Rozdział 21

135 12 5
                                    


Kiedy docieramy na parking, dwa czarne samochody terenowe czekają już na nas. Zayn stoi przy jednym z nich, opierając się o blachę. Gdy nas zauważa wyrzuca resztkę niedopalonego papierosa na ziemię, zgniatając go butem.

- Co tak długo? - pyta odrywając się rękami od maski. Staje przed nami wsadzając ręce do kieszeni spodni, by następnie wyciągnąć z nich kluczyki. Wzruszam ramionami, gdy jego wzrok pada na mnie.

Okrąża samochód, podchodząc do miejsca kierowcy.

- Kto jedzie z nami? - mówi, w międzyczasie wskazując ruchem głowy bym usiadła obok niego jako pasażer. Staję więc przy uchylonych już wcześniej drzwiach i zawieszam na nich ramię.

- Ja mogę. - Niall zgłasza się jako pierwszy.

- Chłopaki, nie będziecie nam już dziś potrzebni. Możecie jechać do domu. - Liam zwraca się do ochroniarzy, gdy podchodzi do drugiego Range Rovera.

- Jasne, szefie. - odpowiada jeden, po czym kiwa na dwóch mężczyzn, by szli za nim.

Wchodzimy do środka. Podpieram głowę na dłoni i patrzę przez przyciemnione szyby na resztę chłopców, którzy także się pakują. Gdy odjeżdżamy z parkingu, widzę jak Harry patrzy w naszą stronę, zanim siada za kierownicą. Choć wiem, że nie może zauważyć, że mu się przyglądam, to mam wrażenie, że doskonale jest tego świadomy, dlatego automatycznie odwracam wzrok.

Światło uderza w moją twarz gdy wyjeżdżamy z podziemi, dlatego mrużę oczy przez pierwsze kilka sekund. Zayn włącza radio patrząc przed siebie. Wpatruję się w mijającą przestrzeń, czując jak mój brat coraz bardziej zwiększa prędkość na drodze.

Nie żebym była zdziwiona. Zawsze lubił szybką jazdę.

Wciska przycisk na radiu, by zmienić stację. Do moich uszu dociera heavy metal. Nie trwa to jednak zbyt długo, bo kolejny raz przerzuca kanał. Za chwilę kolejno następne, nie dając szanse żadnemu zespołowi nawet na dokończenie wersu piosenki. W lusterku dostrzegam przyspieszający samochód, w którym jedzie Harry, Louis i Liam. Po chwili zrównuje się z nami, by w końcu ostatecznie nas wyminąć. Zayn jest tak pochłonięty swoimi myślami, że nawet tego nie dostrzega.

- Po prostu się zdecyduj, stary. - Irlandczyk komentuje. Brunet wystawia mu środkowy palec. Dalej jedziemy w ciszy.

Gdy docieramy pod apartament, chłopcy już tam są. Wychodzą z pojazdu podczas gdy my właśnie podjeżdżamy.

- Gdzie Liam? - pytam, nie widząc go nigdzie.

- Wysiadł w centrum. Miał iść zrobić jakieś zakupy. Potem zadzwoni, żeby po niego przyjechał któryś z nas. - Louis informuje nas.

- Jak to.. co?! Pojechał beze mnie? - Tommo wzrusza ramionami. - Dzwonię do niego. Wiem, że zapomni połowy rzeczy! - blondyn mówi zirytowany, wyciągając komórkę z kieszeni.

- Robi to celowo. Zawsze. - słyszę szept tuż przy moim uchu. Ochrypły głos Harrego sprawia, że momentalnie moje ciało drętwieje.

Louis i Zayn są zbyt pochłonięci rozmową, żeby to zobaczyć. Niall za to jak zwykle żyje w swoim świecie.

Robię krok w ich stronę, aby oddalić się od Stylesa. Nie mam zamiaru grać kolejny raz w te jego gierki.

On ma Taylor, a ja.. A ja go nie potrzebuję.

Staję obok Zayna, udając, że słucham tego co mówi Tomlinson.

- Oczywiście nie odbiera! No bo czemu miałby! - mówi sarkastycznie. Kąciki moich ust drżą ku górze, dlatego spuszczam głowę w dół, by nie mógł zauważyć, że się z niego śmieję. - Malik, podwieź mnie do centrum.

Failure - |н.ѕ|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz