Rozdział 15

156 13 2
                                    

-Leslie, jestem tu drugi dzień, a czuje się, jak w jakiejś taniej telenoweli, przysięgam.- wzdycham do telefonu, opadając na łóżko.

-Zaszłaś w ciąże?- pyta neutralnie, na co marszczę brwi. Kręcę głową na boki, lecz po chwili zorientowałam się, że nie może tego zauważyć.

-Nie.- odpowiadam, dziwiąc się do czego ta rozmowa zmierza.

-Więc póki co nie przypomina tych bollywoodzkich gówien.- przekręcam się na bok, bym w ten sposób mogła oglądać panoramę miasta.- A teraz słucham!- dopowiada podekscytowana. Wpatruję się w dal, zagryzając zakłopotana wargę.

-Tyle tego jest, że nawet nie wiem od czego zacząć.- pocieram czoło dłonią.

-Najlepiej od początku.- pospiesza mnie. Wywracam oczami, po czym zaczynam opowiadać jak to pomyliłam pokoje, przez co byłam zmuszona spać z Harrym. Wspominam również o poznaniu Taylor, o tym jak Lou pomógł mi uniknąć odpowiadania na jej wścibskie pytania, dziwnym zachowaniu Harrego, i przysłudze, którą (jak stwierdził) jestem mu winna.

-..zanim cokolwiek powiesz: nie, wcale nie byłam zazdrosna.- automatycznie unoszę rękę w geście zaprzeczenia. Mentalnie widzę, jak na jej twarzy gości zadziorny uśmiech.

-Owszem byłaś..- mówi śmiejąc się.- ..ale to z Harrym zdecydowanie coś jest na rzeczy.- wyprzedza mnie, zanim kolejny raz protestuję. Marszczę brwi w zdziwieniu.- Hailey, czy ty naprawdę tego nie widzisz?- jęczy zrezygnowana.

-Jakoś nie bardzo.- burczę pod nosem, rzucając poduszkę na podłogę. Wzdycha głośno.- Obie wiemy, że Louis specjalnie położył rękę na twoim kolanie, żeby zmylić tą blond zdzirę, ale Harry tego nie wie. Mówiłaś, że był zdziwiony. Nie! On po prostu był zazdrosny!- krzyczy do słuchawki, jakby właśnie odkryła coś bardzo ważnego.

-Absolutnie nie masz racji.- mówię stanowczo machając ręką w bok w geście irytacji.

-W takim razie.. sprawdźmy go.- rzuca wyzywająco.

-Co masz na myśli?- nie ukrywam, że mnie zaciekawiła.

-Jestem pewna w 100%, że jeszcze dziś przyjdzie do Ciebie i zapyta cię o relacje między tobą, a Louisem.- pewność w jej głosie sprawia, że zaczynam się nad tym zastanawiać.- Jeżeli powie cokolwiek na ten temat- bez dwóch zdań jest zazdrosny.- oświadcza.

-Scott, to głupie.- parskam śmiechem. Nie sądzę, by faktycznie tak było.

-Po prostu mi zaufaj. Wiem co mówię.- przekonuje dalej.

-Okej.- wywracam oczami, kręcąc głową na boki. Nie jestem przekonana, czy to dobry pomysł.

*Harry*

Wpatruję się bezsensownie w ekran telewizora, obracając pilot w dłoni. Przerzucam po raz kolejny kanał mając nadzieję, że znajdę coś bardziej interesującego. Nie potrafię się skupić. Moje myśli ciągle wracają do momentu wizyty Taylor. I choć staram się jak mogę, to nie mogę wyrzucić tego z głowy. Nawet nie mam z kim porozmawiać. Wszyscy gdzieś zniknęli, zajęli się sobą, tylko ja nie wiem co ze sobą zrobić.

Moje przemyślenia przerywa dzwoniący telefon. Sięgam niechętnie do kieszeni spodni. Jeszcze przed chwilą narzekałem, że siedzę sam, a teraz najchętniej bym nie odebrał, ale może to coś ważnego. Spoglądam na urządzenie, nie zauważając żadnego połączenia. Dźwięk ponownie nasila się obok. Potrząsam głową wyrywając się z transu, po czym spoglądam na telefon Louisa.

-Louis!- wołam go bez entuzjazmu. Dzwonek robi się coraz bardziej irytujący.- Louis do cholery!- krzyczę wkurzony.

-Stary, zaraz! Odbierz jeśli chcesz, nie zależy mi.- odkrzykuje z góry. Wypuszczam głośno powietrze, po czym odbieram.

Failure - |н.ѕ|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz