Rozdział 20

184 15 8
                                    

Zagryzam policzek od środka, nie mogąc być obecnie bardziej zażenowaną niż jestem. Staram się zignorować wściekłe spojrzenie Taylor, która wręcz kipi ze złości, szykując w myślach moją śmierć.

Mimo, że wiem, że to nie było fair w stosunku do niej, to w jakimś stopniu cieszę się, że to widziała. Próbuję ukryć uśmiech, który wkrada się na moją twarz.

Fakt, że Harry również nie udaje, że to wcale nie miało miejsca sprawia, że moje serce bije szybciej niż powinno. Nie obchodzi go to, że wszyscy nas widzieli. Myślałam, że będzie się starał jej to jakoś wytłumaczyć, lub choć okazać, że wcale tego nie chciał.. Tymczasem kiwa głową do Simona, który prosi go za sobą w kierunku gabinetu zarządu, idąc tuż za nim.

Czuję na swoim biodrze czyjś łokieć, więc patrzę w bok oderwana od myśli. Zayn patrzy na mnie z góry z zdezorientowanie na twarzy. Kiedy już mam zamiar się odezwać, starszy mężczyzna przerywa mi zanim zdążam cokolwiek powiedzieć.

- Zayn! Pospiesz się! Już i tak straciliśmy mnóstwo czasu przez te przeklęte windy! - woła w naszą stronę stanowczo, lecz wypowiadając ostatnie słowo przez jego twarz przebiega cień uśmiechu, gdy zerknął kątem oka na Harrego. Gorszego pierwszego wrażenia chyba nie mogłam zrobić.

Zayn kiwa do mnie głową, bym szła pierwsza, co robię, natychmiastowo zakrywając twarz kosmykami włosów, by Simon nie mógł zobaczyć moich rumieńców.

- Najwyższy czas, by wreszcie coś z tym zrobić! - warknęła blondynka, nie spuszczając ze mnie wzroku. Louis, Niall oraz Liam dochodzą do drzwi w chwili, gdy słyszę za sobą stukot jej kilkunastocentymetrowych szpilek, dołączając do nich.

Mam ochotę parsknąć śmiechem, gdy Simon wyprasza ją, mówiąc, że nie może wejść z nimi. Mierzy go swoim spojrzeniem, nie kryjąc oburzenia po czym fuka obrażona. Rzuca swoją kopertówką na białą sofę w loży. Przełykam ciężko ślinę, zdając sobie sprawę, że zostanę z nią sam na sam. W końcu łapię z nią kontakt wzrokowy, a ona rzuca mi najbardziej fałszywy uśmiech, na jaki ją stać, dając mi do zrozumienia, że myśli dokładnie o tym samym co ja, przez co jej humor się poprawił.

Waham się przez chwilę, czy usiąść obok niej, jednak nie trwa to zbyt długo.

- Oh nie, nie. Ty idziesz z nami. - Simon zwraca się do mnie. Odwracam się do niego przodem, gdy wciąż trzyma otwarte drzwi, czekając aż wejdę. Chłopcy już są w środku.

- Przepraszam, ja? - wskazuję palcem na siebie, rozglądając się, czy mógłby mówić do kogoś innego.

W duchu proszę Boga, bym nie musiała zostawać tu z nią.. Zachowuje się jakby Harry był jej własnością, w właściwie to nawet nie są razem! Po prostu się widują. Sprecyzował dokładnie jakie łączą ich relacje.

Oni się nie spotykają!

'Taa, tylko całował ją w windzie.. tuż potem i ciebie, a ty mu na to pozwoliłaś.' - dodaje głos w mojej głowie.

- Tak. Clive oraz Richard chcieliby cię poznać. - odpowiada, odsuwając moje myśli na bok.

Nie mam zielonego pojęcia kim oni są.

Zanim cokolwiek robię, mój wzrok mimowolnie wędruje do Taylor, która jak podejrzewam nie mogłaby czuć się bardziej urażona.

Moje przypuszczenia sprawdzają się, kiedy widzę jak zagryza szczękę, wbijając sobie swoje tipsy w wewnętrzną część dłoni.

Simon zaprasza mnie gestem ręki do środka. Stawiam niepewne kroki, podążając w jego stronę.

Nie wiem czego mam się spodziewać.

Failure - |н.ѕ|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz