Rozdział 33

418 25 6
                                    

*Samanta*
Z samego ranka szybko podniosłam się z łóżka i wyciągnełam z szafy małą walizkę. W końcu jechaliśmy na noc i nigdy nie mogłam być pewna, co do planów Briana. Uśmiechnięta szybko się przygotowałam i czekałam na ławce przed domkiem na mojego ciemnowłosego. Teraz juz oficjalnie mojego. Kiedy usłyszałam dźwięk klaksona od razu wbiegłam wprost do czerwonego samochodu, witając się czułym pocałunkiem z jego kierowcą.

- Wyglądasz niesamowicie! - Rzucił entuzjastycznie, na co ja jedynie nieśmiało się uśmiechnęłam.

- Ty też, jak zawsze. - Dodałam po chwili i w ten sam sposób zasłużyłam na kolejnego buziaka.

Chwilę jeszcze się wyglupialismy i w końcu ruszyliśmy w stronę domku. Co chwila spoglądałam na Briana i nie mogłam uwierzyć w to, co myślałam o nim gdy go poznałam. Wtedy był zamknięty w sobie, złośliwy, wiecznie obrażony i zachowywał się jak rozpieszczony dupek, a teraz? Teraz był całkiem innym człowiekiem, był sobą. Zawsze szeroko uśmiechnięty, rozgadany, czuły, romantyczny i troskliwy. Był moim własnym, idealnym światem, odskocznią od wszystkiego i wszystkich. Był mój, po prostu mój!

- Księżniczko, jesteśmy. - Rzucił Brian, tym samym wyciągając mnie z wspominek.

Wyjrzałam przez okno i zauważyłam, że faktycznie byliśmy już na miejscu. Nawet nie wiem jak to sie stało, że tym razem tak szybko minęła mi podróż. Od razu wysiadłam z samochodu i gdy tylko Brian zdążył zrobić to samo, zawiesiłam mu się na szyi.

- Nie mogę się doczekać. - Uśmiechnęłam się promiennie i po raz kolejny czule go pocałowałam.

Uwielbiałam to robić, uwielbiałam czuć, że te usta, jak i całe ciało należy do mnie. Chociaż nie do końca dochodziły do mnie zdarzenia z kilku ostatnich dni.

- Chodź, chce Ci coś pokazać. - Chwycił moją dłoń i nie czekając na odpowiedź zaczął mnie ciągnąć w głąb lasku.

- Ale zostawiłam w samochodzie torbę i telefon. - Rzuciłam zdziwiona ale to nie było odpowiednim argumentem, ponieważ Brian jak to Brian, nawet przez moment nie zrobił nic w kierunku zatrzymania się.

- Później ją weźmiemy. - Uśmiechnął się i zaczął iść nieco szybciej, powodując że żeby zanim nadążyć musiałam biec.

To też robiłam, a gdy się zatrzymaliśmy zauważyłam, że jesteśmy na małej plaży przy jeziorku. Brian obdarzył mnie swoim spojrzeniem, dając mi do zrozumienia, że to nie koniec atrakcji i faktycznie. Przy samym brzegu wody, znajdował się idealnie udekorowany i wystawiony po brzegi koc piknikowy. Dosłownie tak jakby Brian wiedział, że nie zdążę w domu nic zjeść. On to jednak miał wyczucie czasu.

- Zaplanowales to, prawda? - Spojrzałam na niego podejrzliwie, a w odpowiedzi piwne tęczówki, zaczęły się jeszcze bardziej błyszczeć.

Teraz juz miałam pewność, że jest o wiele więcej zaplanowanych rzeczy, niż piknik.

- Wiesz, że Cię Kocham. - Ucalował mój policzek i chwycił moją dłoń, ciągnąc mnie w stronę koca.

Razem usiedliśmy obok siebie, a ja gdy tylko zauważyłam na kocu sushi, nie wytrzymałam. Od razu rzuciłam się na moją ulubioną potrawę, zapominając o dosłownie wszystkim pozostałym, łącznie z Brianem.

- Spokojnie. - Rzucił rozbawiony, przypominając mi o sobie.

Miałam pełne usta wiec leciutko się uśmiechnęłam i wymruczałam coś, co miało oznaczać "jasne".

Kiedy już zjedliśmy ruszyliśmy na spacer w okół jeziora. Właściwie to widziałam pełno takich spacerów w filmach ale na żywo są zdecydowanie lepsze. Dłoń Briana mocno oplatała moją, a gdy chłopak pociągnął mnie w swoją stronę wystawilam wargi oczekując na zetchnięcie się naszych ust. Jednak chyba naogladalam się za dużo romansideł, bo Brian szybkim ruchem podniósł mnie na ręce i zanurzył nasze ciała w lodowatej wodzie.

- Przestań! Będę chora! - Warknęłam próbując się wyrwać ale to jak zawsze było bez sensu.

Byłam cała zanurzona w lodowatej wodzie, a moje zęby same klekotały z zimna ale przecież Brian nie mógł na tym skończyć i po chwili zanurzył nas, łącznie z głowami. Kiedy tylko się wynurzyłam, spojrzałam na niego chcąc go zabić ale zamiast tego zapatrzyłam się w iskierki, które dosłownie tańczyły na piwnych teczowkach.

- Sam, kocham Cię. - Wymruczał, kładąc dłoń na moim policzku.

Oparłam ciężar głowy na jego ręce, a on w tym samym momencie wpił się w moje usta. Nagle zrobiło mi się gorąco, a po moim ciele przeszedł już dobrze mi znany dreszcz. Nasze języki jak zawsze dogadywaly się ze sobą idealnie. Nie było ani za szybko, ani za wolno, a w sam raz. Mimowolnie owinęłam Briana nogami w pasie i zaczęliśmy się jeszcze namiętniej całować. Chciałam aby robił to wiecznie i nigdy, ale to prze nigdy nie przestawał. Brian delikatnie chwycił zębami moją dolną wargę i ruszył w stronę wyjścia z jeziora. Wiedziałam do czego to zmierza ale nie opierałam się. W końcu jeśli coś by mi się nie spodobało to ciemnowlosy natychmiast by przestał.
Po chwili, w której wciąż pieściliśmy swoje podniebienia, dotarliśmy do domku. Brian wszedł na schody i już po chwili znaleźliśmy się w wielkiej sypialni. Mój mężczyzna położył mnie na łóżku i wsunął się na mnie tak samo jak wczoraj, pieszcząc moją szyję pocałunkami. Było mi tak przyjemnie, że ciągle musiałam tłumić jęki, które nachodziły mi język. Moje tętno niesamowicie przyspieszyło, a oddech stał się nieregularny, jak nigdy. Brian spojrzał na mnie i delikatnie zsunął się z pocałunkami na wysokość mojego dekoltu. Wiedziałam, że próbuje wyczytać moją reakcje i, że boi się tak samo jak ja, co w jakiś sposób mnie uspokajało. Całkiem zapomniałam o tym, że jesteśmy cali mokrzy, a moja uwaga skupiała się na tym co robi chłopak. Musze przyznać, że w tej chwili był naprawdę nieziemsko seksowny, chociaż jeszcze nie do końca miałam pojęcie jak mam to interpretować.

You are mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz