Chapter 28

1.6K 39 1
                                    

Wybrałem szybko numer alarmowy i wezwałem karetkę. Cały czas próbowałem ją ocucić ale nie reagowała na nic. Zupełnie, jakby nie żyła.

Moje serce biło z przerażenia tak mocno, jak jeszcze nigdy. Bało się bardziej niż rozum, że znowu kogoś stracę.

Kwadrans później pojechałem w karetce do szpitala z nią. W karetce nadal nie odzyskała przytomności i zaczęli ją podłączać do wszystkiego.

W szpitalu zajęli się nią lekarze i nie pozwolili wejść do jej sali. Usiadłem wściekły i przejęty naprzeciw drzwi i wyjąłem telefon. Ręce miałem jak galareta i nie byłem w stanie nic napisać. Wybrałem numer Eda.

– Halo?– odebrał.

– Wracaj. Bethany jest w szpitalu– powiedziałem, próbując nie brzmieć jak przerażony gówniarz.

– Co? Gdzie?– pytał, krzycząc.

Powiedziałem mu co wiedziałem i obiecał, że za parę godzin będzie.

Zdjąłem marynarkę i czekałem jak pies na swojego właściciela. Dokładnie wszystko analizowałem. Dopóki nie poszedłem na górę, było nią w porządku.

List! Musiało być coś w tym liście ale obok niej nie było żadnej kartki. Cholera, co się tam stało?

Oparłem głowę o rękę ale co 5 minut zmieniałem pozycje. Lekarze milczeli, bo nie byłem z rodziny. Dostawałem powoli pierdolca, a o 3 w szpitalu zjawił się Ed z dwoma ochroniarzami.

– William!– zawołał.– Co jej jest?

– Lekarze nic nie mówią ale nadal nie odzyskała przytomności– odpowiedziałem.

–Miałeś ją chronić!– uniósł na mnie głos.

– A co robię? Nie jest dzieckiem, by chodzić z nią do toalety!– puściły mi nerwy.

Po raz pierwszy krzyknąłem na tego starego dziada. Oboje byliśmy tym zdziwieni.

Nagle podszedł do nas lekarz.

– Pan jest ojcem?– zapytał.

– Tak– odparł Ed.

– Córka doznała lekkiego wstrząsu mózgowego. Powinna się niedługo obudzić– powiedział.

Ed zamierzał coś powiedzieć ale pielęgniarka wybiegła z pokoju Bethany.

– Doktorze!– wydarła się.

Facet z Edem od razu tam pobiegli. Pewnie się obudziła, a Edward jest jej opiekunem, więc tylko go wpuszczą. Usiadłem zrezygnowany na krześle ale nagle usłyszałem jej zapłakany głos.

– Gdzie on jest?!

– Spokojnie córciu...

– Przyprowadź Willa!– krzyknęła i wstałem.

Podbiegłem do drzwi i natknąłem się na Eda. Ominąłem go i lekarza.

– William!– wyszlochała moje imię, a moje serce się rozpadło. Siedziała blada na łóżku z opatrunkiem na brwi i.

Dawno nie widziałem... nie, jeszcze nigdy nie widziałem jej tak zrozpaczonej. Nie potrafiła sama oddychać, a maszyny mierzące jej funkcje życiowe, szalały.

– Bethy, skarbie, spokojnie– wyszeptałem i podszedłem do niej.

Objęła mnie mocno i głośno płakała. Mój gniew wzrósł i chciałem koniecznie wiedzieć co się stało. Co było w tym cholernym liście i gdzie on jest?

Narazie, jedyne co mogłem zrobić, to uspokojenie jej. Głaskałem ją po głowie, patrząc, jak tuli się w moją koszulę

– Myślałam... że coś c-ci.. zrobił– szlochała.

Princess and Killer [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz