Chapter 31

1.6K 37 3
                                    

Weekend minął, Bethany zachowuje się już normalnie. Nawet z Edem zaczęła więcej rozmawiać. Niestety, pora wrócić do codziennej rutyny, bo królewna wraca do szkoły.

Spojrzałem na komórkę, prawie szósta. Budzik dzwonił pół godziny temu ale Bethany tak się we mnie wtuliła, że nie mogłem, a nawet nie chciałem się ruszyć. Poza tym, to część planu, który ustaliłem z Edwardem.

Dziadek wyjechał do swojego kumpla, a Bethany powiedział że jedzie do innego miasta w sprawie pracy. Nie pisnąłem jej nawet słówkiem. Nie pozwalam nawet o tym myśleć.

Wsłuchałem się w jej spokojny i głęboki oddech. Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy i zamknąłem oczy.

Sam staram się nie stresować...

Gdy zacząłem zasypiać, jedna z ulubionych piosenek Bethany, rozbrzmiała w pokoju.

Mruknąłem i wypuściłem ją z ramion. Sięgnęła po telefon i wyłączyła Imagine Dragons-Birds.

Cicho westchnęła i położyła mi się na klatce. Wbiła duże i roześmiane szmaragdy we mnie i lekko się uśmiechnęła.

Uwielbiam jak tak zaczynam dzień, widząc ją taką szczęśliwą.

– Dzień dobry– powiedziała.

– Dobry dobry kruszynko– zaśmiała się delikatnie i weszła na mnie okrakiem.

Zniżyła swoją głowę i zasłoniła długimi włosami wszystko poza nami. Złączyła nasze usta w pocałunku, może krótkim ale ciepłym.

– Ruszaj się, ktoś musi mnie zawieść do szkoły– powiedziała i pełna energii pobiegła do łazienki.

Rozbawiony odrzuciłem kołdrę i w samych bokserkach wyszedłem z pokoju. Poszedłem do siebie, gdzie w garderobie ubrałem czarny garnitur, jak zawsze. Poprawiłem włosy, założyłem zegarek, który od niej dostałem i zszedłem na dół. Jeszcze jej w kuchni nie było, więc wstawiłem wodę na dwa kubki gorącego napoju.

Chwilę później usłyszałem jak schodzi i weszła do pomieszczenia. Miała na sobie obcisłe dżinsy, długą bluzę z kapturem i włosy zaplątane w warkocza, który swobodnie opadał na jej ramię.

– Może być?– zapytała.

– Pewnie– odparłem lekko zdziwiony.

Zjedliśmy szybkie śniadanie i odwiozłem ją do szkoły. Tuż przed ósmą zaparkowałem przed budynkiem. Uniosłem wzrok na lusterko i patrzyłem jak się zbiera.

– Miłego dnia– powiedziałem.

Uśmiechnęła się zadziornie i odpięła pas. Prześlizgnęła górną częścią ciała do przodu i pocałowała mni w policzek.

– Wzajemnie.

Wysiadła z auta i odprowadziłem ją wzrokiem, a potem stanąłem na parkingu obok szkoły. Rozsiadłem się wygodnie i zrobiło mi się zimno. Włączyłem ogrzewanie i rozpiąłem marynarkę. Chwyciłem telefon i napisałem do Eda. Napisał, że koło południa wróci do domu, by coś zabrać.

Nagle poczułem dziwny zapach i oczy same zaczęły mi się zamykać. Szybko wszedłem w konwersacje z Bethany i chciałem coś napisać ale nie mogłem się skupić. W głowie zaczęło mi wirować i zamknąłem oczy. Uderzyłem o szybę i ostatnie co pamiętam to jej przyjemny chłód.

Bethany

Dochodziła dziesiąta. Zaczęła się trzecia lekcja, a ja wciąż nie otrzymałam od niego wiadomości, czy odpowiedzi na miłego sms'a. Szczerze mówiąc, zaczynam się martwić.

Princess and Killer [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz