Jeździłyśmy po okolicy i śpiewałyśmy losowe piosenki z playlisty Eileen. Nagle nastała cisza i było słychać tylko nasze oddechy. Pomimo, że między nami była całkiem spora różnica wieku znałam każdą puszczoną piosenkę za co kilka razy dostałam pochwałę od dziewczyny.
- To co teraz robimy? - zapytałam przerywając ciszę między nami i zaparkowałam auto na obrzeżach miasta.
- A na co masz ochotę? - spojrzałam na El i od razu zwróciłam uwagę na ten jej zadziorny uśmieszek i źrenice, które w tym świetle zlały się z jej tęczówkami tworząc idealnie czarny kolor.
- To może powiesz co się stało na tej imprezie? - wiedziałam, że nie powie mi tego sama i będę musiała to od niej wyciągnąć.
- Musisz psuć klimat? - wywróciła oczami na wspomnienie z imprezy.
- Nie chcę mówić teraz i w takich warunkach, jeżeli stwierdzę że jestem gotowa Ci powiedzieć, to Ci powiem kochanie - patrzyła mi prosto w oczy, po czym delikatnie się uśmiechnęła.
- Dobrze, na razie nie będę naciskać - odwzajemniłam uśmiech, po czym spojrzałam prosto w jej czarne oczy i próbowałam z nich wyczytać cokolwiek, niestety z marnym skutkiem. Po chwili wpatrywania się w jej oczy, zdałam sobie sprawę, że El co jakiś czas spogląda na moje usta.
- Chyba Ci oddam ten garnitur - powiedziałam i zlustrowałam ją wzrokiem.
Uwielbiałam się jej przyglądać, zdążyłam też zauważyć, że ona również to lubi i czerpie z tego satysfakcję, gdy nie mogę oderwać od niej wzroku.
Jasne szpilki, w których jej nogi wyglądały obłędnie. Spodnie, które były idealnie opięte na jej udach. Bluzka, która zostawiała wiele dla wyobraźni, ale jednak była przyzwoita. Marynarka, która idealnie tworzyła całość garnituru. Złote naszyjniki, które podkreślały jej dekolt i szyję. Blond włosy, z których powstały delikatnie podkręcone fale opadały na jej ramiona. Makijaż, którym nie próbowała ukryć piękna, a jedyne je podkreślić. Te oczy, które potrafiły pokazać wszystko, a zarazem nic.
Nie poznaje samej siebie. Nie rozumiem samej siebie. Nie jest pierwszą kobietą, o której mówię, że jest piękna. Ale poprzednie, a ona to jak niebo a ziemia. Każda kobieta z którą się spotkałam przed wyjściem za mąż, nigdy nie imponowała mi aż tak jak Eileen. Każda była taka sama, której zależało tylko na seksie. A między mną a Eileen jest jakaś więź, tak jakby los chciał, żebym to ja dostała jej grupę, żebym to ja ją uczyła i mogła na nią patrzeć codziennie. Jakbym to ja miała być dla niej w gorszych i lepszych chwilach. Żebym to ja ją zauważyła w tłumie.
- Pamiętasz co mówiłaś rano? - zapytała mrużąc delikatnie oczy, a jej wzrok wręcz wypalał we mnie dziurę.
- Co konkretnie? - gdy patrzyła na mnie tym wzrokiem poczułam się zawstydzona, a nigdy wcześniej przy nikim się nie rumieniłam, jednak przy niej zdarzało się częściej, jak i w tej chwili.
Eileen przybliżyła się do mnie, zakładając mi pasemko włosów za ucho, a ja czułam, że moje ciało odmawia mi posłuszeństwa i przymknęłam oczy. Po chwili poczułam jej ciepły oddech na policzku i prosto do ucha szepnęła
- Że mam ściągnąć szybko ten garnitur, zanim go ze mnie zerwiesz - jej szept był tak aksamitny i tak przyjemny, że jedyne co byłam w stanie zrobić, to cicho jęknąć.
Gdy chciałam ją delikatnie od siebie odsunąć, aby spojrzeć jej w oczy poczułam jej gorący język którym przejechała po moim uchu. Następnie jej usta zeszły niżej na szyję i zostawiała powolne i mokre całusy, a ja odchyliłam głowę na bok robiąc jej miejsce na dalsze przyjemności i wypuściłam z siebie głośno powietrze. W tej chwili mogłam zaciągnąć się jej pięknym perfumami, które pobudzały każdy mój zmysł i wariowałam za każdym razem gdy je czułam.
CZYTASZ
fuck it, i love you
Romance- you're unbelievable. dziękuję ci bardzo za to i w sumie za wszytsko. - dodała z uśmiechem ale i z łzami w oczach. - wszytsko okey? czemu pani płacze? powiedziałam coś nie tak? - standardowo w mojej głowie zaczęły pojawiać się pytania, na które ni...