Rozdział 18

572 31 8
                                    

Witajcie, chce tylko powiedzieć ze rozdział bardzo przewijany, mniej dialogów itp. Ale od następnego zacznie się już to, na co tyle czekałam aby się z wami podzielić. :)

*Samanta*
W ramach wagarów razem z Brianem pojechaliśmy nad jeziorko. Właściwie od 3 dni codziennie urządzamy sobie wagary. Zaraz wystawienie ocen więc tym samym jest czas popraw, a nasza dwójka ma czas odpoczynku. Właściwie sama nie wiem dlaczego w ogóle się na to zgadzam ale lubię jego towarzystwo i wredny charakter, który ostatnio bardziej mnie bawi niż złości.
Pierwszy dzień spędziliśmy nad jeziorkiem, w drugi dzień który zaproponował Brian udaliśmy się na festyn do pobliskiej wsi, a wczoraj, czyli trzeciego dnia byliśmy w wesołym miasteczku. Muszę przyznać, że tym bardziej go poznaje, tym wydaje się być lepszym człowiekiem. Zdarza mu się nawet być miłym i poskromić wredny język, a nawet powiedziałabym że naprawdę potrafi być romantyczny i czuły. Udało mi się poznać Briana, który podrywa każdą laskę w krótkiej spódnicy ale poznałam też tego który ma marzenia, uczucia i dobre serce.

Rano od razu po przebudzeniu wzięłam szybki prysznic i ubrałam krótkie spodenki oraz bluzkę na ramiączkach. Musze przyznać, że robiło się coraz cieplej, co w gruncie rzeczy wychodziło na dobre.
Kiedy rozpuściłam włosy i nałożyłam lekki makijaż zbiegłam na dół aby zjeść śniadanie. Rodzice w weekend mieli z powrotem wracać ale ja chyba byłam zbyt zajęta Brianem niż tym co robią i kiedy znów wyjadą. Właściwie to i tak cały czas byli za granicą, a ciemnowłosy był przy mnie non stop, to też sprawiało że stawiałam go miejsce wyżej niż rodziców.
Chwyciłam w rękę słodką bułkę i już szłam do wyjścia gdy usłyszałam za sobą znajomy głos.

- Skarbie, twoi rodzice za kilka dni wyjeżdżają, może być zjadła z nami choć raz śniadanie? - Spytała babcia, na co zwróciłam się w jej kierunku.

Faktycznie, od początku tygodnia ani razu nie zjadłam żadnego posiłku z rodziną. Śniadania i obiady jadłam razem z Brianem, a wieczorem byłam tak zmęczona, że nie miałam sił zjeść kolacji, a tymbardziej jej przygotować.

- Dzisiaj się spieszę ale jutro obiecuję z wami zjeść. - Lekko się uśmiechnęłam i juz miałam wyjść ale jeszcze na chwilę zawróciłam i na pożegnanie ucałowałam policzek starszej kobiety.

Nie czekając na jej reakcje szybko ruszyłam w stronę wyjścia, w końcu przed domem czekał na mnie Brian. Właściwie to nie miałam pewności czy tam jest ale ostatnio robił to dzień w dzień wiec przypuszczam, że dziś również.

- Nie spiesz się tak, bo zabijesz się zanim dotrzesz do swojego chłopaka!

Zdziwiona obrociłam się w stronę schodów i ujrzałam mojego brata, który wrednie się do mnie uśmiechnął, po tym jak zrobił nacisk na słowo chłopak.
Byłam pewna, że rodzice to usłyszeli ale właściwie co ich to interesowało i tak ich nigdy nie było.

- Brian to mój kolega, a pozatym to nie twój interes! - Warknęłam i obrociłam się na pięcie z powrotem w kierunku drzwi.

- To nie mój interes, a mój dobry i puki co sprawny wzrok. - Zakpił rozbawiony, na co ja wystawilam w jego stronę środkowego palca i mocno trzasłam drzwiami.

Kiedy stałam juz na zewnątrz wzięłam głęboki wdech i przewróciłam oczami, a zaraz potem zobaczyłam znajomy samochód na co moją twarz przyzdobił uśmiech.
Szybko wsiadłam do czerwonego potwora i ucałowałam policzek Briana.
Właściwie od kilku dni przyzwyczaiłam się do takich gestów między nami, tak samo jak przyzwyczaiłam się do jego obecności i humoru.

- Co tak długo? - Spytał z uśmiechem, a na to pytanie moja mina zrzędła.

- Babcia jak zwykle ma jakiś problem, rodzice jak zwykle znikają, a mój brat jak zwykle musi sobie z kogoś pokpić. - Przewróciłam oczami i spojrzałam na Briana, od którego liczyłam na słowo wsparcia, zamiast tego on był zapatrzony w moje pół nagie nogi.

You are mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz