Rozdział 3

289 23 2
                                    

Leżałam w swoim łóżku, analizując wszystkie wydarzenia dzisiejszego dnia. 'Jeszcze zobaczymy'. Na wspomnienie tych dwóch słów, w głowie od razu pojawił mi się obraz Harrego. Co on sobie wyobraża?! Że jesteś łatwa. Oh, racja. To znaczy, nie! Racja w sensie, że on tak myśli, nie, że to faktycznie prawda. Nie zna mnie, nie wie jaka jestem, a już potrafił osądzić. Ale nie, nie mam sobie nic do zarzucenia. To on był winny całej sytuacji, tylko i wyłącznie. Gdyby nie zachowywał się jak kutas, nie byłoby o czym dyskutować. No dobra, może i naskoczyłam na niego, ale przecież kto puściłby to w niepamięć, będąc w mojej sytuacji? No właśnie. Szukać ze święcą. Parsknęłam w myślach.

Właściwie to czemu wciąż o tym rozmyślam? Oh, pieprzyć cię Styles. Podniosłam się delikatnie, próbując dosięgnąć telefonu, leżącego na komodzie. Spojrzałam na wyświetlacz. Grubo po północy. Opadłam z powrotem na poduszkę, wgapiając się w sufit. Rzadko kiedy zdarza mi się nie spać o tak późnej porze. No, ale wracając.. Chłopcy zostają na cztery dni razem z nami, a potem lecą do swoich rodzin. Zayn poinformował mnie, że zostaje więc jeszcze na trzy dni, a potem wraca do Londynu. Mam tydzień na nacieszenie się bratem. Brzmi jak kiepski, nieśmieszny żart. Czasem sobie już nie radzę. Widuje własnego brata raz, na ruski rok. Cieszę się, że robi to co kocha, ale wiem, że dla niego to też spore wyrzeczenie. Gdyby nie Leslie, czułabym się totalnie osamotniona. Rodzice wychodzą rano do pracy, wracają późnym wieczorem. Jedyną wolną chwilą, gdy się spotykamy jest weekend. Jednak wtedy i tak nie zawsze jest kolorowo. Zwykle odsypiają pół dnia. Rozumiem, że są zmęczeni, więc nie mam im tego za złe. I tak znajdują mimo wszystko dla mnie czas.

Wstałam gwałtownie z łóżka, kończąc przemyślenia. Muszę się rozprostować, inaczej nie zasnę. Skierowałam się w stronę drzwi, uchylając je lekko, po czym zaczęłam stawiać bose stopy na podłodze. Przeszłam zwinnie obok wszystkich pokoi, starając się nie robić żadnych hałasów. Ostrożnie stawiając każdy krok, zaczęłam schodzić po drewnianych schodach, kierując się w stronę kuchni. Nie zapalając światła, ruszyłam po omacku w stronę lodówki. Otwarłam ją, wyciągając z niej mleko. Podobno jest najlepszym sposobem na bezsenność. Zayn mówił, że to naprawdę skuteczny sposób.Sprawdzimy, czy nie kłamał.

Wzięłam, to co potrzebowałam, i ruszyłam do przestrzennego salonu. Opadłam na kanapę, wykładając nogi na znajdujący się przede mną stolik do kawy. Odkręciłam butelkę, upijając spory łyk.

Usłyszałam ciche kroki, tuż za sobą. Ktoś robi sobie nocne wypady, jak ja. Wstałam z sofy, siląc się na jak najbardziej dyskretne ruchy. Nie chciałam zostać zauważona. Ktokolwiek to był, miałam złe przeczucia, co do owej osoby. Podeszłam bliżej, opierając się o ścianę. W ciemności nie mogłam dostrzec, kto tak właściwie znajduję się tutaj razem ze mną. Stałam ciągle w tym samym miejscu, obserwując poczynania postaci. Musiał być to któryś z chłopców. Kontury postaci ewidentnie wskazywały na wysportowaną sylwetkę, więc co jest raczej oczywiste, mogłam bez problemu wykluczyć rodziców.

Chłopak odstawił szklankę na blat. Wykonał zwinny ruch, stając odwrócony w moim kierunku. Patrzył w moją stronę. Źle to wróży. Ale przecież to niemożliwe, aby wiedział, że tu jestem. Wstrzymałam oddech, bojąc się, co się dalej wydarzy. Zrobił krok, na co gwałtownie się cofnęłam. Nie, nie, nie. Proszę, niech on wróci na swoje miejsce. Powtórzył swój ruch, zmniejszając odległość między nami. Odpowiedziałam tym samym, zwiększając dystans.

-Wiem, że tu jesteś, więc przestań się cofać.- rozległ się zachrypnięty głos. Znałam go kilka godzin. a byłam pewna do kogo należy Styles.

-Skąd do cholery..?!- szepnęłam do siebie, marszcząc czoło. Parsknął śmiechem. Usłyszał. Cholera.

Zrobił ponownie jeden krok w moją stronę, na co zareagowałam natychmiastowo.

Failure - |н.ѕ|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz