Dominic
Jak znaleźć swój cel w życiu, skoro o sobie nie wiesz nic? Jak zrozumieć samego siebie, skoro nawet nie wiemy kim jesteśmy? Skąd wiemy że akurat jest to miejsce w którym powinniśmy być? Że tak właśnie miało być? Co jeśli stoimy w miejscu w którym nie chcemy, ale żadna droga nie poprowadzi nas tam gdzie będzie dobrze? Co jeśli gdy nie mamy w życiu celu każda ścieżka będzie tą złą? A co jeśli ta noc jest naszą ostatnią...? Co jeśli nie przeprosimy, nie przytulimy, nie pożegnamy? Bo przecież w życiu nie chodzi o to by mieć pieniądze - bo kiedyś stracą na wartości, albo znikną, urodę- bo z wiekiem przeminie, popularność - bo zaniknie... Chodzi o to, by być prawdziwe szczęśliwym i czuć, że stoimy w dobrym miejscu. Że wszystko jest dobrze. Ale jak tego dokonać?
-Zdecydowanie za dużo myślisz.- zaśmiał się Gabriel uderzając mnie prosto w twarz. - nie skupiasz się na tym co jest teraz, ale błądzisz gdzieś myślami. Może zamiast walczyć chciałbyś... hmm... Pogadać?- zatrzymał się na chwilę przypatrując mi się.
-O tym jaki ja jestem beznadziejny? Że nie mam sensu ani celu bo wszystko to "za mało"? Wiesz co, podziękuję.- zacisnąłem zęby mocno uderzając bezbronnego brata w brzuch, po czym w twarz.
-Grasz nie fair.- zaśmiał się choć w jego głosie było słychać ból.
-Tia... Ale się tym przejąłem...- prychnąłem znów uderzając go kilka razy. Trzeba przyznać, że od czasu do czasu legalne pobicie brata to ogromna przyjemność i ulga... W końcu można pozbyć się wszystkich emocji i wyżyć się na kimś. To chyba niepoprawnie, ale no cóż... Zdarza się.
-Oj już chyba wiem co tu jest grane. To nie rodzice tylko panna...- zaśmiał się ukrywając się przed ciosami za rękami.- Nich zgadnę, przeleciałeś ją i nie wiesz co dalej. - na chwilę wychylił się, lecz tak szybko jak to zrobił, tak szybko schował się z powrotem.- To twoja dziewczyna, czy może nie? Opowiedz braciszkowi.
-Nie będę spowiadał się przed tobą z mojego życia łóżkowego. Nie przesadzaj.- zdenerwowany obróciłem się i podszedłem na drugi koniec ringu. Uderzyłem w słupek po czym obróciłem się w stronę brata.
-Uważaj bo będziesz mieć problemy.- pokazał na mnie rękawicą jakby z mojego zachowania wyczytał wszystko. Albo chociaż jakby widział przyszłość...
-To się nie zdarzy.
-Każdy tak mówi.- wzruszył ramionami ściągając rękawice.- Muszę iść nadzorować przyjazd towaru. Te głąby nie potrafią zrobić najprostszych rzeczy...- zaśmiał się, po czym spojrzał na mnie z ogromną powagą.- Uważaj na siebie.
-Zawsze znikasz, jasne... Taki już twój urok...- prychnąłem nie wierząc w to, że znowu wszystko jest ważniejsze ode mnie. Każdego dnia Gabriel coraz bardziej upodabnia się do naszych rodziców, choć sam pewnie nie dopuszcza tego do myśli.
-Co chcesz przez to powiedzieć?- zatrzymał się, lecz nawet nie spojrzał w moją stronę, nie odwrócił się nawet na sekundę.
-Nic...- burknąłem zdejmując rękawice, po czym zeskoczyłem z ringu.
-Nie wiem co mam teraz z tobą zrobić.- obrócił się spoglądając na mnie ogromnymi, brązowymi oczami niczym mały, bezbronny szczeniaczek.
-Utop w jeziorze jak innych... Ułatwisz mi tym życie...- wziąłem swoją torbę, po czym minąłem brata nawet nie patrząc w jego stronę. Jedynie przed drzwiami zatrzymałem się i nawet nie patrząc w jego stronę zacząłem mówić poważnym, lekko zachrypniętym głosem.- Myślałem, że zawsze będziemy razem, ale ty zamieniasz się w naszych rodziców...- po czym zostawiając go samego powoli szedłem chodnikiem uważnie nasłuchując, czy nie posłał za mną kogoś ze swoich, aby mnie nie tyle może pilnował co obserwował. Gabriel nie raz tak robił tłumacząc, że chce bym był bezpieczny...
-Chciałbym polecieć na Malediwy... Albo do Hiszpanii?... Chciałbym się stąd wyrwać... Chociaż na jeden tydzień...- szeptałem sam do siebie, bym uwierzył w te słowa.
Pieniądze ojca, a więc też moje nie mają końca, więc teoretycznie mogę wszystko, a jednak co dnia jestem w tej samej złej sytuacji walcząc ze sobą. Myślałem że mogę znieść dużo, lecz się myliłem. Zostałem sam z ogromnym ciężarem na plecach z którym muszę się sam uporać..
***
![](https://img.wattpad.com/cover/305340849-288-k850226.jpg)
CZYTASZ
Miłość Nie Istnieje
Romantizm-Jesteśmy baaardzo pijani, nie powinniśmy robić czegoś, czego będziemy później żałowali.- odstawił butelkę na stolik, nie odrywając ode mnie oczu. -Chrzanić to. - podeszłam do niego znów łącząc nasze usta. Delikatnie złapałam jego twarz w dłonie. On...