Chapter 33

1.6K 39 0
                                    

William

– Bethany!– wrzasnąłem.– Bethany do cholery!– krzyknąłem ponownie.

Nic. Zero reakcji, na bladej twarzy nie było żadnej emocji.

Zamrugałem powiekami i kropla smutku, wydostała się z mojego oka. Spadła na jej twarz i dołączyła do jej ostatniej łzy. Stały się jednością i spływały razem w głąb skroni.

– Cholera!– krzyknąłem i przytuliłem się do jej bezwładnego ciała.

– Ma suka za swoje– syknął Bill i westchnął.

W jednym momencie rozpacz mieniła się w furię.

Zabiję skurwiela!

Odłożyłem delikatnie Beth i zakrwawioną ręką sięgnąłem po jej srebrny pistolet. Przybrałem bezwzględny wyraz twarzy i wycelowałem w jego parszywą mordę, wstając z kolan. Umieściłem palec na spuście i już miałem naciskać, gdy usłyszałem otwieranie hangaru.

– William!– krzyknął Ed i paru policjantów wparowało razem z nim.– Bethany!– wrzasnął rozpaczliwie i podbiegł do niej. Upadł na kolana przy niej i patrzył na krew, która wypływała z niej jak życie.

Spojrzałem się na niego błagalnie. Prosiłem tym spojrzeniem, by pozwolił mi go zabić. Ale jego oczy również zaczęły błyszczeć przez łzy.

– William, nie– powiedział.

Policjanci zaczęli coś mówić przez radio i zabierać postrzelonych przez Beth goryli. Bill wciąż był na moim celowniku i gliniarze mierzyli do mnie tak dla pewności.

– William, on musi za to odpowiedzieć– rzekł spokojnie Ed.

– Ona nie żyje!– krzyknąłem i zapanowała cisza

Jak może być tak opanowany w tym momencie? Do cholery, przecież Bethany już nie ma!

– Ona żyje– powiedział cicho i odwróciłem wzrok od kpiącego uśmiechu Billa.– A teraz odsuń się od niego, proszę.

Mogę już nigdy nie zobaczyć jej uśmiechu, nie poczuć jej ciepłych ust, ani nie zatańczę z nią nigdy. On musi zapłacić mi za tą niepewność!

– Kurwa!!!– wrzasnąłem i odszedłem od sukinsyna. Rzuciłem pistoletem i zacząłem się powoli rozpadać. Nie wiedziałem co mam myśleć, ani co robić.

Szarpnąłem swoje włosy i nie wiedziałem co robić. Miałem ją chronić do jasnej cholery! Czemu wszystko idzie nie tak?

Kucnąłem i czułem jakby coś od środka mnie rozrywało. Strach, smutek, gniew mieszały się ze sobą, a ja nigdy nie czułem się tak bezsilny. Bez niej... Nie chcę wracać do tego co było przed nią.

Z trudem odgoniłem łzy i wstałem. Patrzyłem jak zabierają Bethany na noszach, podpiętą do monitora, z maską tlenową na nosie i ustach.

– Gdzie ją zabieracie?– zapytałem, biegnąc w ich stronę.

Nie usłyszeli mnie i chciałem biec za nimi, choćby do samego szpitala.

– William– ktoś mnie zatrzymał.

Spojrzałem się w furią w oczach ale napotkałem zmartwione spojrzenie Eda. Uspokoiłem się trochę.

– Najpierw się ogarnij– powiedział ale nie wiedziałem o czym mówi. Patrzyłem, wyczekując od niego odpowiedzi. Położył mi dłoń na barku i delikatnie poklepał.– Jest silniejsza niż myślisz. Zaufaj jej– dodał i wyszedł z hangaru.

Nie potrafiłem wyjść za nim na światło dzienne. Patrzyłem na grunt, gdzie było pełno krwi. W głowie rozbrzmiał mi tylko jej słaby głos:

– Przepraszam.

– Idziesz?– Ed zawołał mnie.

Wypuściłem spokojniej powietrze ale serce wciąż biło mocno. Wyszedłem z Edwardem na zewnątrz i wsiadłem do jego samochodu. Podjechaliśmy pod szpital i poszliśmy do recepcji. Jedna z pielęgniarek zaprowadziła nas pod salę operacyjną.

– A panu pomóc?– zapytała mnie i wskazała na twarz.

– Nie, nie trzeba.

Usiadłem na krześle, a obok mnie Ed. Wyjął coś z kieszeni i podał mi pogniecioną kartkę.

– Co to?

– Czytaj– mruknął.

Rozłożyłem ją i czytałem słowa Bethany do ojca. Wyjaśniła jak ma ją znaleźć i co się stało. Ostatnie zdanie, ponownie sprawiło, że serce zaczęło mi boleśnie bić.

Gdybym nie przeżyła, zaopiekuj się proszę Willem.

Złożyłem kartkę i oddałem mu. Zapanowała cisza, nic nie chciałem już mówić. Powoli rozpadałem się w środku, a czarne myśli się pogłębiały wraz z coraz dłuższym oczekiwaniem na lekarza.

Minęła godzina albo i więcej. Drzwi od sali się otworzyły i wyszedł lekarz.

– Panowie z rodziny?– zapytał.

– Tak– odparł Ed.

– Operacja się udała. Kula jakimś cudem utknęła pod żebrami i niczego innego nie uszkodziła– wyjaśnił.

Poczułem lekką ulgę, jakby część zmartwień zniknęła. Najczarniejsze scenariusze przestały świrować mi w głowie.

– Kiedy będzie można do niej wejść?– zapytałem.

– Do końca dnia będzie na oddziale intensywnej terapii, tylko rodzina będzie mogła wejść na chwilę– odpowiedział mi.

– Jestem jej mężem– powiedziałem bez zastanowienia, tak bardzo chciałem ją zobaczyć i jej pilnować.

– Dobrze, wpuszczę pana– rzekł.

Odszedł i opadłem na krzesło.

– Domyślam się, że nie chcesz wracać do domu– stwierdził Ed.

Patrzył w drzwi z rękoma w kieszeni.

– Nie– odparłem cicho.

– Przywiozę ci jakieś ciuchy na zmianę, a ty jej pilnuj– powiedział i ze smutnym uśmiechem odszedł.

Chwilę później drzwi od bloku operacyjnego się otworzyło i na łóżku szpitalnym, w towarzystwie pary pielęgniarek, wyjechała Bethany. Szybko wstałem i ruszyłem za nimi. Po paru minutach dojechali na salę. Ustawili łóżko pod oknem i podpięli monitory oraz kroplówkę.

– Maksymalnie godzina– powiedziała jedna z pielęgniarek.

Wszedłem do małego pomieszczenia z zasłoniętym oknem. Usiadłem obok łóżka na metalowym stołku i patrzyłem z bólem na jej twarz. Wciąż była blada i miała maskę, która parowała, gdy wypuszczała powietrze. Ciało było ukryte pod niebieską kołdrą. Jedynie ręce leżały bezwładnie na niej.

Ruszyłem dłonią i ująłem jej rękę. Była zimna ale nie przeszkadzało mi to. Uspokoiłem się, mogą znowu jej dotknąć. Smutno się uśmiechnąłem i pogładziłem bliznę na nadgarstku.

Czuje się jak ostatni idiota, jak zakochany kundel, który widzi jak jego wybranka zostaje zabrana do schroniska.

Co ona ze mną zrobiła?

Najpierw była dla mnie zwykła smarkulą, gorszym zleceniem ale potem jej szczery uśmiech, zdołał poruszyć moje kamienne serce. Po mimo kłótni i upartych charakterów znaleźliśmy wspólny język. Kawałek po kawałku zbliżała się do mnie, wciąż zachowując ostrożność. A potem było tylko kwestią czasu, kiedy ja zdobędę jej serce.

– Głupia...– parsknąłem.

Ale ja też jestem idiotą. Przecież złożyła obietnicę... musi przeżyć. 

***

Niestety, zbliżamy się do końca. Ostatnie rozdziały za tydzień!

Princess and Killer [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz