Rozdział 27

477 31 8
                                    

*Samanta*
- Nie słyszałeś co kazała Ci zrobić?! - Usłyszałam znajomy zachrypiały głos, a po chwili Brian odciągnął odemnie Oliviera.

Mocno nim szarpnął, jednocześnie wypychając go na zewnątrz.

- Wszystko w porządku? - Spytał mnie, na co lekko pokiwałam główką.
W tym momencie uratował mi życie ale co on tak właściwie tu robił? Myślałam, że po wczoraj nie zobaczę go do puki sama nie zrobię pierwszego kroku.

- Jeszcze raz spróbuj ją chociaż dotknąć, a obiecuje Ci że pożałujesz! - Warknął, a Olivier bez słowa wyszedł i ruszył w kierunku furtki.

Spojrzałam na Briana, który również uważnie mnie lustrował. Mogłabym się wpatrywać w piwną otchłań bez reszty ale już dobrze wiedziałam czym to skutkuje.

- Napijesz się czegoś? - Spytałam zamykając drzwi.

- Nie, właściwie to chciałem pogadać. - Rzucił po chwili, a ja zrobiłam głośny wdech i znów na niego spojrzałam.

Dalej nie dał mi czasu ale czy ja go jeszcze potrzebowałam? Sama obecność Briana sprawiała, że w moim brzuchu zaczynały się przepoczwazac miliony motyli. Jedno brązowe spojrzenie, potrafiło mnie rozwalić od podstaw w ciągu kilku sekund. Nie potrafiłam się dłużej sama oszukiwać.

- W takim razie chodźmy do mnie. - Lekko się uśmiechnęłam i ruszyłam na górę, a Brian krok w krok za mną.

Rozsiadłam się na łóżku, a ciemnowłosy zajął miejsce przy biurku, obracając obrotowe krzesło w moją stronę.

- Samanta, wytłumacz mi o co chodzi z Tobą i Olivierem.

Spodziewałam się usłyszeć coś czułego, coś co sprawi, że rzucę się na niego i bez reszty zatracę w umięśnionym ciele, a on po prostu spytał o Oliviera.

- Dlaczego pytasz o coś tak głupiego? - Zmrużyłam brew i zdziwiona mu się zaczęłam przyglądać, chociaż bardziej niż zdziwiona, byłam rozczarowana.

- Widziałem was wczoraj jak się calowaliscie, a dzisiaj widzę jak o mało nie robi Ci krzywdy. Nic nie rozumiem.

Ja się całowalam z Olivierem? Czy właśnie trafiłam na kolejnego ślepego człowieka?

- Brian, czy ty jesteś poważny? To Ty sypiasz z Rose, a ja nie jestem tobą! - Rzuciłam z wyrzutem i oczywiście znów musiałam sobie to wszystko przypomnieć.

- Samanta, to nie było tak. Nie chciałem się z nią przespać ale musiałem.

W tym momencie parknelam śmiechem. Jak on w ogóle mógł coś takiego mówić. Nie dość, że wpiera mi jakieś dziwne relacje z Olivierem, to jeszcze zupełnie nic nie robi sobie z tego, że przespał się z Rose.

- Akurat! Nie wyglądało na to żebyś był tam zakneblowany! - Rzuciłam ze slyszalną kpiną.

Fakt, takie zachowanie nie było w moim stylu ale wiedziałam, że nie pozwolę zrzucić na siebie całej winy.

- Samanta, proszę Cię daj sobie coś wytłumaczyć.

- No proszę. Ciekawe czy czymś jeszcze mnie zaskoczysz. - Przewróciłam oczami.

- Sam, widziałem Cie z nim wczoraj i to nie dawało mi spokoju. Nie chce Cie atakować ale jestem pewny tego, że to byłaś napewno ty i napewno on.

Zaraz, czy on mówi o tym ataku ust Oliviera na moje?

- Mogłeś się przyjrzeć uważniej, bo po chwili go odepchnęłam i właśnie dlatego dziś powstała taka sytuacja. To skoro moją sytuację juz wyjasnilismy, ciekawe jak Ty wyjaśnisz mi swoją z Rose? - Założyłam ręce na piersi, podejrzliwie mu się przyglądając.

Moim zdaniem, nic nie mogło tego wytłumaczyć. Nic.

- Sam, nie da się ale to nie było nic ważnego, rozumiesz? - Spytał wstając z miejsca i siadając obok mnie.

- No właśnie nie mogę zrozumieć. - Rzuciłam próbując nie przejmować się jego tak bliską obecnością.

Brian chwycił moje dłonie, a ja automatycznie spojrzałam mu w oczy i nie wiem dlaczego ale tym razem nie potrafiłam już w nich znaleźć tego co przedtem. Z każdą chwilą pogrążał się coraz bardziej, a ja choć chciałam nie potrafiłam mu od tak wybaczyć.

- Samanta, powiedziałem Ci wczoraj, że nigdy nie będę myślał o żadnej innej dziewczynie w ten sposób co o Tobie. Żadna nie była tak wyjątkowa jak Ty. Rozumiesz już?! - Spytał jeszcze intensywniej mi się przyglądając.

Zamknęłam oczy i wzięłam głośny, uspokajający wdech ale nawet to nie pomogło.

- Skoro jestem wyjątkowa, to czemu wtedy widziałam Cie z Rose? Brian to nie ma sensu... - Rzuciłam wypuszczając głośno powietrze.

Sama do końca nie wiem jak się na to zdobyłam i nie chciałam żeby to się tak skończyło ale innego wyjścia niestety nie widziałam. To było bez sensu i na dodatek tak cholernie bolało. Gdyby tylko mógł mi to jakoś sensownie wytłumaczyć.

- Sam, nie mów tak. Daj mi szansę, ostatnią szansę. - Rzucił opierając czoło, o moje.

Zrobił to samo co kiedyś działało na mnie w nie wyjaśniony sposób, cały czas to robił ale razem z jego przygodą z Rose wszystko znikło. Nie potrafiłam znów zaufać temu człowiekowi.

- Brian, dałam Ci już szansę, której wcale nie powinieneś dostać. Po prostu to skończmy. - Powiedziałam spokojnie i poczułam jak moje oczy stają się wilgotne.

- Wiem, że trudno Ci jest mi wybaczyć ale nie kończ tego, nie teraz. Udowodnie Ci, że może być jak dawniej. Proszę, Sam. - Złapał moją dłoń i przyłożył sobie do serca, na co aż miałam ochotę go po prostu przytulić ale wiedziałam, że nie mogę.
Nie mogłam go już dotknąć, pocałować, przytulic ani nic innego. Musiałam się od niego uwolnić zanim po raz kolejny mnie skrzywdzi. Nie chciałam ale musiałam...

- Brian, przestań! - Rzuciłam odsuwajac się od niego.

Spojrzał na mnie i dopiero teraz zauważyłam, że jego oczy również stały się wilgotne, a na dodatek kolor piwny zamienił się w czekoladowy brąz. Poczułam jak kłuje mnie serce, nie chciałam żeby cierpiał. Nie przeze mnie.

- Samanta, daj mi szansę. Proszę! - Wstał zaraz za mną, po raz kolejny łapiąc moją dłoń.

Spojrzałam na niego i mocno zagryzłam wargę powstrzymując łzy. Brian idioto nawet nie wiesz jakbym chciała...

- Skąd mam wiedzieć, że po raz kolejny mnie nie zawiedziesz? - Spytałam biorąc głośny wdech.

- Bo chyba Cie kocham.

Skierowałam wzrok na niego, a moje oczy zrobiły się tak wielkie jak nigdy, ale to prze nigdy w życiu.
Czy to naprawdę się działo?
Czy te słowa naprawdę powiedział Brian?
Czy ja przypadkiem właśnie nie śniłam?
O mój Boże!

You are mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz