Rozdział 34

384 28 5
                                    

- Jesteś gotowa? - Wymruczał mi seksownie do ucha, a ja w odpowiedzi nieśmiało pokiwałam głową.

To chyba był ten czas, chociaż nie do końca wiedziałam na co się właśnie pisze. W sumie to nie wiedziałam nic pozatym, że chcę aby ten mężczyzna już zawsze przy mnie był.
Ku mojemu zdziwieniu Brian szeroko się uśmiechnął i wspiął się z powrotem wyżej, czestujac moje usta delikatnym pocałunkiem. Po chwili odsunął się na bok i zadowolony, zaczął mi się przyglądać.
Zmarszczyłam brew i spojrzałam na niego pytajaco. To na co ja się tak właściwie zgodziłam?

- A-ale, p- przecież?

- Mówiłaś, że potrzebujesz czasu więc poczekam. - Odparł jeszcze szerzej się szczerząc.

W tym momencie zaskoczył mnie jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. Chociaż musze przyznać, że pozytywnie. Myślałam, że mu na tym zależy i myślałam, że jeśli się nie zgodzę to mnie zostawi. Nie wiem dlaczego ale cały czas czułam się o niego zazdrosna, bo byłam gorsza od innych z którymi wcześniej się spotykał.

- Coś się stało? - Spytał wybijając mnie z rozmyśleń i wtopił nos w moje włosy.

- Z iloma kobietami spałeś? - Wymamrotałam cichutko.

Brian odsunął się odemnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Co dziwne, był poważny jak nigdy.

- Samanta jakie to ma znaczenie?

- Bo ja Ci nie umiem dać tego co one, a jak już chce to ty tego nie chcesz. - Spusciłam głowę w dół aby uniknąć natretnego spojrzenia.

Wydaje mi się, że po raz pierwszy w życiu powiedziałam mu to co naprawdę myślę. Czułam się gorsza i bałam się, że go przez to stracę. Co mogłam innego zrobić?

- Inne dziewczyny były zabawkami na noc, a następnego dnia udawałem, że ich nie znam. Po prostu ich nie szanowałem, a Ciebie kocham i nie chcę Cię skrzywdzić ani tymbardziej do czegoś zmuszać. Rozumiesz? - Ułożył dłonie na moich ramionach i ponownie zmierzył mnie wzrokiem.

Lekko się uśmiechnęłam i pocałowałam go w czoło, na co jego kąciki również się uniosły.

- Wiesz, chyba muszę Ci coś powiedzieć. - Rzuciłam z powrotem nabierając powagi.

- Masz mine jakby stał za mną facet z nożem. - Brian szeroko się uśmiechnął, a ja chwilę utrzymywałam powagę aby on tez jej nabrał.

- No słucham? - Pospieszył mnie.

W tym momencie lekko się uchmiechnęłam i wpiłam się w jego usta, wkładając dłoń w jego włosy, które lekko pociągałam. Zauważyłam, że przyspiesza tempa ale ja cały czas trzymałam swoje, przez co nasze języki nie mogły się zgrać. Tym samym zmusiłam go do wyrównania ze mną kroku, tak też zrobił. Po chwili wygłupów swoimi językami, nareszcie szły w równym tempie. Tym razem nie tańczyły ze sobą,a skakały z radości. Jeśli można to tak nazwać. Ten pocałunek powinien przejść do historii i mógłby się nie kończyć gdyby nie to, że powoli zaczynało brakować mi powietrza. Oderwalam się od Briana i delikatnie ucalowałam jego policzek. Miałam ochotę wycalowac go całego i tym samym oznaczyć każdy jego milimetr, aby inne trzymały się z daleka. Po chwili przesunęłam się do niego bliżej i wtuliłam w jego umięśnione ciało.

- Też Cie kocham. - Wyszeptałam mu do ucha, a on jeszcze mocniej mnie objął.

Nie mogłam się już sama oszukiwać, bez niego nawet oddychanie nie miało sensu, a co dopiero jedzenie, czy inne sprawy przyziemne. Był dla mnie jak inna planeta, gdzie nie liczyło się nic poza mną i nim. Był jak papieros, który mnie uspokaja i jak wino, którym mogłabym się co wieczór upijać. Był cudowny i przedewszystkim mój, i tylko mój.

- Nawet nie wiesz, jak nie mogłem się doczekać tych słów z twoich ust. - Rzucił mocno mnie obejmując ale nawet tak, wiedziałam że się uśmiecha.

Chwilę jeszcze się przytulaliśmy, aż Brian nie oczekiwanie wstał i wbiegł do kuchni, a po chwili wrócił z ogromnym talerzem sushi. Nie wiem skąd to wiedział ale była to moja ulubiona potrawa i mogłabym ją jeść, i jeść w kółko.

- Skąd wiedziałeś? - Spytałam szeroko się uśmiechając, jednak ciemnowłosy w odpowiedzi zmarszczył brew.

- Ale o czym? - Spytał zdziwiony.

- No, że kocham sushi.

- Z nikąd. - Wzruszył ramionami - nie wiedziałem.

Szeroko się uśmiechnęłam ale mój apetyt był zbyt wielki abym mogła się skupić na rozmowie. Szybko wzięłam talerz i zaczęłam zajadać swoje ukochane danie. Kiedy zjadłam Brian po raz kolejny wyciągnął mnie z domu i ruszyliśmy w głąb pobliskiego lasku, aż w końcu zatrzymaliśmy się po środku.

- Czemu nie idziemy dalej? - Zmarszczyłam brwi i spojrzałam podejrzliwie na ciemnowłosego.

Przecież to nie było normalne, że zatrzymaliśmy się w środku lasu.
Zamiast tego, Brian widząc moją mine zaczął się głośno śmiać, a ja nadal nie wiedziałam o co chodzi.

- Spójrz w górę. - Rzucił rozbawiony, a ja zrobiłam to co kazał.

Tuż nad nami znajdował się drewniany domek na drzewie.

- To urocze ale przecież nie ma drabinki żeby się do niego dostać. - Rzuciłam po chwili przemyśleń ale ciemnowlosy wcale nie wyglądał tak jakby był to dla niego problem.

Na swoje słowa nie uzyskałam odpowiedzi, a Brian znikł z mojego pola widzenia, szybciej niż małpa wspinając się po drzewie. Zaczęłam się głośno śmiać widząc jak zacięcie wspina się coraz wyżej.

- Brawo ale ja tak nie zrobię! - Rzuciłam nadal rozbawiona i w tym samym momencie z domku na drzewie spadła zwinieta drabinka.

- Chodź, zanim się sciemni.

Tak jak kazał weszłam na samą górę, a kiedy już tam byłam domek wydawał się być znacznie większy. Przeszłam przez małe drzwiczki, a moim oczom ukazała się sofa, stolik, a na nim dwie lampki i szampan. Szeroko się uśmiechnęłam i rzuciłam w ramiona mojego ukochanego, co on również się uśmiechając odwzajemnil.

- Nie wierzę, że to wszystko dla mnie robisz. - Jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.

- To sama przyjemność skarbie. - Cmoknął mnie w czoło i razem usiedliśmy na kanapie.

Chciałam zająć miejsce obok ale Brian skutecznie mnie pociągnął, tym samym powodując że usiadłam na jego kolanach. Po chwili dał mi do rąk lampkę wypełnioną bulgoczącym napojem. Jak ja go kocham.

- Za nas! - Stuknął swoim kieliszkiem w mój.

- Za nas. - Powtórzyłam nieco ciszej jego słowa i upiłam łyk szampana.

You are mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz