9

521 22 5
                                    

Pov Carol

Sobota. Dzień w którym w końcu mogłam się zabawić. Planowałam skorzystać z tego, że nie muszę się martwić czy dziewczynki będą pod dobrą opieką i tego, że znów usłyszę wykład od męża jaka to ja jestem nieodpowiedzialna i inne. Miałam już dość słuchania jego narzekań, że on nic dla siebie nie może zrobić tylko opiekować się dziećmi, gdy ja idę na imprezę. Cały dzień sprzątałam, bo nie chciałam żeby El pomyślała, że żyje w syfie.

Zajęło mi to praktycznie cały dzień, więc go skończyłam zawołałam dziewczynki do kuchni, żeby z nimi porozmawiać.

- A więc tak, jak wam już mówiłam, wychodzę dziś wieczorem, ale zadbałam żebyście były pod czujnym okiem osoby, której ufam bardziej niż waszemu ojcu.

- Mamo ale po co nam opiekunka? Znając ciebie to pewnie zdążysz wrócić zanim nawet pójdziemy spać. - powiedziała lekko zirytowana Addison, która uważała, że jest już na tyle dorosła, że nie potrzebuje nikogo.

- Wiem kochanie że tak było wcześniej, ale dziś planuję wrócić trochę później. zresztą ty i może dasz radę, ale Olivia to jeszcze mały bąbel, który nie zaśnie sam. - zaczęłam jej tłumaczyć.

- Dobra, niech ci będzie. a możemy wiedzieć kto to?

- to moja była uczennica, która zgodziła się mi pomóc. - wiedziałam, że prędzej czy później padnie to pytanie.

- A jak ma na imię? - zapytała zaciekawiona Olivia.

- El, znaczy Eileen. ale pewnie będzie wolała, żebyście mówiły do niej El - odpowiedziałam, przypominając sobie sytuację, gdy poprosiła mnie, żebym do niej tak mówiła, bo wtedy czuje się bardziej komfortowo.

Pov Eileen

Cały dzień siedziałam jak na szpilkach. Niczym nie mogłam się zająć, bo ciągle myślałam jak będzie dziś u Carol, a właściwie u jej córek. Ogarnęłam siebie oraz dom i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Mniej więcej godzinę później siedziałam już w aucie gotowa do wyjazdu.

Gdy podjechałam pod jej dom, mało co nie padłam z wrażenia. Był duży, ale nie za duży. Bardzo nowoczesny i zadbany. Idąc w stronę drzwi wejściowych moją uwagę przykuła ścieżka z doniczkami pełnymi pięknych kwiatów. Zawsze lubiłam kwiaty, ale jakoś nigdy nie miałam do nich ręki i dosyć szybko kończyły swój żywot.

Zestresowana, ale i podekscytowana jak nigdy wyciągnęłam rękę, żeby zadzwonić dzwonkiem. Po chwili drzwi się otworzyły, a ja ujrzałam moją nauczycielkę. Wyglądała obłędnie dzięki trochę mocniejszemu niż zazwyczaj makijażowi. Pomijając fakt, że była w szlafroku. Nie wiem ile jej się przyglądałam, natomiast chwile to musiało trwać, bo z transu wyrwało mnie jej chrząknięcie i śmiech.

- To wchodzisz czy nie? - zapytała śmiejąc się, przy czym pokazując szereg białych zębów.

- Tak tak, już

- Okey, więc tak tutaj jest kuchnia i zaraz naprzeciwko salon. Pokoje dziewczynek są na górze, więc jak coś to musisz do nich krzyczeć haha - zaczęła mnie oprowadzać, lecz ja byłam zbyt skupiona na niej, żeby skupić się na tym co do mnie mówi. Jej jak zawsze proste włosy, dziś były były starannie ułożone tak, że każdy jej ruch sprawiał, że delikatnie falowały. Jej makijaż idealnie podkreślał jej błękitne jak ocean oczy, a usta miała pomalowane malinową pomadką.

- Dziewczynki! Chodźcie na chwile. - podniosła swój głos i rzeczywiście trzeba do nich krzyczeć

Po chwili zeszły dwie dziewczynki, które na pierwszy rzut oka były bardzo podobne do agi.

fuck it, i love youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz