Minęły 3 dni. Bethany została przeniesiona do normalnej sali na oddziale. Nie spuszczam jej z oczu i nie wychodzę ze szpitala. Pilnuję jej jak oka w głowie. Nawet nie ruszyło mnie przesłuchanie Billa i pojmanie kreta w willi. Teraz ważna jest tylko ona.
Lekarze są dobrej myśli i powinna się za niedługo obudzić. Jej rana goi się prawidłowo ale przez najbliższe parę miesięcy musi odpoczywać. Będę jej pomagać jak tylko umiem i opiekować się jak małym dzieckiem.
Ale chciałbym coś jeszcze zrobić, coś co połączy nas na zawsze.
Trzymałem ją za rękę, gładząc pierścionek z diamentem na jej serdecznym palcu. Czekałem cierpliwie aż w końcu otworzy oczy.
Ze skupienia wyrwał mnie odgłos otwieranych drzwi. Do sali wszedł jej doktor z białym fartuchu.
– Dzień dobry panie Williamie– powiedział lekarz.
– Dzień dobry– odparłem.
– Pana żona w przeciągu paru godzin powinna otworzyć oczy– uśmiechnął się do mnie.
Odwzajemniłem uśmiech i przeniosłem wzrok na jej śpiącą twarz.
Już niedługo...
Lekarz sprawdził jej wyniki i wyszedł z sali. Słuchałem spokojnego oddechu, a serce nie przestawało mi mocniej bić. Niecierpliwiłem się.
Z uśmiechem położyłem głowę na jej udach. Zamknąłem oczy i nie puszczałem jej dłoni. Przez to, że długo nie spałem, odpłynąłem w mgnieniu oka.
Niespodziewanie znalazłem się w swoim pokoju. Siedziałem skulony na łóżku i cicho płakałem. Słyszałem kłótnie z pokoju obok.
Małymi dłońmi zasłoniłem uszy i zacisnąłem powieki. Chciałem pójść i nakrzyczeć na nich, by w końcu zauważyli, że jestem ich synem.
– Mam dość, odchodzę!– wrzasnął kobiecy głos. To był głos mojej matki, wtedy ostatni raz go słyszałem.
– Wypierdalaj!– krzyknął ojciec.
Drzwi od domu trzasnęły, a ojciec wyjął kolejną butelkę z lodówki. Słyszałem jak siada na kanapie, która skrzypi pod jego ciężarem. Skuliłem się bardziej z powodu chłodu, który owiał moje ciało. Krzyk ustał, a cisza kołysała moją rozdartą duszę. Jednak, ojciec postanowił to zakłócić.
Wstał i słyszałem ciężkie kroki zbliżające się do mojego pokoju. Następnie zaczął walić w drzwi.
– Wyłaź smarkaczu!– krzyczał i walił mocniej.– Twoja kurewska matka odeszła! Przez ciebie!
Nie chcę tego słyszeć! To nie moja wina.
– Nie– wyszeptałem cicho.
– To twoja wina, zjebałeś nam życie!– jego krzyku nic nie powstrzymało, a drzwi już nie wytrzymywały.
– William.
Znajomy i delikatny szept dotarł do mnie i uniosłem głowę. Przed sobą zobaczyłem Bethany. Była ubrana w białą długą suknie, w rozpuszczonych włosach wpleciony miała wianek, a jej ciało dziwnie lśniło. Na twarzy miała olśniewający uśmiech, a w szmaragdowych oczach tliła się radość i miłość.
Wyciągnęła ręce w moją stronę i bez zastanowienia wbiegłem w nią, mocno tuląc.
– Już dobrze– szeptała.
Poczułem jej ciepłą dłoń we włosach, która gładziła je.
– A teraz otwórz oczy, bo wróciłam– dodała.
CZYTASZ
Princess and Killer [ZAKOŃCZONE]
Roman d'amourOna, córka prokuratora, która po stracie matki zamknęła się w willi. Tragedia mroczny sekret zniszczyły ją i nie potrafi normalnie funkcjonować. On, morderca na zlecenie, zatrudniony by ją ochraniać. Widział wiele, przez co jego serce jest z kamien...