale teraz powoli zaczynam w to wątpić. W końcu nie znam go i to, że robi sobie ze mnie jaja jest bardzo prawdopodobne.

- A powinnam?- na moją myśl nasuneła się ta odpowiedź, a właściwie te pytanie.

- Powinnaś. W ważnych sprawach Ash jeszcze nigdy nie oklamał, chyba, że było to konieczne do czegoś. Zdarzało się czasami, że jego wrogowie dostawali błędne informacje.- odpowiedział spokojnie Lucas.

- A ja jestem wrogiem?

- Nie. Dlaczego miałabyś nim być?- zmarszczył brwi, a ja wzruszyłam ramionami.

- Nie wiem, tak spytałam.

- Możesz nam ufać.- poinformował mnie po czym dostrzegłem na jego twarzy lekki uśmiech.

- Skąd mam mieć taką pewność? Znam cię raptem trzy dni. Prawie nic o tobie nie wiem...

- A co chcesz wiedzieć?- kolejne jego pytanie mnie zaskoczyło, ale chyba pozytywnie. Mogę teraz zadać mu jakiekolwiek pytania, a on mi na nie odpowie. Znaczy tak mi się wydaje. Ale co ja chcę o nim wiedzieć?
-
-
-
Nanannanana! Podoba się? ;)
UWAGA! UWAGA!
Odliczamy dni do wakacji! ZOSTAŁO 18 DNI!!!! Nie wiem jak wy, ale ja się bardzo ciesze ;D Jeju... Już tak mało, a jeszcze nie dawno był wrzesień... A jeszcze trzeba oddjąć ostatni tydzień, w który się prawie nic nie robi! Ach! I zaczną się waKACje haha
Pozdrawiam.
Aledra

**** you! // L. Hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz