Dominic
Dzisiaj finały debat... Ostatnio mieliśmy remis, bo żaden z nas nie wiedział co odpowiedzieć na pytanie: czym jest miłość, albo czy miłość istnieje?
Od pierwszej rozprawy zacząłem zdrowo się odżywiać, więcej spać, nawet ponownie zacząłem biegać. Czuję się o niebo lepiej, wyglądam też nie źle... Wszystko się zmieniło, jakbym wszystko przetrawił i wszystko zrozumiał...
Na finale zadano nam pytanie: Zdefiniuj szczęście. W akurat tym starciu nie było strony na tak i na nie. Mieliśmy poprzeć przykładami czym jest szczęście i ten o lepszych i bardziej przekonujących argumentach wygra. Zresztą podobnie jak ostatnio... Chyba rundy finałowe zawsze tak mają.
Zaczął mój przeciwnik który rzucał niemalże definicjami ze słownika czym jest szczęście. Podał co najmniej 5 podobnych do siebie definicji słowa "szczęście". Opowiadał i opowiadał... A ja jedynie szukałem wzrokiem na sali Lisy. Obiecała że przyjdzie, a jeszcze jej nie było. Nie okłamała by mnie... Prawda? Zaczynałem szaleć w środku, potrzebowałem jej. Musiałem ją zobaczyć. Po prostu musiałem. Nagle otworzyły się drzwi przez które bezgłośnie weszła Lisa i usiadła na pierwszym lepszym krześle z tyłu. Wolałbym by siedziała w pierwszym jak najbliżej mnie, ale rozumiem, że nie chciała sprawiać żadnego problemu a tym bardziej zamieszania. Wtedy prowadząca przekazała mi pałeczkę, ale nawet na nią nie spojrzałem. Moje oczy utkwiły na Lisie i nie potrafiłem ich oderwać. Było coś w tym sposobie w jakim na mnie patrzyła. Była szczęśliwa i chciała dać mi otuchy. Chciała powiedzieć że już jest przy mnie. Chciała mnie objąć i powiedzieć że dam radę... A może to tylko moje marzenia?
W każdym razie zamydliłem im oczy opowiadając że szczęście nie jest nam pisane z góry, a sami je tworzymy. Bo szczęście tak naprawdę tworzą ludzie, czy byśmy tego chcieli czy nie. To dzięki innym możemy czuć się szczęśliwi, jak na przykład wynalezienie whisky, czy łóżka. Wynaleźli to ludzie, więc dali tym samym szczęście innym.
Kolega zaczął że moje stwierdzenia są błędne gdyż ludzie tworzą też zło, ale nie miałem już ochoty z nim na ten temat dyskutować. Zapewne od kilku lat nie wyciągnął nosa z książek, nie zabawił się... Ja pomimo iż spędzałem dużo czasu na nauce, potrafiłem też się bawić.
Ale teraz nic nie miało znaczenia. Lisa przyszła mnie wspierać. Uważnie słuchała moich słów lekko rozchylając usta. Może chciała mnie pocałować? Oby... Choć powinienem się skupić, całą swoją uwagę poświęcałem jej. Ona zawładnęła moją duszą, zapanowała nade mną. Rok temu nigdy bym nie pomyślał, że mógłbym aż tak bardzo się zakochać. Że mógłbym coś takiego czuć...
Dopiero po chwili rozmyślań zrozumiałem, że wszyscy wyczekująco patrzą wprost na mnie by doczekać się mojej odpowiedzi, a ja błądziłem myślami gdzieś daleko. Utknąłem we własnych myślach...
-Jak już mówiłem...- zacząłem niepewnym głosem. Po czym nastała chwila ciszy. Zamknąłem oczy na pięć sekund układając w głowie co chciałbym powiedzieć, po czym wyprostowałem się, stanąłem pewnie i z lekkim uśmiechem dokończyłem wypowiedź - Szczęście dają ludzie. Zawsze. Dla mnie debaty to tylko zabawa. Czy dają mi szczęście? Nieszczególnie. Ale dzięki nim mam jakieś zajęcie. Nie zależy mi na wygranej a na zabawie... Jednak wiem, że taka wygrana uszczęśliwiłaby mojego przeciwnika, więc... Nie mam nic do dodania. Poddaję się i oddaję puchar który mógłbym z łatwością zdobyć... - przerwałem. Wszyscy wyglądali na zdziwieni takim obrotem sprawy. Pani prowadząca nawet upuściła teczkę z notatkami która uderzając o podłogę zrobiła małe zamieszanie. - A teraz proszę wybaczyć, idę zadbać o swoje szczęście... - odepchnąłem się od mównicy, po czym szybko zszedłem ze sceny po schodkach i udałem się do Lisy. - Idziemy?- szeroko się uśmiechnąłem wyciągając do niej rękę niczym prawdziwy dżentelmen. Z Gabrielem jak byliśmy mali zawsze bawiliśmy się że jesteśmy królami. Uczył mnie takich sztuczek, jak dobrze pocałować dłoń, jak wyciągnąć ją do panny, oraz wiele innych.
![](https://img.wattpad.com/cover/305340849-288-k850226.jpg)
CZYTASZ
Miłość Nie Istnieje
Romance-Jesteśmy baaardzo pijani, nie powinniśmy robić czegoś, czego będziemy później żałowali.- odstawił butelkę na stolik, nie odrywając ode mnie oczu. -Chrzanić to. - podeszłam do niego znów łącząc nasze usta. Delikatnie złapałam jego twarz w dłonie. On...