Chapter 27

1.7K 40 0
                                    

Kiedy zbliżała się osiemnasta, William zniknął w swoim pokoju. Ja szybko otworzyłam szafę i wyciągnęłam prezent dla niego, a potem szukałam sukienki. Postawiłam na elegancką, czarną i długą. Seksowny dekolt oraz wycięcie od prawego uda w dół. Włosy spięłam w koka i dodałam kolczyki. Ubrałam eleganckie szpilki i byłam gotowa.

Wyszłam z pokoju i podeszłam do schodów. William już czekał na dole w czarnym garniturze z białą koszulą, zapiętą tylko do połowy. Na stopach miał lakierowane buty, a włosy zmoczył i pięknie się mu kręciły, seksownie opadając na oczy.

Zeszłam powoli w dół i wyciągnął ku mnie dłoń. Podałam mu, a on się ukłonił i poczułam miękkie wargi, składające pocałunek na skórze.

Wyprostował się i spojrzał mi w oczy.

– Wyglądasz przepięknie.

– Dziękuje, ty również– odpowiedziałam.

Przez drzwi do domu wszedł jeden z ochroniarzy, jakiś nowy blondasek. Trzymał w ręku kopertę.

– To do pani Sawyer– powiedział, podając mi przejrzystą kopertę.

Zero nadawcy, zero odbiory. Dziwne.

Poszłam z Williamem do jadalni, rzucając list na blat. Teraz jestem zbyt podjarana, by martwić się listami.

Stół był zastawiony paroma daniami, do tego kieliszki od szampana oraz dwie czerwone świecie na środku.

Will jak prawdziwy dżentelmen, odsunął mi krzesło, a potem dosunął do stołu. Zabraliśmy się do jedzenia, a w tle leciały cicho piosenki z radia. Cieszyliśmy się własnym towarzystwem, momentami zerkając na siebie.

Po pysznym posiłku, przyszedł czas na prezent.

– Proszę– podałam mu przez stół. Chciałam zobaczyć jego reakcję.

Kiedy odpakowywał upominek, nalałam szampana w kieliszki. Bacznie obserwowałam aż jego uśmiech stał się zaskoczony.

– Ty przebiegła lisico– zaśmiał się i wyjął zegarek z granatowego pudełka.

Roześmiałam się i patrzyłam jak nakłada złotego rolexa, a odkłada stary zegarek.

W tamtym tygodniu wybrałam się z nim na zakupy. Pod pretekstem prezentu dla ojca, szukałam zegarka. Pamiętam jak patrzył na ten jedyny, jakby go zahipnotyzowało. Dokładnie tego samego wskazał, jako prezent dla taty.

– Podoba się?– zapytałam.

Wstał od stołu i podszedł do mnie. Ujął moją twarz i złożył namiętny pocałunek.

– Ja też coś mam dla ciebie– rzekł i pomógł mi wstać.

– Już dałeś mi wystarczająco– uśmiechnęłam się.

– Zamknij oczy i odwróć się– poprosił.

Zrobiłam jak powiedział i czułam zimnego na szyi.

– Gotowe– powiedział i otworzyłam oczy.

Spojrzałam w dół i chwyciłam zielone oczko na złotym i drobnym łańcuszku. Z uśmiechem odwróciłam się do niego i nie mogłam przestać się szczerzyć.

– Zatańczymy?– zaproponował.

– Oczywiście– odparłam i zrobił głośniej.

Potem chwycił mnie za rękę i porwał mnie do tańca na parę piosenek. Nigdy w życiu nie przypuszczałabym, że mogę mieć tak piękne święta.

Po tańcach, postanowiliśmy coś zjeść i zadzwoniłam do Vicky. Oboje złożyliśmy jej życzenia i bardzo się z nich ucieszyła.

– Ale się najadłem– westchnął.

– Marzę tylko o kąpieli i łóżku– mruknęłam.

– Więc widzimy się na górze– powiedział i mrugnął do mnie oczkiem.

Uśmiechnęłam się i wstałam. Zaciekawiona podeszłam do blatu i obejrzałam kopertę. Była starannie zaklejona ale nie było nic na niej napisane. Wyciągnęłam nóż i przecięłam ją. Ze środka wypadła kartka. Schyliłam się po nią i zamarłam w bezruchu. Dużymi i kolorowymi literami, było napisane: WIDZIAŁEM WAS. ZOSTANIESZ SAMA JAK JA.

Moja dolna warga zaczęła drżeć, a serce przyspieszyło, gdy telefon zaczął dzwonić. Natychmiast w oczach pojawiły mi się łzy i powoli podeszłam do stołu. Zobaczyłam nieznany numer.

To tylko przypadek, to nie on...

Podniosłam telefon i odebrałam.

– Witaj– odezwał się znajomy, zachrypnięty głos. Serce zabiło za mocno i poczułam ukłucie w klatce. Łzy wypłynęły mi z oczu, a ja starałam się trzymać w ryzach.

– Czego chcesz?– zapytałam, drżącym głosem.

– Nic wielkiego, tylko zemsty– usłyszałam parsknięcie w słuchawce.

Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, nie byłam w stanie usiąść.

– Odbiorę ci tego fagasa, bo chyba to na nim zależy ci najbardziej– rzekł.

– Zostaw mnie w spokoju albo i ciebie zabiję– zagroziłam i poczułam słony smak na ustach.

Zaśmiał się.

– Dwa jebane lata to planowałem!– krzyknął.– Spodziewaj się mnie wkrótce– usłyszałam pikanie w słuchawce.

Żałosny jęk wydarł się z mojego gardła i odłożyłam telefon. Kartkę złożyłam i schowałam w stanik. William nie może tego widzieć, wpadnie w furię...

Ale tego właśnie chce Bill, chce go zabić. Cholera, dlaczego musiał zniszczyć tak piękny wieczór?

Jedyne wyjście jakie mam to...

Zrobiło mi się nagle gorąco i słabo. Złapałam się za głowę i zamknęłam oczy.

... muszę go zostawić, by żył.

W mgnieniu oka mój oddech przyspieszył do tego stopnia, że czułam jakby ktoś rozrywał mi klatkę piersiową od środka. Zrobiło mi się czarno przed oczami i straciłam równowagę.

***

William

Wyszedłem z łazienki, szczęśliwy jak dziecko. Nigdy nie spędziłem tego dnia tak wesoło i zabawnie, i romantycznie. Nienawidziłem świąt i innych uroczystości, bo zawsze byłem sam. Ale teraz mam ją...

Bethany jeszcze nie przychodziła, więc zszedłem sprawdzić co się dzieje.

– Beth!– zawołałem ale nie usłyszałem odzewu. Wszedłem do kuchni i zobaczyłem ją leżącą na podłodze.– Bethany!– wydarłem się.

Podbiegłem do niej i chwyciłem jej trupio bladą twarz. Cała lewa brew była we krwi, a ona nie chciała otworzyć oczu, po mimo mojego wołania.

– Cholera– zakląłem. 

Princess and Killer [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz