ROZDZIAŁ 13

2.9K 142 7
                                    

Rozdział 13
- Rose! Co się tutaj stało?! Gdzie ty byłaś?!- wrzaski Janes dotarły do moich uszu, gdy przekroczyłam próg drzwi. Poszłam do kuchni, gdzie Kate jak zwykle siedziała i jadła. Muszę chyba jakąś kłódkę założyć na lodówkę... Obkręciłam się wokół własnej osi; Kat miała rację mówiąc, że mój dom przeszedł huragan. Wszystkie szafki były otwarte, a z nich wylatywały różne rzeczy. Czeka mnie dużo sprzątania...

- Może jakieś wyjaśnienia, co?- kolejne pytanie, jakie zadała mi blondynka. Westchnęłam głęboko. Od czego by tu zacząć...

- Zrób kawę.- oznajmiłam. Skineła głową, a ja na chwile zniknęłam do łazienki.
---

- Czekam.- powiedziała Kate krzyżując ręce na piersiach, gdy siadałyśmy do stolika. Upiłam łyka swojej latte i rozsiadłam się wygodnie.

- No wiesz, psiarnia, te sprawy.- westchnęłam i niedbale wzruszyłam ramionami.

- Rose! Mów trochę jaśniej!

- No już Ci tłumaczę!- krzyknęłam i kontynuowałam swój monolog. Przedstawiłam przyjaciółce wszystko to, co się dzisiaj wydarzyło.

Nie byłam zaskoczona, gdy zaczęła wyklinać. Jedną z niewielu rzeczy, które nas łączyły była nienawiść do policji.

- Ja pierdole... Oni to już naprawdę... Aagh.

- Dobra... Trzeba tu ogarnąć. Pomożesz mi.- powiedziałam kończąc przy tym picie kawy.

- Ym, nie.

- To nie było pytanie. Zaczniemy od góry, bo tam też pewnie byli. Weź jakąś torbę na śmieci i ścierkę.

---

Widziałam jak z widoczną nie chęcią i zarazem szczęściem moja przyjaciółka zmiata ostatnie okruchy z kuchni. Cieszyła się, że to już ostatnie pomieszczenie, które musiałyśmy ogarnąć, ale to nie zmieniło faktu, że była na mnie zła. W sumie nie dziwię jej się za bardzo. W końcu, kto by chciał przez jakieś trzy godziny sprzątać... Sama opadam z sił i myśl, że to już koniec niezmiernie mnie cieszy.

- Nareszcie, kurwa.- westchnęła Kate, po czym rozłożyła się na kanapie. Już po chwili siedziałam razem z nią i oglądałyśmy pierwszy, lepszy film, jaki się włączył.- Ej, bo dzisiaj niedziela.

- Brawa za spostrzegawczość.- przerwałam Janes, na co ona spiorunowała mnie swoim spojrzeniem.

- Ale ty zabawna. No nic, chodzi o to, że dzisiaj w zapowiada się niezła impreza w moim ulubionym klubie. No wiesz, dawno nie zabalowałyśmy, dzisiaj jest idealna okazja. Nie masz planów na wieczór, prawda?- spytała.

- No nie mam.- oznajmiłam, przez co na twarzy mojej towarzyszki zagościł wielki uśmiech.

- No to świetnie.

- Ale...

- Ale co, Green?

- Nie wiem czy jest sens. W końcu jestem w ciąży, i nawet jakbym chciała to nie będę mogła pić. Mam swój rozum.

- Jeju, kto powiedział, że musisz się najebać? Przynjamniej jak nie będziesz pijana, to będziesz wszystko ogarniała. Chodzi o to, że nie będzie tak jak kiedyś. Wyluzuj Rose. To tylko dyskoteka. Przecież nikt cię nie zgwałci.

- No w sumie masz rację. Trzeba korzystać z życia, póki nie będzie obsrane pieluchami. Ale pamiętaj, nie mam zamiaru prowadzić cie do domu, jak będziesz nawalona w trzy dupy.

- No dobrze, dobrze. A, jeszcze jedna sprawa. Ty czy ja dzwonisz?- spytała poruszając zabawnie brwiami, na co ja je zmarszczyłam.

- Do kogo?

**** you! // L. Hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz