!Jeśli ktoś nie czytał tomów dalszych Rodziny Monet (1-3.2) i nie chce spoilerów, niech nie czyta opowiadania!
Przebudziłam się w nocy, było coś koło północy, albo później.
Czułam się okropnie.
Psychicznie i fizycznie.Rozejrzałam się po pokoju.
Był w nim Will.
Nie spał, robił coś na laptopie.
Miałam nadzieję, że nie zauważył, że wstałam.Próbowałam zasnąć, ale nie mogłam.
Czułam ogromny niepokój, chociaż nie miałam pojęcia czemu.Zaczęłam bawić się palcami i przygryzać wargę policzka od środka.
Coraz ciężej było mi oddychać.
Miałam wrażenie, że mam w gardle jakąś ogromną gulę, która uniemożliwia mi oddychanie.W końcu podniosłam się do siadu i złapałam dłonią za klatkę piersiową.
Kątem oka widziałam, że Will odrazu na mnie spojrzał. Chyba nawet coś powiedział.
W oczach pojawiły mi się łzy, coraz ciężej oddychałam.
- Hej, malutka. Co się dzieje? - podszedł do mnie, po czym powtórzył - Hej, co się dzieje?
- No już, spokojnie. Jestem tutaj, oddychaj. D. Ciiiii.. No już, hej, spokojnie. Wdech i wydech. - powoli głaskał mnie po plecach.
Chwilę potrwało, zanim oddychałam normalnie, ale w końcu uregulowałam swój oddech.
- Spróbuj znowu zasnąć. Będę tutaj całą noc. Nie zostawilibyśmy cię. Dobranoc.
Chwilę jeszcze siedział przy mnie i z tego co pamiętam odszedł, dopiero wtedy, gdy był pewny, że zasnęłam.
***
Obudziłam się po ósmej.
Tym razem w sali był Vince.
Odrazu zauważył, że się obudziłam. Wstał i usiadł na krześle obok mojego łóżka.- Jak się czujesz?
- Jest okej.
- Dostaniesz na dzisiaj wypis. Pod jednym warunkiem. A mianowicie, zaczniesz chodzić regularnie na terapię. Conajmniej dwa razy w tygodniu.
- Okej, jestem w stanie to znieść, ale czemu dwa razy w tygodniu?
- Czy próba samobójcza nie jest dla ciebie wystarczającym powodem?
Wyczułam, że było to pytanie retoryczne, więc nie odpowiedziałam.
- Gdy się przebierzesz, będziemy mogli już wyjeżdżać, umyjesz się w domu.
Kiwnęłam głową i poszłam do łazienki się przebrać.
Spojrzałam w lustro, wyglądałam strasznie.
Nie licząc już całej mojej figury, pod oczami miałam bardzo, ale to bardzo widoczne wory, włosy były strasznie poczochrane.Nie patrząc już dłużej, przebrałam się i wyszłam z łazienki.
Wyszłam z braćmi ze szpitala, wróciliśmy do domu.
Will przez całą drogę pytał mnie czy jest okej, Shane rozweselał.
Weszłam do domu, chciałam pójść na górę, ale zatrzymał mnie najmilszy brat.
- Gdzie idziesz? Malutka, musisz coś zjeść.
- Ja nie..
- Bez dyskusji. - Vincent wszedł do pomieszczenia. - Teraz, pójdziesz z Willem do kuchni i zjesz obiad. Nie chcę słyszeć sprzeciwu.
![](https://img.wattpad.com/cover/342245525-288-k587520.jpg)