Dominic
Mój ukochany Aston był nadal w naprawie, więc musiałem wziąć swoje czerwone Porsche. Nie lubiłem nim jeździć bo często uciekało na zakrętach. Ale było to najbardziej opłacalne auto. Szpan jaki robi w mieście... To dopiero coś. Ponadto zagrało w filmie "Culpa Mia" jako samochód samego Nicholasa. Właściwie wóz chyba nawet nie wyjechał ze studia nagraniowego, albo tylko raz przejechano nim po mieście... Ale naprawdę dużo wtedy zarobiłem. To jakaś dobra wiadomość. Za te pieniądze kupiłem mojego kochanego Astona. Bezpłatne wakacje w Hiszpanii, pieniądze za wykorzystanie samochodu, dokładne umycie i wyczyszczenie go i wiele więcej... A to wszystko wyszło całkowicie przypadkowo.
Patrzyłem na lekko zarysowaną maskę. Nigdy nie dałem tego do naprawy. Nawet nie pamiętam jak to się stało, że powstała tu ta rysa, a jednak nie byłem w stanie pozwolić jej odejść. Właśnie ta rysa sprawiała, że ten samochód jest mój. Może tak też jest z ludźmi?
Czekałem pod blokiem już jakąś chwilę, jednak nie mogłem dłużej czekać. Czas był najgorszym przeciwnikiem dnia dzisiejszego...
-No wreszcie!- uśmiechnąłem się na widok Lisy wychodzącej z klatki schodowej. Gdy wróciliśmy ze szpitala zacząłem naprawdę o nią dbać i się o nią troszczyć. Dosłownie zaczęła przybierać w oczach, co jak mówił lekarz, będzie bardzo dobrym objawem. - Jak pięknie wyglądasz...- zacząłem na nią patrzeć z góry na dół. Wyglądała naprawdę olśniewająco. Blond włosy miała spięte w cudnego koczka, do którego powplatała jakieś białe kulki, a do tego założyła welon który Gabriel miał schowany dla swojej ukochanej. Przywiózł go aż z Włoch, no i pozwolił mi go pożyczyć...
-No wiem...- zaśmiała się obracając wokół własnej osi. Suknia pięknie wirowała, ale to nie suknia była najważniejsza. Teraz całą moją uwagę przyciągała sama Lisa. Była rozpromieniona i naprawdę szczęśliwa.
Wczoraj miała osiemnastkę, ale nie świętowaliśmy jej jakoś zbytnio. Przyszli znajomi, ale kobiety oglądały Dirty Dancing popijając bezalkoholowe Sex on the beach. Za to ja z chłopakami siedzieliśmy po drugiej stronie salonu popijając whisky i grając w pokera, gdzie zamiast pieniędzy, były cukierki. Wygrał Antoine, choć miał same najniżej cenione, jabłkowe cukierki. Mi udało się skończyć z jednym najbardziej cenionym- wiśniowym. Reszta została bez niczego, bo dziewczyny zaczęły im podżerać cukierki gdy ci tracili uwagę.
Podałem jej do rąk bukiecik różowych róż. Właśnie wróciłem z kwiaciarni gdzie je wybierałem, choć zleciłem ułożenie. Sam bym ich tak ładnie nie zrobił.
-Proszę.- podałem jej bukiecik, po czym otworzyłem drzwi do samochodu. Nawet pomogłem usiąść. Siedzenia były bardzo nisko, a lekki brzuszek mógł już przeszkadzać...
Mieliśmy dużo czasu by porozmawiać, przepracować wiele spraw, po tym jak wyszła ze szpitala. Mówiliśmy sobie o wszystkim, powiedziałem jej nawet o teczce, choć wiedziałem że nie powinienem. Przemilczałem jedynie fakt Martina i Oscara. Nie mogła wiedzieć, że zawarłem z nimi umowę... Ona za to powiedziała mi co stało się z Katie i Simone. Dobrze, że to zrobiła, bo chwilę później miałem pisać dla nich zaproszenia na ślub...
Ostatecznie do listy gości dorzuciliśmy Leę z chłopakiem i Komendanta. Dopiero teraz... Teraz byli wszyscy zaproszeni...
-A więc... ?
Ruszyłem samochodem włączając nawigację.
-A więc co?- zaśmiałem się widząc jej minę. Miała lekko pomarszczony nosek, wąskie oczy i lekko rozchylone usta.
-Ile będziemy tam jechać?
-Dwie i pół godziny. Wczoraj dokładnie prześwietliłaś tą trasę z miliony razy, - przewróciłem oczami podając jej telefon.- Bądź moją nawigacją...- lekko się wychyliłem by zobaczyć czy mam wolny pas żeby zjechać, po czym z piskiem opon wjechałem na niego jadąc dalej.
CZYTASZ
Miłość Nie Istnieje
Romance-Jesteśmy baaardzo pijani, nie powinniśmy robić czegoś, czego będziemy później żałowali.- odstawił butelkę na stolik, nie odrywając ode mnie oczu. -Chrzanić to. - podeszłam do niego znów łącząc nasze usta. Delikatnie złapałam jego twarz w dłonie. On...